Nie żyje Jerzy Stuhr. Tymi rolami przeszedł do historii
Jerzy Stuhr był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów. W 1972 r. ukończył krakowską PWST, a następnie rozpoczął pracę Teatrze Starym, z którym pozostał związany aż do 1991 r. Niewiele osób jednak wie, że aktor grał w Italii posługując się językiem włoskim.
Jedną z pierwszych sztuk, w której zagrał były "Dziady" Mickiewicza w reżyserii Konrada Swinarskiego. Stuhr wcielił się wówczas (1973) w postać Belzebuba, będącego idealną przeciwwagą dla Konrada.
W tej samej dekadzie artysta wielokrotnie zabłysnął również na srebrnym ekranie. Zasłynął m.in. rolą Lutka Danielaka w "Wodzireju" Feliksa Falka. Danielak - parweniusz i przebojowy dorobkiewicz - bezwzględnie dąży do osiągnięcia życiowego sukcesu, dla którego jest w stanie zrobić wszystko.
Współpracował z Kieślowskim. Ich film zatrzymała cenzura
Owocna dla aktora okazała się także współpraca z Krzysztofem Kieślowskim, u którego zagrał w "Bliźnie" i w "Spokoju". Drugi obraz - choć został nakręcony w 1976 roku - na cztery lata zatrzymany przez cenzurę. Zagrał w nim postać robotnika Antoniego Gralaka, który po wyjściu z więzienia próbuje zacząć wszystko od początku, szukając swojego "małego szczęścia".
ZOBACZ: Janda i Kożuchowska wspominają Jerzego Stuhra. "Wierny ideałom, zawsze prawdziwy"
Inną wielką kreacją Stuhra jest rola zaopatrzeniowca Filipa Mosza z "Amatora" (1979). Mos to pracownik zakładu przemysłowego w podkrakowskim miasteczku. Wszystko w jego życiu zmienia się, gdy kupuje kamerę i pojawia się w nim potrzeba sztuki.
"Na taśmie filmowej utrwala życie rodziny, a potem także zakładu. Zaczyna odnosić sukcesy, także za cenę uległości i kompromisu - poddaje się woli dyrektora, który nakazuje mu wycinać niektóre sceny. Stuhr bardzo autentycznie pokazał metamorfozę swojego bohatera, który z zahukanego pracownika staje się świadomym twórcą i jest w stanie bronić twórczej wolności, ale równocześnie potrafi też, w imię odpowiedzialności za drugiego człowieka, zaniechać własnych aspiracji" - opisuje Filmweb.
ZOBACZ: Jerzy Stuhr nie żyje. Politycy żegnają aktora
W latach 80. w filmie Stuhr wyróżnił się rolą Maksa w kultowej komedii Juliusza Machulskiego "Seksmisja". Później został zaangażowany również w "Kingsajzie" i "Deja Vu" tego samego reżysera. Innymi ważnymi punktami w jego karierze była także rola w "O-BI, O-BA. Koniec cywilizacji" Piotra Szulkina oraz tytułowa postać w "Obywatelu Piszczyku" Andrzeja Kotkowskiego.
Grał we Włoszech po włosku. Krytycy wpadli w zachwyt
W tej dekadzie artysta występował również we Włoszech. Tam, za wspaniałe opanowanie języka włoskiego oraz jakość interpretacji w 1982 r., otrzymał nagrodę krytyki za pracę aktora zagranicznego w Italii.
Za swoje kreacje aktorskie otrzymał wiele prestiżowych nagród zarówno za role sceniczne jak i filmowe. Order Uśmiechu, Odznaka "Honoris Gratia", Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski "za wybitne zasługi dla kultury polskiej, za osiągnięcia w twórczości artystycznej oraz działalności pedagogicznej", Laur Krakowa XXI wieku, Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Republiki Włoskiej, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski "w uznaniu wybitnych zasług dla kultury narodowej", Nagroda Miasta Krakowa i Złoty Krzyż Zasługi - to tylko początek długiej listy.
Po obu stronach kamery. Doceniony wieloma nagrodami
W 1994 r. Stuhr zadebiutował również po drugiej stronie kamery reżyserując film "Spis cudzołożnic". Obraz spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem krytyków, został również doceniony kilkoma nagrodami. Mimo to - jak zauważa Filmweb - prawdziwą sławę reżyserską przyniósł mu nakręcony trzy lata później film "Historie miłosne", który stał się przebojem polskich kin i laureatem wielu nagród na światowych festiwalach.
Czytaj więcej