Strefa buforowa na granicy z Białorusią. "Rezerwacje lawinowo się skurczyły"
To pierwszy weekend po ponownym wprowadzeniu strefy buforowej na polsko-białoruskiej granicy. M.in. w Białowieży ponad dwie trzecie mieszkańców żyje z turystyki. - Jest mniej turystów, znacznie mniejsze pieniądze ,a koszty stałe zostają bez zmian, z czego mamy brać pieniądze - zastanawiał się w rozmowie z Polsat News Marek Czarny, kierownik hotelu w Białowieży.
Od czwartku na polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem obowiązuje strefa buforowa, czyli czasowy zakaz przebywania. Objęty jest nim w większości obszar 200 metrów od linii granicy. Strefa ma ułatwić działanie polskich służb. Zakaz będzie obowiązywał przez 90 dni.
Strefa buforowa na polsko-białoruskiej granicy. Przedsiębiorcy "mają dość"
Zgodnie z rozporządzeniem strefa zakazu przebywania obejmuje 60,67 km granicy na odcinku położonym w zasięgu terytorialnym Placówek Straży Granicznej w Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych i w Czeremsze.
Co prawda obszar zakaz nie obejmuje miejscowości i szlaków turystycznych, tak aby skutki wprowadzonych ograniczeń były jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców czy turystów, jednak lokalni uważają, że i tak mocno odczuwają skutki działań rządu.
- Powinniśmy oddzielać to co się dzieje na granicy, od tego co się dzieje w lesie, bo nie wiemy kto naprawdę prowokuje te ataki na żołnierzy - zaznaczał prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. - Jeżdżę do puszczy, często jeżdżę po lesie sam i nie czuję jakiegoś zagrożenia, nie czuję niebezpieczeństwa - dodał.
ZOBACZ: Strefa buforowa na granicy z Białorusią. Szef MSWiA podpisał rozporządzenie
Zakaz nie tylko oddziałuje na ruch turystyczny, ale także na atmosferę w tamtej okolicy. Dziennikarka Polsat News Katarzyna Szatyłowicz usłyszała od przedsiębiorców i mieszkańców, że "mają dość" kolejnych decyzji polityków, które negatywnie wpływają na branżę i ich codzienne życie.
Mimo, że strefa buforowa jest mniejsza niż pierwotnie zakładał rząd i obejmuje niemal tylko obszar przy granicy, to jednak turyści nie są pewni, czy mogą odwiedzać okoliczne tereny. - Dzwonią do agroturystyk i hoteli, czy na pewno nic im nie zagraża, ale mimo zapewnień rezerwacje lawinowo się skurczyły - przekazała na antenie Polsat News.
Przedsiębiorcy chcą, aby rząd - jak podczas kryzysu covidowego - zwolnił ich ze składek czy podatków. - Nie bardzo widzimy na chwilę obecną możliwość takiego rzeczywistego opłacania podatków lokalnych bo te podatki płacone są z zysku który się wypracuje z działalności gospodarczej - tłumaczył Marek Czarny, który jest kierownikiem hotelu "Białowieski" w Białowieży.
- Jest mniej turystów, są znacznie mniejsze pieniądze, a koszty stałe zostają bez zmian. Z czego mamy brać pieniądze na co miesięczne opłaty dla gminy czy skarbu państwa? - pytał.
W związku z tym w czwartek blisko 60 przedsiębiorców z regionu wystosowało list do wojewody podlaskiego Jacka Brzozowskiego.
Przedsiębiorcy ze strefy buforowej chcą pomocy od władz
W piśmie przedstawiciele firm zwrócili się o "jak najszybsze podjęcie działań i wprowadzenie środków pomocowych" m.in. dla hoteli, pensjonatów, biur podróży, restauracji czy innych, drobnych przedsiębiorstw lokalnych działających na terenie Puszczy Białowieskiej i powiatu hajnowskiego.
"Oczekujemy również rozwiązań rekompensacyjnych dla licznych właścicieli agroturystyk z terenu Puszczy, którzy z racji specyfiki swojej działalności nie wpisują się w rejestry przedsiębiorców takie jak CEIDG (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej) czy KRS" - napisali przedsiębiorcy w liście do którego dotarł PAP.
Przedsiębiorcy podkreślili, że w czerwcu "nastąpiło masowe odwoływanie przez turystów przyjazdów na teren Puszczy Białowieskiej". Ich zdaniem, perspektywy wyrażone liczbą dokonywanych rezerwacji na lipiec, sierpień i wrzesień są "aktualnie na poziomie 20 proc. rezerwacji", co - ich zdaniem - oznacza pięciokrotny spadek w porównaniu do rezerwacji dokonywanych zazwyczaj w lecie.
ZOBACZ: Strefa buforowa na granicy z Białorusią. Szymon Hołownia apeluje do rządu
W piśmie zaznaczyli, że utrzymywanie się takiej sytuacji "zagraża - bez pomocy organów państwa - zamknięciem i zaprzestaniem działalności gospodarczej przez wiele obiektów i przedsiębiorstw istniejących na terenie ww. strefy".
Przedsiębiorcy domagają się zwolnień na czas obowiązywania strefy: z podatków lokalnych na rzecz samorządów, przejścia tych opłat lub zrekompensowania ich samorządom przez Skarb Państwa, zawieszenia lub zwolnienia albo odroczenia składek ZUS za pracowników na czas strefy.
Chcą także zorganizowania ogólnopolskiej kampanii reklamowej mającej na celu przywrócenie pozytywnego wizerunku regionu Puszczy Białowieskiej, jako bezpiecznego miejsca i atrakcyjnego turystycznie.
Czytaj więcej