"Państwo w Państwie". Zgłosiła zachowanie sąsiadów na policję, teraz sama ma problemy
Słyszała głośne awantury zza ściany. Okazało się, że powodem krzyków często jest dziecko. Potem okazało się, że na groźbach się nie kończy. Po dłuższym czasie pani Aleksandra zdecydowała się zgłosić sytuację na policję. Jednak potem prokuratura sprawę umorzyła, argumentując, że zgłoszenie nie wynikało z dobrej woli, a sąsiedzkiego konfliktu. Sprawie przyjrzało się "Państwo w Państwie".
Aleksandra Sip razem z partnerem kupili mieszkanie w jednym z bloków w Gryfowie Śląskim. Niemal od samego początku do ich lokalu dochodziły odgłosy awantur sąsiadów. Co gorsza - obiektem krzyków bardzo często było dziecko.
Jak twierdzi pani Aleksandra, wielokrotnie słyszała jak dziecko było obrażane, poniżane i zastraszane, a do mieszkania docierał jego płacz. Zdarzyło się nawet, że na oczach sąsiadów ojciec dziecka je uderzył. Początkowo, obawiając się konfliktu z sąsiadami, pani Aleksandra nigdzie nie zgłaszała sprawy. W lipcu 2023 roku coś jednak w niej pękło i o zachowaniu w stosunku do dziecka poinformowała Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i policję.
- Powiedziałam do mojego partnera "Michał, mnie nie już nie obchodzi, czy ja wywołam konflikt czy nie, ja to zgłaszam". Traktowała go jak psa. Chociaż psa nie powinno się tak traktować. Bez żadnego szacunku, poszanowania dla jego godności - mówi Aleksandra Sip, która zgłosiła przemoc wobec dziecka.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Pożar na Marywilskiej 44. Prawdziwi sprawcy pozostają "nieuchwytni"
Żeby mieć dowody, pani Aleksandra zaczęła nagrywać awantury sąsiadów. Na nagraniach doskonale słychać, jak matka zwraca się do dziecka i jak je traktuje. Mimo tego prokuratura umorzyła sprawę tłumacząc, że zgłoszenie nie wynika z troski o dobro dziecka, a jest efektem konfliktu między sąsiadkami.
- Tu konflikt nigdy nie był motywacją. Ale byłem trochę zawiedziony, jak się dowiedziałem, że Ola złożyła zawiadomienie, bo wiedziałem, co się szykuje - tłumaczy Michał Pruszczyński, partner Aleksandry Sip.
Konflikt między sąsiadami. "Przez nieudolność służb" musiała się wyprowadzić
Konflikt faktycznie pojawił się, jednak dopiero wówczas, kiedy sąsiadka dowiedziała się, że to pani Aleksandra zgłosiła przemoc wobec dziecka. Para była zastraszana, żeby więcej nie informowała nikogo o tym co dzieje się za ścianą.
Co więcej pani Aleksandra zaczęła być pomawiana o znęcanie się nad swoimi psami, zakłócanie porządku, a do jej mieszkania notorycznie wzywana była policja. Kobieta od tego momentu nie może normalnie funkcjonować i czuć się bezpiecznie - przez co musiała się wyprowadzić z obawy przed sąsiadami.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Boją się o bezpieczeństwo. Wskazują na byłego funkcjonariusza ZOMO
- Płace kredyt na mieszkanie, w którym nie mieszkam. Płacę za wynajem. Przez co? Przez nieudolność służb, przez brak sprawiedliwości, przez brak wyciągania konsekwencji przy tak nagannych zachowaniach, jakie tutaj się pojawiają - mówi kobieta.
Więcej już o 19:30 w programie "Państwo w Państwie" w materiale Moniki Gawrońskiej.