Jechał 5 km/h. Kierowcy zamiatarek urządzili zasadzkę

Polska
Jechał 5 km/h. Kierowcy zamiatarek urządzili zasadzkę
Kierowca pod wpływem został zatrzymany przez dwóch mieszkańców Gdańska

Dwaj pracownicy służb oczyszczania w Gdańsku samodzielnie zatrzymali w czwartek niebezpiecznego kierowcę. Dostrzegłszy jego niepokojący stan, jeden z mężczyzn zainicjował interwencję, w konsekwencji której kierowca został unieruchomiony do czasu przyjazdu policji. Jego auto utknęło między zamiatarkami. Kierowca miał we krwi 1,7 promila. Odebrano mu prawo jazdy, a "cichych bohaterów" nagrodzono.

Do zneutralizowania zagrożenia stwarzanego przez pijanego kierowcę przyczynili się dwaj mieszkańcy Trójmiasta. W czwartek o godzinie 22:30 dokonali oni interwencji, która zapobiegła potencjalnej tragedii. 

 

Tamtego wieczoru dwaj pracownicy służb oczyszczania sprzątali gdańskie ulice. Jak przekazał jeden z mężczyzn, podczas zamiatania krawężników jego pojazd poruszał się z prędkością ok. 5 km/h, dlatego zastanowiło go, że jadące za nim auto go nie wyprzedza, ale również przemieszcza się tak samo wolno.

Szybka interwencja. Groźny kierowca został zatrzymany

Niespodziewanie kierowca pojazdu postanowił opuścić go w celu zaspokojenia potrzeby fizjologicznej. Zaalarmowany pracownik służb oczyszczania zdecydował się podejść do mężczyzny i zaproponować mu pomoc, ponieważ tamten, opierając się o auto, sprawiał niepokojące wrażenie.

 

Jednak po podejściu bliżej mężczyzna wyczuł od kierowcy wyraźny zapach alkoholu, postanowił więc niezwłocznie powiadomić policję. Oprócz tego, zadzwonił również do swojego kolegi, który szybko przybył na miejsce. Wspólnie obaj panowie zablokowali pijanego kierowcę i uniemożliwili mu odjazd. Jak przekazali, nie wyobrażają sobie postąpić inaczej. 

 

ZOBACZ: Niemieccy policjanci przywieźli do Polski migrantów? "Zgodne z prawem"

 

- Myślę, że w tej sytuacji nie można było zachować się inaczej. Jeśli ten pan nie zabiłby kogoś 300 m dalej na przejściu albo przed dojechaniem do miejsca docelowego, to pewnie zabiłby siebie na jakimś drzewie alb przystanku - powiedział jeden z mężczyzn. Podkreślił, że kierowca zdawał się jechać w kierunku centrum miasta, gdzie o tej porze mogli jeszcze bawić się mieszkańcy oraz turyści. 

Niebezpieczeństwo zażegnane. Błyskawiczne działanie "cichych bohaterów"

Na miejsce zdarzenia szybko przybyła policja. Jak przekazała Polsat News funkcjonariuszka gdańskiej policji, od zatrzymanego 62-latka czuć było wyraźny zapach alkoholu. Ponieważ odmówił badania alkomatem, został przetransportowany do szpitala na badanie krwi, które wykazało 1,7 promila. 

 

ZOBACZ: Koszalin: Wyciek amoniaku w zakładzie produkcyjnym. Są poszkodowani

 

Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. Przyznał się do czynu i poddał się karze. Samochód został odholowany na parking strzeżony. W jego wnętrzu znaleziono dwie półlitrowe butelki po wódce.

 

Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi do trzech lat pozbawienia wolności oraz sądowy zakaz kierowania pojazdami. Mężczyzna został ukarany finansowo, a także odebrano mu prawo jazdy na cztery lata. Z kolei "cisi bohaterowie", którzy zapobiegli potencjalnej tragedii, otrzymali uścisk dłoni prezesa oraz nagrodę finansową. 

Pola Kajda / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie