PKW odbierze pieniądze PiS? Szef KPRM: Mamy dowody
- Bronią się tak, jak bronią się przestępcy przyłapani na gorącym uczynku. Szukają jakiegoś pretekstu, żeby się wywinąć - mówi w rozmowie z Polsat News Jan Grabiec. W ten sposób szef KPRM komentuje postawę polityków PiS w obliczu kontrowersji związanych ze sprawozdaniem finansowym partii z jesiennej kampanii wyborczej.
Państwowa Komisja Wyborcza w ostatnim czasie zwróciła się m.in. do KPRM z prośbą o udostępnienie dodatkowych materiałów, mających stanowić podstawę do zakwestionowania sprawozdania PiS z kampanii wyborczej do parlamentu w 2023 r.
Gdyby okazało się, że dowody obciążają partię Jarosława Kaczyńskiego, groziłoby jej odebranie subwencji. Członek PKW Ryszard Kalisz twierdzi jednak, że dowody przesłane przez urzędników z KPRM mogą okazać się niewystarczające. Do pozbawienia największego opozycyjnego ugrupowania milionów złotych potrzeba naprawdę silnych argumentów.
Sprawozdanie finansowe PiS. Rządzący chcą dokładnego zbadania sprawy
Marcin Fijołek o stanowisku przedstawionym przez Ryszarda Kalisza rozmawiał w poniedziałek z szefem KPRM Janem Grabcem. Ten wskazał, że wysłane do PKW pismo zawierać ma ponad 20 stron materiału dowodowego i aż 16 załączników. Wśród nich znajduje się dokumentacja fotograficzna i faktograficzna, odnosząca się również do postępowań prowadzonych przez prokuraturę.
ZOBACZ: Ważą się losy subwencji PiS. PKW chce informacji od Kancelarii Premiera
- Można powiedzieć, że naruszenie Kodeksu wyborczego nigdy, w przypadku żadnego komitetu, nie było tak ewidentne, tak często dokonywane i w tak oczywisty sposób. Być może pan Ryszard Kalisz nie zapoznał się jeszcze z tym pismem wnikliwie, o czym zresztą sam mówi i nie chodzi tutaj o zarzuty natury publicystycznej, takie, które są formułowane często przez polityków w mediach. W tym piśmie mamy wyłącznie do czynienia z analizą prawną, opierającą się na Kodeksie wyborczym i wytycznych PKW - przekazał Grabiec.
Jan Grabiec o ewentualnych nieprawidłowościach: Mamy dowody na działania dziesiątek osób
Szef Kancelarii Premiera argumentował swoje zdecydowane stanowisko, zaznaczając, że urzędnicy KPRM punkt po punkcie wskazali w materiale do PKW "na działania dziesiątek osób, setki przykładów", kiedy naruszone miało zostać w sposób "ewidentny" prawo wyborcze.
- Oczywiście, z moralnego i karnego punktu widzenia, to, że ktoś okrada państwo i przeznacza środki państwowe na kampanię któregoś z komitetów, ma kwalifikację w kodeksie karnym i kwalifikację moralną, ale nie jest wystarczające, by odrzucić sprawozdanie komitetu wyborczego. Natomiast w tym przypadku mamy do czynienia z działaniem osób, które są kandydatami konkretnego komitetu wyborczego i to one podejmują decyzje o wydatkowaniu środków innych niż te, które ma do dyspozycji komitet wyborczy - powiedział.
WIDEO: Szef KPRM Jan Grabiec skomentował sprawę zbadania sprawozdania finansowego PiS przez PKW
Jak wskazał, chodzi tu przede wszystkim o działanie osób pełniących funkcje w ważnych organach PiS, a więc reprezentujących partię.
- Jeśli podejmują oni decyzje o nielegalnym przeznaczeniu środków innych niż te zgromadzone przez komitet, to trudno o bardziej ewidentny dowód tego, że naruszone zostały przepisy - ocenił.
Szef KPRM o potencjalnym braku reakcji PKW: Bylibyśmy w zupełnie innym ustroju
Zdaniem Jana Grabca przekazane do PKW materiały są tak bogate, że powinny być wystarczające do podjęcia konkretnych działań. Jednocześnie deklaruje on, że jeśli potrzebne będzie dosłanie jakichkolwiek dokumentów, KPRM będzie współpracować.
- Gdyby PKW uznała, że mimo tych dowodów, nie ma podstaw do zakwestionowania sprawozdania, to bylibyśmy w zupełnie innym ustroju, jeśli chodzi o wybory. (...) Wydaje mi się, że żyjemy w innej Polsce i ład prawny wygląda inaczej - stwierdził.
ZOBACZ: Mateusz Morawiecki uderza w rząd. "Myślałem, że się przesłyszałem"
Jednocześnie Grabiec obawia się, że osoby obsadzone za czasów Prawa i Sprawiedliwości w Krajowym Biurze Wyborczym nie będą "zainteresowane" tym, aby PKW poznała całą dokumentację. Ma jednak nadzieję, że do uwzględnienia stanowiska KPRM dojdzie, gdyż w przeciwnym razie byłby to, według niego, bardzo niepokojący sygnał.
- Stałoby się coś bardzo niedobrego, gdyby się okazało, że można wziąć pieniądze z dowolnego źródła, przeznaczyć na swoją kampanię wyborczą i to nie spotyka się z żadną reakcją - skwitował, komentując wątpliwości wokół wydatkowania na kampanię Zjednoczonej Prawicy m.in. środków z Funduszu Sprawiedliwości.