Alaksandr Łukaszenka zdradził sekret. "Mnie się to śni po nocach"

Świat
Alaksandr Łukaszenka zdradził sekret. "Mnie się to śni po nocach"
president.gov.by
Alaksandr Łukaszenka w mleczarskim gospodarstwie

Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka przyznał, że "w snach doi krowy", a "praca w mleczarskim gospodarstwie jest lepsza niż bycie przywódcą państwa". Takimi przemyśleniami podzielił się podczas wizyty w rolniczym gospodarstwie pod Mińskiem. Pochwalił jego wygląd i uznał, iż Białoruś nie potrzebuje przemysłowych kompleksów "z dzwonkami i gwizdkami".

Alaksandr Łukaszenka pojechał w piątek w okolice Dzierżyńska, miasta satelickiego Mińska. Zawitał tam m.in. do gospodarstwa mleczarskiego i podzielił się swoimi refleksjami o stanie rolnictwa. Poza pochwaleniem jakości białoruskiego mleka i snuciem planów na przyszłość podzielił się dość osobistymi szczegółami z dawnych lat.

 

ZOBACZ: Polak skazany na Białorusi. Trafił do kolonii karnej

 

Dyktator, rozmawiając przy kamerach z zebranymi gośćmi, stwierdził, że "nie ma lepszej roboty" niż dojenie krów i polecił swojemu rozmówcy, by to zapamiętał.

 

- Ja to wszystko robiłem (...). Mnie się to śni po nocach do dziś. Ludzie, z którymi pracowałem. Śnią mi się krowy, ja je tam w nocy doję - opisał, cytowany przez Biełsat.

 

Następnie dodał: - Żadna prezydentura, to wszystko głupstwa. Tu jest najciekawsza robota. Żywi ludzie, żywe bydło, sadzenie żywych roślin i rezultaty. Tym trzeba żyć, a nie tylko do pracy.

Alaksandr Łukaszenka przyznał, że śni o krowach. Chce budowy mleczarskich firm

Opinia satrapy, według przychylnych przywódcy przekazów, spotkała się ze zgodą wśród zgromadzonych. Łukaszenka zachwalał też wygląd mleczarskiego kompleksu, w którym się znalazł, a także to, iż jest "najtańszy".

 

- Musimy wybudować więcej takich kompleksów w całym kraju. Nie potrzebujemy kompleksów z dzwonkami i gwizdkami, ekstrawagancką architekturą i tak dalej. Po prostu ładny projekt, piękny, normalny projekt. Będziemy to powielać w całym kraju - powiedział, co odnotowały jego służby prasowe.

 

ZOBACZ: "Lepsza Polska". Jest problem ze strefą buforową? "To niedopuszczalne"

 

Z niezależnych od reżimu biografii Łukaszenki wynika, że jego matka przez pewien czas pracowała jako dojarka krów. Wiadomo ponadto, że pod koniec lat 70. wstąpił do Komunistycznej Partii Białorusi, aby otrzymać kierownicze stanowisko w jednym z kołchozów - rolniczej spółdzielni w ZSRR. Udało mu się to parę lat później, a z czasem został także szefem państwowego gospodarstwa.

Wiktor Kazanecki / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie