Dyskusja o Polsce w rosyjskiej telewizji. "10 minut i przestanie istnieć"
O wybuchu poważnej wojny w Polsce mówił w rosyjskiej telewizji gość Władimira Sołowjowa. Mężczyzna, który przedstawił się jako politolog, stwierdził, że nasz kraj - za sprawą Kremla - może zniknąć w około kwadrans, a Europejczycy nie zdają sobie sprawy z zagrożenia.
Władimir Sołowjow to czołowy siewca rosyjskich kłamstw o sytuacji na świecie i tamtejszej wersji historii, którego programy mają stałe miejsce w kontrolowanej przez Kreml telewizji państwowej. Niejednokrotnie przekonywał o rzekomej potędze Rosji, a agresja w jego wypowiedziach wzmogła się zwłaszcza po ataku na Ukrainę z 24 lutego 2022 roku.
Wierny dyktaturze publicysta czasem dzieli się teoriami na temat Polski. W zeszłym roku mówił chociażby, że Warszawa to od dawna rosyjskie miasto, a moskiewskie wojska powinny zorganizować przemarsz przez Europę, by odzyskać swoje "odwieczne ziemie". Teraz w sieci pojawił się kolejny fragment programu Sołowjowa o naszym państwie - i tym razem z niemałą dawką propagandy.
Władimir Sołowjow o Polsce. "Tam jest chociaż 20 dużych miast?"
"Medialny żołnierz Putina" zaprosił do studia stacji Rossija 1 "politologa" Konstantina Siwkowa. Gość polecił spojrzeć na Polskę, która - jego zdaniem - jest "najbardziej prawdopodobną kandydatką" do zostanie miejscem rozszerzonego konfliktu.
- Czy jest tam chociaż 20 dużych miast? Nie sądzę. Jeżeli skierujemy dwa ładunki na każde z miast, wystarczy 30-40 pocisków. To salwa z Iskandera - przekonywał tzw. ekspert.
ZOBACZ: Rosja. Mieszkańcy Biełgorodu skarżą się na sytuację. "Nie spałam całą noc"
Według Siwkowa Polska oraz zamieszkujące nią osoby, a także nasz język "w 10-15 minut przestaną istnieć". - Europejczycy muszą to zrozumieć. Przekonywałbym ich, aby zastanowili się, co obecnie robią - dodał.
Nagranie wycinka audycji Sołowjowa zamieścił Dem Kazański, ukraiński bloger. Jak zauważył, na Starym Kontynencie wielu polityków "nadal wspiera tych ludzi", mając na myśli popleczników Kremla. "Wiele krajów nadal handluje z Rosjanami" - podkreślał, przypominając, iż reżim Putina "marzy" o podbijaniu innych narodów.
Władimir Sołowjow krytykuje też Rosjan. Krzyczał na deputowanych
Propagandyście, poza uderzaniem we wrogów Rosji, zdarza się też atakować swoich obywateli. Rosjankom, które marzą, by ich mężowie wrócili z ukraińskiego frontu, sugerował, iż "nie są one warte" poślubionych małżonków, którzy podczas zbrojnego konfliktu niemało zarabiają.
Z kolei podczas ubiegłorocznych wakacji Sołowjow wściekł się, komentując znaczące osłabienie się wartości rubla. Znalazł się on wtedy w pierwszej trójce najgorszych walut na świecie.
ZOBACZ: Rosja. Żony i matki żołnierzy wyszły przed ministerstwo
- Mam pytanie do wszystkich deputowanych do Dumy Państwowej (rosyjskiego parlamentu - red.). Powiedzcie mi, czy nie zauważacie, jaki jest aktualny kurs walut w kraju? Powiedzie, czy złożyliście przynajmniej jeden wniosek do Banku Centralnego, by ci ludzie przyszli i publicznie wyjaśnili, co się dzieje? - grzmiał.
W pewnym momencie zaczął wręcz krzyczeć na deputowanych, twierdząc, że świat będzie teraz kpił z Rosji. - Nie wyjaśniają nawet, dlaczego kurs wymiany jest tak wysoki. Cały świat się z nas teraz śmieje, że rubel jest najsłabszą walutą - wrzeszczał.