Sprawa koni nad Morskim Okiem. Są nowe ustalenia
- Nikt nie dostał tego, z czym dziś tutaj przyszedł, ale wypracowaliśmy kompromis - powiedziała minister Paulina Hennig-Kloska po spotkaniu z góralami. Już w najbliższych dniach zostaną wprowadzone zmiany w transporcie konnym do Morskiego Oka.
W piątek w siedzibie Dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego w Zakopanem odbyło się spotkanie minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski z góralami. Nie udało się całkowicie rozwiązać, ale - jak przekazuje szefowa resortu wypracowano kompromis.
Kompromis w sprawie koni z Morskiego Oka
- Mamy porozumienie dobre dla wszystkich. Nikt nie dostał tego, z czym dziś tutaj przyszedł, ale wypracowaliśmy kompromis. Godzimy dobro koni i turystykę. Konie na razie zostają, ale cieszę się, że rozpoczną się też testy busa elektrycznego. Są ludzie, którzy nie mogą wejść sami nad Morskie Oko, stąd taki pomysł. Nie ma mowy o likwidacji koni - powiedziała minister klimatu i środowiska.
ZOBACZ: Morskie Oko. Turyści zaczepiali jelenia. "Może się to źle skończyć"
Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele fiakrów, starosta tatrzański oraz władze Parku Tatrzańskiego. Wspólnie ustalono, jakie zmiany zostaną wprowadzone już w najbliższym czasie.
Dyrektor Parku obiecał, że jeszcze w tym miesiącu park uruchomi testy pojazdu elektrycznego. Jeśli ten sprawdzi się w górskich warunkach, rozwiązanie to zostanie wprowadzone na stałe.
Po pokonaniu trasy konie będą musiały odpoczywać przez godzinę. W dodatku park zobowiązał się do zamontowania specjalnych czujników, które pokażą, czy temperatura i wilgotność powietrza jest odpowiednia do pracy.
ZOBACZ: Zakopane. Incydent na drodze do Morskiego Oka. Oświadczenie Tatrzańskiego Parku Narodowego
Od 1 czerwca na wozie będzie mniej o dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci. Przy wysokich temperaturach liczba ta zostanie zmniejszona o kolejne dwie osoby dorosłe. Dziś jeździ 12 dorosłych plus pięcioro dzieci.
Nie będą także wydawane nowe licencje dla kolejnych przewoźników.
Wycieńczone konie na trasie do Morskiego Oka
Łukasz Litewka, który walczy o całkowite zlikwidowanie transportu konnego w stronę Morskiego Oka, rozmawiał z góralami przed oficjalnym spotkaniem. Zobowiązał się, że sfinansuje meleksy, jeśli górale obiecają zrezygnować z wykorzystywania koni.
ZOBACZ: Morskie Oko. Turyści zaczepiali jelenia. "Może się to źle skończyć"
Zmiany w transporcie zostały dokonane po tym, jak światło dzienne ujrzał kolejny przykład niewłaściwego traktowania koni. 3 maja na trasie do Morskiego Oka jeden z koni zaprzęgniętych do dorożki przewrócił się. Woźnica próbował ocucić zwierzę, uderzając je.
Wycieńczone zwierzę wstało i wróciło do pracy. Całej sytuacji biernie przyglądali się turyści. Policja nie otrzymała zgłoszenia w sprawie.