Silne turbulencje na pokładzie samolotu. Matka nie mogła znaleźć dziecka

Świat Aleksandra Boryń / polsatnews.pl
Silne turbulencje na pokładzie samolotu. Matka nie mogła znaleźć dziecka
Flickr/Caribb
Dramatyczne chwile na pokładzie samolotu Air Europa

- To był obraz, którego nigdy nie zapomnę - wspomina matka dwuletniego chłopca, który utknął pomiędzy skrytkami bagażowymi nad głowami pasażerów. Incydent miał miejsce podczas silnych turbulencji podczas lotu z Madrytu do Montevideo. Pasażerowie, którzy nie mieli zapiętych pasów dosłownie "wystrzelili w górę". Rannych zostało ok. 40 osób.

Cecilia Laguzzi wraz z mężem i dwójką dzieci leciała samolotem z Madrytu w Hiszpanii do Montevideo w Urugwaju. Kobieta wspomina, że w trakcie rejsu zasnęła, ale obudziły ją różne przedmioty, które nagle zaczęły na nią spadać.

Zasnęła w samolocie. Potem nie mogła znaleźć dziecka

- Poczułam, że coś bardzo mocno uderza mnie w głowę, a potem w plecy, upadłam na głowę i początkowo nie mogłam wstać - wspomina w wywiadzie dla "Good Morning America". - Pamiętam, że byłam w samolocie i czułam, jak bezwiednie spadam, to wydawało się wiecznością - dodała. 

 

ZOBACZ: Pożar na poligonie w Żaganiu. Cztery samoloty w akcji

 

Okazało się, że w trakcie lotu UX045 firmy Air Europa samolot Boeing-787-9 uległ silnym turbulencjom. Na pokładzie było 325 pasażerów. Ci którzy nie mieli zapiętych pasów - według relacji świadków - "wystrzelili w górę".

 

Z opowieści Laguzzi wynika, że po sześciu lub siedmiu sekundach samolot wrócił do normalnego lot. Wówczas kobieta zaczęła szukać swoich dzieci, które siedziały kilka miejsc dalej z jej mężem. Szybko odnalazła czteroletnią córkę i partnera, ale nie było śladu po dwuletnim chłopcu. 

 

- Próbowaliśmy znaleźć go na podłodze i zaczęliśmy krzyczeć jego imię, wtedy jedna z osób wskazała na sufit - wspomina Laguzzi. - Był tam i płakał patrząc na nas - dodaje. 

Dramat na pokładzie samolotu Air Europa

Okazało się, podczas wstrząsów oderwały się plastikowe elementy, a chłopiec utknął pomiędzy skrytkami bagażowymi nad głowami pasażerów. - Nigdy nie zapomnę, co czułam w tamtej chwili i tego co zobaczyłam - powiedziała kobieta. Chłopiec był przestraszony, ale z szybko doszedł do siebie. Z relacji matki wynika, że poza kilkoma siniakami nie odniósł większych obrażeń.

 

W czasie incydentu rannych zostało 40 osób. Samolot nie doleciał do celu, zamiast tego podjęto decyzję o awaryjnym lądowaniu w Natal w Brazylii, gdzie udzielono pomocy poszkodowanym. Część osób została przetransportowana do pobliskiego szpitala. Z komunikatu ministerstwo spraw zagranicznych Urugwaju wynika, że hospitalizowani to osoby w wieku od 25 do 30 lat. Większość doznała "łagodnych obrażeń", w żadnym przypadku nie było zagrożenia życia.

 

ZOBACZ: Kłopoty w trakcie lotu z Madrytu. Ludzie "wystrzelili w górę, uderzając w sufit"

 

Cecilia Laguzzi, która jest lekarzem pomagała rannym. - Większość osób, które widziałam, miała silny ból pleców spowodowany urazem, ale widziałam też kilka złamań - nóg, ramion, obojczyka, złamania nosa - wspomniała. Dodała, że nie tylko ludzie wystrzelili w górę, ale wiele przedmiotów czy elementów samolotu zaczęło latać po pokładzie spadając na pasażerów. 

 

Po kilku godzinach oczekiwania w samolocie, a następnie na lotnisku, pasażerowie zostali przetransportowani autobusem do Recife, aby kontynuować lot do Montevideo. Air Europa poinformowała, że incydent zostanie poddany śledztwu.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie