Te wakacje zapamiętają na długo. Nie mogli wysiąść, temperatura w samolocie rosła
Niemieccy podróżni mieli wracać z wakacji z Turcji. Gdy już znaleźli się w samolocie i byli gotowi do startu, okazało się, że maszyna nie wystartuje od razu. Dowiedzieli się też, że klimatyzacja nie działa, a jednocześnie nie mogą wyjść, chociaż temperatura rośnie. W moment na pokładzie zrobiło się bardzo gorąco. - Ze wszystkich lał się pot - zrelacjonował jeden z pasażerów.
Chwile grozy przeżyli pasażerowie czarterowych linii Mavi Gök. Grupa blisko 200 osób w czwartek 6 czerwca, około 20:15, miała wracać z wakacji z tureckiej Antalyi do miasta Münster w Niemczech.
Chwilę przed wylotem okazało się jednak, że klimatyzacja w Boeingu 737-800 nie działa, a na zewnątrz było ponad 40 stopni. Temperatura w środku maszyny rosła i rosła, aż osiągnęła blisko 50 stopni Celsjusza. Sytuacja stawała się coraz bardziej problematyczna, narastała jednocześnie frustracja wśród podróżnych.
Godzina w rozgrzanym samolocie. Linie lotnicze nie dały nawet napojów
W nieruchomym samolocie było gorąco, maszyna nie ruszała, a oni nie mogli wyjść na zewnątrz. - Dzieci krzyczały coraz głośniej, ze wszystkich lał się pot. Sytuacja była bardzo trudna - relacjonował pasażer Dominik Janßen, cytowany przez gazetę "Bild". - Rodzice bali się o dzieci. Panika rozprzestrzeniła się na wszystkich - dodał.
ZOBACZ: Niebezpieczny incydent w przestworzach. Samolot musiał zawrócić
Dopiero po 30 minutach załoga poinformowała, że opóźnienie spowodowane jest najprawdopodobniej usterką techniczną. Po kolejnym półgodzinnym oczekiwaniu w końcu poinformowano pasażerów, że mogą opuścić rozgrzany samolot. Poszkodowani klienci przewoźnika twierdzą, że przedstawiciele linii nie przekazywali im informacji na bieżąco, a także nie zapewnili napojów.
Ostatecznie podróżni wrócili do domu innym samolotem, z blisko czterogodzinnym opóźnieniem. Po zdarzeniu linie Mavi Gök wydały oświadczenie. "Bezpieczeństwo naszych pasażerów i załogi jest naszym najwyższym priorytetem" - przekazali przedstawiciele i dodali, że zrobią wszystko, by podobne sytuacje nie zdarzały się w przyszłości.
Czytaj więcej