Rosja. Żony i matki żołnierzy wyszły przed ministerstwo
W poniedziałek grupa kobiet zaczęła protest przed rosyjskim ministerstwem obrony w Moskwie. Żądają, aby ich partnerzy i synowie, powołani do walki w Ukrainie, wrócili do kraju.
Grupa kobiet zebrała się przed ministerstwem obrony w Moskwie. Panie trzymały w rękach odręcznie namalowane plakaty i transparenty, na których napisały m.in. "Czas, aby zmobilizowani wrócili do domu", "Jestem sama, mam dość", "Proszę, sprowadź tatę do domu".
Rosja. Protest kobiet w Moskwie
Jedno z haseł zwracało się bezpośrednio do ministra obrony Biełousowa, powołanego w miejsce Siergieja Szojgu: "Bełousow Andriej Remowicz, porozmawiaj z nami, jesteśmy tutaj".
Protest miał miejsce po tym, jak w zeszłym tygodniu Rosja określiła organizację "Put Domoj" (Droga do domu) organizacją zagrażającą bezpieczeństwa państwa. Organizacja ta została utworzona w 2022 i zrzesza rodziny żołnierzy wysłanych na front.
ZOBACZ: Rosja, Chiny i USA usłyszały ostrzeżenie: Zagrożenie większe niż kiedykolwiek
Kobiety zebrane pod ministerstwem w rozmowie z AFP przekazały, że nie należą do "Put Domoj" i po prostu chcą powrotu swoich bliskich. Protest zorganizowały bez zapraszania mediów ponieważ wcześniej zdarzało się, że policja zatrzymywała dziennikarzy.
Rzecznik ministerstwa wyszedł na spotkanie z kobietami, co było bardzo nietypowym posunięciem, ponieważ zazwyczaj protesty są od razu tłumione. Rzecznik powiedział, że nie może sprowadzić żołnierzy do domu, "ponieważ decyzja o mobilizacji należała do prezydenta, naczelnego wodza".
- Przekażę Państwu informację wojskowo-polityczną. Państwo, z którym graniczymy, zwane Ukrainą, stworzyło zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju zwanego Rosją – powiedział.
Rzecznik oskarżył także kobiety o chęć stworzenia spektaklu dla "opozycyjnych" mediów. Nie jest jasne jak zakończył się protest. Część źródeł przekazuje, że mimo wszystko doszło do interwencji policji.
ZOBACZ: Chciał sprawdzić, czy pali się tak samo, jak na filmach. Wywołał serię pożarów
Jedna z kobiet powiedziała, że nie należą do żadnego ruchu. Zamierzają także kontynuować swoje protesty.
- Wiele kobiet nie chce teraz wiązać się z tym ruchem… Jesteśmy tylko żonami, matkami, siostrami zmobilizowanych - powiedziała AFP.