USA. Samolot leciał 45 metrów nad wodą. Pasażerowie myśleli, że zginą
Pasażerka linii lotniczej Southwest była przekonana, że zginie, gdy samolot zbliżył się do wody na wysokości 45 metrów. - Widziałam, że zatoka jest zdecydowanie za blisko - opowiadała w rozmowie z Fox News. Pilot tłumaczył niski przelot "porywistymi wiatrami".
Nietypowo niski przelot miał miejsce 14 lipca podczas lotu Boeinga 737 linii Southwest z Columbus w Ohio do Tampy na Florydzie. Samolot przelatywał nad wodami zatoki Old Tampa Bay.
Według danych aplikacji Flightradar24 w tym rejonie samoloty przelatują na wysokości około 370 metrów, zbliżając się do lotniska. Tym razem było inaczej.
W pewnym momencie samolot Southwest był 45 metrów od powierzchni wody. - Pomyślałam, że muszę powiedzieć mężowi w jaki sposób zginę. Zaczęłam nagrywać wideo - powiedział w rozmowie z Fox News Nancy Allen.
Niski lot nad wodą. Wszczęto postępowanie
Lotem na takiej wysokości zaniepokoiła się również wieża kontroli lotów. "Alert niskiej wysokości Southwest 425, sprawdźcie wysokość" - mówili kontrolerzy. Rozmowę z wieżą przytacza "New York Post".
ZOBACZ: Awantura na pokładzie. Nagłe lądowanie w Modlinie
Według relacji Allen, załoga nie była zaniepokojona wysokością. - Pilot wyszedł do pasażerów i powiedział coś w stylu: były porywiste wiatry, które uniemożliwiają nam lądowanie. (…) Polecimy do Fort Lauderdale i zatankujemy - opowiadała kobieta.
Federalna Administracja Lotnictwa Cywilnego poinformowała, że wszczęła postępowanie ws. incydentu i lotu na niskiej wysokości.
Czytaj więcej