Afera wokół muzeum w Gdańsku. Prawica oburzona, instytucja wydała oświadczenie
Prezes IPN Karol Nawrocki przekazał, że z instytucji zniknęły niektóre elementy dotychczasowej ekspozycji z wizerunkami m.in. rtm. Witolda Pileckiego, ojca Kolbego i rodziny Ulmów. Informacja ta oburzyła polityków prawicy. "Hańba i obrażanie Polaków" - napisała była premier Beata Szydło. Na oskarżenia odpowiedziało muzeum - przekazano, że wystawa ma wrócić do pierwotnego kształtu z 2017 roku.
"Nocą z 24 na 25 czerwca 2024 roku - po cichu, z ponad pięciu tysięcy metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zostali usunięci Polscy Bohaterowie: rotmistrz Witold Pilecki, święty Ojciec Maksymilian Kolbe, po błogosławionej rodzinie Ulmów została czarna ściana" - przekazał w serwisie X Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej i dyrektor gdańskiego muzeum w latach 2017–2021.
Z muzeum w Gdańsku zniknęły eksponaty. "Wstawią za chwilę Tuska i Merkel"
Ta informacja oburzyła polityków prawicy. Pojawiły się wpisy nawiązujące do zmian w ekspozycji. Była premier Beata Szydło napisała, że polska historia została wyrzucona z gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej. "Dla symboli polskiego bohaterstwa i ofiar niemieckich zbrodni w muzeum nie ma miejsca. To hańba i obrażanie Polaków. Co mają w głowach ludzie, którzy mszczą się na Ulmach? Komu służą?" - pytała w sieci.
ZOBACZ: Poseł Suwerennej Polski Dariusz Matecki zrzekł się immunitetu. Sprawa dotyczy kampanii wyborczej
Na przytyk do obecnych rządzących zdecydował się minister kultury za rządów PiS Piotr Gliński. "Demolki kultury ciąg dalszy. Z wystawy Muzeum II Wojny Światowej nowe, bezprawnie zainstalowane władze wyrzuciły Pileckiego, Ojca Kolbe i Rodzinę Umów, pewnie wstawią za chwilę Tuska i Merkel" - ocenił.
Przyszły europoseł PiS Piotr Muller stwierdził, że "nie ma zgody na wymazywanie tego z kart historii" i dodał, że pismo w tej sprawie skieruję do dyrekcji muzeum.
Muzeum w Gdańsku tłumaczy zmiany w ekspozycji. "Zaburzyły charakter"
Do zarzutów odniosło się kierownictwo gdyńskiego muzeum. W komunikacie na stronie instytucji można przeczytać, że "spór o wystawę (...) był jedną z wielkich, toczonych w ostatnich latach w Polsce publicznych debat o historii". Dodano, że konflikt ten "miał też wyraźne podłoże polityczne".
W dalszej części komunikatu zarzucono, że gdy dyrektorem muzeum był Karol Nawrocki do ekspozycji wprowadzono elementy, które "wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści" i zostały teraz usunięte. "Były też pierwszą próbą odgórnego narzucenia jednej wersji II wojny światowej pod hasłem państwowej polityki historycznej" - dodano. "Nawet ważny i potencjalnie atrakcyjny temat czy artefakt umieszczony w przypadkowym miejscu nie służy opowieści, lecz wprowadza chaos" - komentowano.
Trójmiejskie muzeum przypomniało, że od 2018 roku między Nawrockim a twórcami wystawy - Pawłem Machcewiczem, Januszem Marszalcem, Piotrem M. Majewskim i Rafałem Wnukiem - toczył się proces. 17 kwietnia 2023 roku sprawa zakończyła się wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Miał on uznać, że "muzeum kierowane przez Karola Nawrockiego naruszyło prawa autorskie oraz dobre imię autorów wystawy jako historyków".
Wówczas jednak "sąd nie nakazał jednak przywrócenia pierwotnego kształtu ekspozycji ze względu na to, że zmiany - jego zdaniem - nie były zauważalne dla większości odbiorców".
ZOBACZ: "Dopadniemy ich". Premier reaguje na zatrzymania ws. fentanylu
W kwietniu 2024 roku, gdy kierownictwo nad muzeum przejęli dwaj autorzy scenariusza - Rafał Wnuk i Janusz Marszalec - postanowili zacząć wracać do pierwotnej koncepcji wystawy. Tłumaczyli, że zrezygnowali z dodanych za czasów kierownictwa Nawrockiego elementów, bo "zaburzyły antropologiczny charakter narracji", a także "rozbiły kompozycję artystyczną i spójność narracyjną". Na stronie muzeum kierownictwo szczegółowo odnosi się do poszczególnych elementów usuniętych z ekspozycji.
Dodano, że "choć według sądu zmiany na ekspozycji były relatywnie niewielkie, to każdy zwiedzający ma prawo obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie i samodzielnie ocenić, czy dobrze służy ona polskiej polityce pamięci".
Czytaj więcej