Był polskim sędzią, zbiegł na Białoruś. Nowe tropy w sprawie Szmydta
Zbiegły na Białoruś Tomasz Szmydt miał niemal pół miliona złotych kredytu w parabankach - twierdzi "Fakt". Według tabloidu to właśnie długi, zaległe alimenty i problemy z alkoholem mogły skłonić byłego sędziego do współpracy z białoruskimi służbami.
Tomasz Szmydt nie posiadał ani oszczędności, ani mieszkania czy domu - wynikało z jego ostatnich oświadczeń majątkowych. W dodatku były sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ma do spłaty 584 tys. złotych kredytów.
Ucieczka Tomasza Szmydta na Białoruś. Miał długi w parabankach
Służby potwierdziły, że mimo wysokich zarobków - mężczyzna zarabiał ostatnio ponad 24 tys. złotych - jego sytuacja finansowa jest dramatyczna. "Fakt" ujawnił ostatnio, że Szmydt nie spłaca alimentów.
ZOBACZ: Jakie informacje dał Białorusi Tomasz Szmydt? Eksperci podzieleni
Z ustaleń służb wynika ponadto, że Tomasz Szmydt zapożyczał się w parabankach oraz firmach oferujących "chwilówki", czyli szybkie pożyczki z krótkim terminem spłaty i wysokim oprocentowaniem. Dodatkowo były sędzia miał mieć problemy z alkoholem.
Ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania
Obecnie sprawą Szmydta zajmuje się polska prokuratura i kontrwywiad. Z informacji, do których dotarły służby wynika, że były sędzia nawiązał kontakt z białoruskimi służbami co najmniej rok temu. Mężczyzna po raz pierwszy stawił się w Mińsku między 7 a 10 czerwca 2023 r.
ZOBACZ: Sąd wydał Europejski Nakaz Aresztowania za Tomaszem Szmydtem
W kolejne dwie podróże pojechał do Turcji. Służby badają scenariusz, wedle którego nie były to wyjazdy czysto turystyczne, ale mogły służyć werbunkowi.
Na początku maja na konferencji prasowej w białoruskiej stolicy Szmydt oznajmił, że zrzeka się funkcji sędziego. Poprosił również władze białoruskie o azyl. Mężczyzna jest ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania.
Czytaj więcej