Spór rodziców o dziecko. Policja nie miała skrupułów
Wybili szybę, wywlekli dziadków z auta i skuli w kajdanki. Tak przebieg miała interwencja policji realizującej przymusowe odebranie 4,5-letniego Szymona. Decyzją sądu został on przekazany pod opiekę ojca, jako powód wskazano alienację chłopca. Matka dziecka, Katarzyna Hojko nie może się z tym pogodzić. Materiał "Interwencja".
Pani Katarzyna Hojka ma 38 lat. Mieszka w Wodzisławiu Śląskim. Jest matką niespełna pięcioletniego Szymka. Trzy lata temu rozstała się ze swoim partnerem - ojcem dziecka. Rozpoczęła się batalia o opiekę nad chłopcem.
- Po ich rozstaniu wnuk nie cieszył się na widok ojca, nigdy nie podawał mu ręki na spacerach… Albo go lekceważył, albo wręcz reagował płaczem na jego widok. Później sąd uregulował kontakty w placówce, w świetlicy, no i się zaczęło. Wnuk bał się chyba po prostu tych spotkań. Najczęściej córka musiała go nieść na rękach, ponieważ nie chciał iść - twierdzi Krystyna Hojka, babcia dziecka.
"Nie nastawiałam syna przeciwko ojcu"
- Nigdy nie nastawiałam syna przeciwko ojcu, jestem pedagogiem, więc ja wiem, jak takie rzeczy mogą wpłynąć na dziecko – zapewnia Katarzyna Hojka.
- Pani opiekunka wręcz szarpała się z Szymonem, od córki zabierała to dziecko. Jak to zobaczył psycholog, to powiedział, że tam przemoc już była w tym miejscu robiona. Na dziecku. To dziecko tam traumę przeżywało. Z spotkań w świetlicy powstała opinia, na podstawie której kontakty z ojcem zostały rozszerzane. Dostał weekendy dwa razy w miesiącu – mówi Karol Hojka, dziadek Szymona.
ZOBACZ: Interwencja zakończyła się śmiercią 27-latka. Zatrzymano policjantów
Rodzina od strony matki Szymona twierdzi, że dziecko nie chciało by zabierał je ojciec. Pokazuje filmy, na którym widać jego płacz w takich sytuacjach.
- Drzwi były otwarte, D. czekał na korytarzu, a Szymon reagował, jak reagował, więc D. odchodził po jakimś czasie. W sierpniu złożył wniosek, żeby mu oddać dziecko, a jak nie, to do rodziny zastępczej. I wtedy sąd przyznał dziecko jemu – mówi Katarzyna Hojka, matka Szymona.
Decyzja sądu o przymusowym wydaniu dziecka
W październiku 2022 roku sąd rodzinny postanowił, że Szymon ma zamieszkać ze swoim ojcem. Jako powód sędzia wskazała alienację rodzicielską, której miała dopuścić się pani Katarzyna. Pomimo postanowienia, kobieta nie wydała byłemu partnerowi syna. Sąd zdecydował o przymusowym odebraniu dziecka.
ZOBACZ: "Interwencja": Przyszły lekarz ofiarą wypadku. Nagranie podważa ustalenia śledczych
- Nagle zostałem zatrzymany przez dwa samochody – jeden z przodu, jeden z tyłu. Później grupa cywilów latała wokół samochodu, w pierwszej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Policja zaczęła tłuc szybę, córka wzięła wnuka na kolana. Policjant wybijał szybę od strony, gdzie fotelik był – relacjonuje Karol Hojka.
Policja tłumaczy: To była ostateczność
- W tym dniu ojciec dziecka złożył zawiadomienie o zatrzymaniu Szymona wbrew woli osoby wskazanej przez sąd do opieki, czyli o uprowadzenie rodzicielskie. Policjanci zdecydowali się wybić szybę, była to ostateczność w tej sytuacji, aby kuratorzy wykonali swoje czynności nie było innego wyjścia - twierdzi Małgorzata Koniarska z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.
ZOBACZ: "Interwencja": Po latach dostają pisma. Urzędnicy chcą zwrotu pieniędzy
Policjanci na oczach przestraszonego Szymona wywlekli z auta jego dziadków. Pana Karola skuto w kajdanki, gdy leżał na ziemi.
Rozmawiamy z pełnomocnik byłego partnera pani Katarzyny. Ewa Szewczyk-Piotrowska nie chce odnieść się do pytania, czy sposób odebrania chłopca służy czy mógł mu zaszkodzić?
Zarzut porwania dziecka
- Sąd gromadził wiele dowodów. Doszedł do przekonania, że zgodnie z dobrem dziecka rodzicem wiodącym będzie ojciec – zaznacza.
Dzień po interwencji policji, dziadkowie usłyszeli zarzut porwania dziecka. - Dziś nic z niego nie zostało. Prokuratura umorzyła sprawę – mówi Karol Hojka.
- Mam wyznaczone spotkania z synem. Dwa dni w miesiącu syn ma mieć mamę, z którą spędził 4,5 roku życia – dodaje Katarzyna Hojka.
ZOBACZ: "Interwencja". Pracownicy piekarni walczą o swoje. Nagle przestano płacić
Kilka dni temu pani Katarzyna wzięła udział w proteście przed kancelarią premiera. Razem z nią manifestowało kilkadziesiąt kobiet, które znalazły się w podobnej sytuacji. Na razie szanse na odzyskanie przez nią syna są jednak niewielkie. Nie widać też szans na to, aby dorośli mogli w najbliższym czasie zakończyć prowadzoną przez siebie wojnę.
- Ja liczyłam na to, że prawda i sprawiedliwość jest w sądzie, i to wygra. Dzień wiem, że w sądzie absolutnie nie liczy się prawda i nie ma sprawiedliwości – mówi matka Szymona.
Pełny materiał dostępny jest TUTAJ.