Niewinny skazany za gwałt? "Sąd znalazł kozła ofiarnego"
W centrum Radomia pod samym magistratem dochodzi do gwałtu na młodej kobiecie. Dwóch sprawców nie ustalono, mimo że zabezpieczono ich DNA. Brakuje za to DNA trzeciego mężczyzny, który jest jedyną osobą skazaną za to przestępstwo. Odsiaduje wyrok sześciu lat więzienia, ale twierdzi, że jest niewinny i chce to udowodnić. Materiał "Interwencji".
Do przestępstwa doszło 10 maja 2016 roku około godziny 23 w centrum Radomia. Sprawców było trzech, dwóch do dzisiaj nie ustalono. Skazano jedynie Adriana Ryszewskiego.
- Tego dnia byłem u dziewczyny, odwiedziłem dziecko, siedziałem tam ze 2-3 godziny. Zadzwonił do mnie kolega, z którym mieszkałem, czy pójdę z nim na zakupy. Jestem ujęty na monitoringu, jak poszedłem z nim na zakupy. Jestem też nagrany na monitoringu, jak później wracam do domu. Już z niego nie wychodziłem - opowiada Adrian Ryszewski.
Adrian Ryszewski trafił do zakładu karnego, w którym obecnie odsiaduje wyrok sześciu lat więzienia. Zgodził się na publikację wizerunku, podanie imienia i nazwiska. - Nie było mnie w miejscu zdarzenia, byłem w domu, co potwierdzają zeznania świadków, bilingi telefonów, badania DNA - przekonuje.
Przekonuje, że jest niewinny. "Sąd znalazł kozła ofiarnego"
- Sąd po prostu znalazł kozła ofiarnego i go skazał. Mamy dowody, które podważają całą wiarygodność tego, co powiedziała ta dziewczyna. Mamy zeznania trzech świadków, którzy przebywali razem z moim bratem w tym czasie - mówi Emil Ryszewski, brat pana Adriana.
- Adrian tego nie zrobił. On u mnie mieszkał no i my poszliśmy wtedy na zakupy. Wracaliśmy do domu no i od tamtej pory w domu siedzieliśmy - zapewnia Rafał, znajomy pana Adriana.
ZOBACZ: Doniesienia o śmierci Jacka Jaworka. Komunikat prokuratury
- Przyszło dwóch kolegów, którzy chcieli go wyciągnąć na piwo tego wieczoru. Adrian nie chciał iść i oni również zeznają, to było około godz. 23, że Adrian był w tym miejscu, był w tym domu - dodaje Anita Kominek siostra skazanego.
- Oglądaliśmy telewizję, poszliśmy spać i przychodzi rano jego dziewczyna mówi, tylko nie pamiętam, jak na imię miała ta dziewczyna, która go podała, ona mówi, że ją zgwałciłeś. "Co ty mówisz dziewczyno, co ona gada, przecież ja spałem". Adrian złapał szok, on się próbował jeszcze skontaktować z tą dziewczyną, pytał "z jakiej racji ty takie rzeczy gadasz, dziewczyno, co ja ci zrobiłem", a ona mówi "ja ciebie widziałam".
Ja znam Adriana. Jestem w 100 procentach pewny, byłem z nim w tę noc - dodaje Rafał, znajomy pana Adriana.
Mężczyzna zeznał to w sądzie, ale jego słowa nie przekonały sędziego.
Ma dowody i alibi
- Te zeznania radykalnie różnią się od zeznań pokrzywdzonej, mało tego, zostało w sprawie stwierdzone, że pan skazany już po złożeniu zeznań i w trakcie instruował świadków, co do tego jakiej treści mają składać zeznania - informuje Dorota Janicka z Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Tuż przed przestępstwem, pokrzywdzoną oraz jednego ze sprawców zarejestrował monitoring.
- Na tym nagraniu idzie jakiś gość, którego ona też opisała i on by się rzeczywiście zgadzał z tym co ona tam mówi, ale on w ogóle nie jest podobny do mojego brata - zauważa Emil Ryszewski, brat Adriana Ryszewskiego.
- Nie został zarejestrowany wizerunek oskarżonego, ale nie został również zarejestrowany wizerunek trzeciego ze sprawców, a nie budzi wątpliwości, że ten trzeci sprawca również brał udział w czynie. Monitoring nie obejmował wszystkich miejsc, które prowadziły do miejsca zdarzenia - tłumaczy Dorota Janicka z Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
ZOBACZ: Razem chcieli przepłynąć Atlantyk. Tragiczny finał wyprawy
Siostra Adriana Ryszewskiego wskazuje, że jego telefon "nie przemieszczał" się omawianej nocy.
- Wskazuje to na to, że jego zeznania są prawdziwe - zaznacza Anita Kominek.
- Skazany od godziny 22:11 10 maja 2016 roku do godziny 8:26 dnia następnego w ogóle nie korzystał ze swojego telefonu - odpowiada Dorota Janicka z Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Przyznaje również, że przeprowadzone badania biologiczne nie potwierdziły, żeby w zabezpieczonym materiale znajdowało się DNA skazanego. - Sąd twierdzi, że brak takiego dowodu nie wyklucza sprawstwa - dodaje.
- Wszystkie dowody, wszystkie akta sprawy wskazują na moją niewinność: chodzi o DNA, bilingi telefonów, zeznania świadków, co człowiek w mojej sytuacji miałby zrobić więcej, żeby udowodnić swoją niewinność? - pyta Adrian Ryszewski.
ZOBACZ: Zamknęli dzieci w aucie. Wszczęto postępowanie przeciwko rodzicom
- Zasadniczym dowodem w oparciu, o który sąd przypisał w tej chwili już skazanemu winę, były zeznania pokrzywdzonej. Wcześniej znała oskarżonego, utrzymywali znajomość w związku z tym, co do identyfikacji sprawcy nie mogło być tutaj pomyłki - mówi Dorota Janicka z Sądu w Lublinie
Dziennikarz: Była pod wpływem alkoholu, prawda?
Dorota Janicka: Tak, ale wszystkie okoliczności dotyczące czy pokrzywdzona może być osobą niewiarygodną zostały zweryfikowane.
Padło oskarżenie. To nie pierwszy raz
- Opisała nawet kolor suwaka od kurtki jednego z tych pozostałych sprawców tego czynu, no a mojego brata nie umie opisać w żadnym stopniu. Po prostu tyle, że mówi, że tam był, nie jest w stanie opisać, jak mój brat wyglądał - komentuje Emil Ryszewski.
- Pokrzywdzona zauważyła i zidentyfikowała skazanego w momencie, kiedy ten leżał na niej. Miała zupełnie inne możliwości obserwacji dwóch innych sprawców, którzy wtedy znajdowali się w innej pozycji - wyjaśnia Dorota Janicka.
- Wcześniej pomawiała o napaść seksualną inną osobę, sprawa została uznana za nieprawdziwą, nie było takiego zdarzenia - mówi Anita Kominek, siostra Adriana Ryszewskiego.
ZOBACZ: Działali metodą "na kolec". Sprawna akcja policji
Redakcja "Interwencji" sprawdziła te informacje. Rzeczywiście, ta sama kobieta była osobą pokrzywdzoną w innej sprawie o gwałt w roku 2010.
Dziennikarz: W tej sprawie uznano, że w ogóle do czynu nie doszło?
Dorota Janicka: Tak, do czynu nie doszło, ale czy można robić zarzut, że ktoś mówi, że nie pamięta? Nie zeznała tam nieprawdy.
"Interwencja" próbowała porozmawiać z pokrzywdzoną. Nie zdecydowała się jednak na wypowiedź.
- Tutaj jest centrum miasta, nawet nocą można spotkać kogoś, zresztą nawet na nagraniach, gdzieś tam przewijają się osoby, jakieś para sobie idzie, kilka osób przechodziło więc tędy o tej godzinie. Możliwe, że znajdzie się jakiś świadek - podsumowuje Anita Kominek, siostra Adriana Ryszewskiego.
Materiał wideo dostępny jest TUTAJ.
Czytaj więcej