Pociągi pędziły wprost na siebie. Dyżurny ruchu oskarżony

Polska
Pociągi pędziły wprost na siebie. Dyżurny ruchu oskarżony
Polsat News
19 sierpnia 2021 roku doszło do niebezpiecznego incydentu na kolei (zdjęcie ilustracyjne)

Szymon L. został oskarżony przez prokuraturę o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyzna, jako dyżurny ruchu kolejowego stacji kolejowej Nosówko, dopuścił do ruchu po jednym torze pociągi jadące z dwóch przeciwnych stron. Wiadomo, jaka grozi mu kara.

Prokuratura Rejonowa w Koszalinie zawiadomiła, że w sprawie incydentu z 19 sierpnia 2021 roku na odcinku kolejowym Koszalin-Nosówko został skierowany do Sądu Rejonowego w Koszalinie akt oskarżenia przeciwko Szymonowi L.

 

ZOBACZ: Auto zderzyło się z pociągiem. Konieczny był śmigłowiec LPR

 

Mężczyźnie zarzuca się, że jako dyżurny ruchu kolejowego stacji kolejowej Nosówko sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym - w transporcie kolejowym, poprzez dopuszczenie do ruchu składu relacji Olsztyn Główny - Szczecin Główny oraz Szczecin Główny - Olsztyn Główny, które jechały na jednym torze w przeciwnych kierunkach

Niebezpieczny incydent na kolei. Jaka kara grozi Szymonowi L.?

Z komunikatu prokuratury wynika, że śledczy zarzucają Szymonowi L. przestępstwo z art. 174 Kodeksu karnego. Brzmi on: Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Jednak jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat

 

ZOBACZ: Legionowo. Zderzenie osobówki z pociągiem towarowym. Kierowca auta trafił do szpitala

 

Przypomnijmy, że śledztwo dotyczyło incydentu, do którego doszło na linii jednotorowej Koszalin-Białograd w (woj. zachodniopomorskim). Maszynistom obu składów udało się wyhamować pociągi na wysokości Dunowa, dzięki czemu nie doszło do katastrofy. Zdarzenie stworzyło jednak niebezpieczeństwo dla około pół tysiąca pasażerów

 

W postępowaniu ustalono, że doszło do awarii automatyki kolejowej i dyżurni przeszli na nierejestrowaną łączność komórkową. Przekazali maszynistom pociągów, że jest awaria i ci muszą zachować szczególną ostrożność, stosować się do instrukcji kolejowej, czyli zmniejszyć prędkość składów do 40 km/h i uważnie obserwować tor, by móc w razie zagrożenia w bezpiecznej odległości zatrzymać pociąg.

 

W kontynuowanym przeciwko obu dyżurnym ruchu kolejowego postępowaniu prokuratura powołała nowego biegłego do sporządzenia kolejnej opinii. Ta w toku śledztwa była jeszcze uzupełniana. Ostatecznie biegły ocenił, że dyżurny ze stacji w Koszalinie realizował swoje obowiązki mimo uszkodzonego łącza, natomiast w pracy drugiego, ze stacji w Nosówku, były nieprawidłowości.

Agata Sucharska / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie