Dramat na stacji w Sydney. Wózek z dwulatkami stoczył się pod pociąg

Świat
Dramat na stacji w Sydney. Wózek z dwulatkami stoczył się pod pociąg
Flickr/Highway Patrol Images, zdj. ilustracyjne
Głos ws. wypadku w Sydney zabrała m.in. australijska policja

Wystarczyła chwila nieuwagi, a wózek z dwoma dwulatkami wjechał na tory kolejowe, tuż pod nadjeżdżający pociąg. Wszystko rozegrało się na stacji w australijskim Sydney. Ojciec natychmiast rzucił się, by ratować córki i w ostatniej chwili uratował życie jednej z nich. Sam jednak zginął, tak jak jego drugie dziecko.

Historię Ananda Runwala i jego żony opisuje "New York Post". 40-latek ze swoją wybranką w niedzielne południe czekali na pociąg na jednej ze stacji w Sydney. Uwagę stracili tylko na chwilę, ale to wystarczyło, aby wózek z ich dwiema córkami stoczył się na tory.

 

Anand bez chwili zastanowienia rzucił się pod koła nadjeżdżającego składu i w ten sposób uratował jedną z dwulatek. Dziewczynka nie odniosła żadnych obrażeń.

Australia. Dziecięcy wózek wjechał pod pociąg. Ojciec uratował jedną z córek

Poruszony wyczynem 40-letniego ojca jest premier Nowej Południowej Walii, najbardziej zaludnionego stanu Australii, w którym leży Sydney. Kilka godzin po tragicznym wypadku Christ Minns zabrał głos i pochwalił odwagę oraz niezwykły heroizm Runwala.

 

ZOBACZ: Nakazano ewakuację z miasta w Strefie Gazy. Potem rozpoczął się ostrzał


- Po prostu zachował się jak przykładny rodzic, próbując ocalić swoje córki, co zresztą kosztowało go życie - przekazał.

Bliscy rodziny są zrozpaczeni. Pracodawca zmarłego obiecuje pomoc

Runwal i jego o rok młodsza żona byli członkami społeczności hinduskiej. Przyjaciółka rodziny powiedziała mediom, że nie wyobraża sobie, jak kobieta poradzi sobie z tragedią. - Strata partnera i dziecka, a także traumatyczne przeżycie jak te, wpłynie na całe jej życie - dodała.

 

ZOBACZ: Razem chcieli przepłynąć Atlantyk. Tragiczny finał wyprawy


W poniedziałek oświadczenie w sprawie wydała firma Infosys, w której przez 12 lat pracował Runwal. - Nasze modlitwy są z jego żoną i dzieckiem, dalszą rodziną oraz znajomymi - napisano, zaznaczając, iż przedsiębiorstwo zapewnia każdy możliwy rodzaj wsparcia bliskim zmarłego.

 

Policja natomiast przekazała, że pociąg, przed którym na torach pojawił się wózek, minąłby stację bez zatrzymania. Oznacza to, że szanse na wyhamowanie w porę były bardzo niewielkie.

Adrianna Rymaszewska / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie