Morawiecki w ogniu pytań. "To jest cyrk Jońskiego"

Polska
Morawiecki w ogniu pytań. "To jest cyrk Jońskiego"
PAP/Paweł Supernak
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych

- Przede wszystkim muszę powiedzieć, że ta komisja to jest wyborczy cyrk pana Jońskiego - powiedział Mateusz Morawiecki przed komisją ds. wyborów kopertowych. Były premier pozwalał sobie na żarty, przez które często był upominany. - Ja rozumiem, że zadajemy dzisiaj niełatwe pytania, ale proszę się tak nie denerwować, proszę nas nie obrażać - upominał go przewodniczący komisji.

W czwartek komisji ds. wyborów kopertowych przesłuchuje Mateusza Morawieckiego - byłego premiera, który podpisał decyzję o przygotowaniu "wyborów kopertowych" z 10 maja. Polityk przyznał, że kilka dni wcześniej ówczesny minister Michał Dworczyk informował go o pojawiających się "wątpliwościach prawnych"

 

- Poprosiłem o jego poprawienie. 16 (maja) podpisałem poprawioną decyzję - przyznał Morawiecki. Jednak dopytywany o szczegóły tych deliktów, odpowiedział, że ich nie pamięta. - Było takie poczucie, że musimy zrobić wszystko, żeby przeprowadzić wybory. Brak prezydenta w naszym systemie instytucjonalnym, mógłby oznaczać chaos, a wtedy państwo polskie potrzebowało działania - podkreślał. 

Żarty i uniki. Mateusz Morawiecki na komisji ds. wyborów kopertowych

Mateusz Morawiecki był często upominany przez przewodniczącego komisji Dariusza Jońskiego w związku z "obrażaniem przez niego komisji", nieodpowiadaniem na pytania czy żartowaniem. - Przede wszystkim muszę powiedzieć, że ta komisja to jest wyborczy cyrk pana Jońskiego - powiedział były premier przed odpowiedzią na jedno z pytań Waldemara Budy. 

 

- Ja rozumiem, że zadajemy dzisiaj niełatwe pytania, ale proszę się tak nie denerwować, proszę nas nie obrażać - upominał go przewodniczący komisji.

 

ZOBACZ: Wybory kopertowe. Paweł Jabłoński odwołany z komisji śledczej

 

Do kolejnego spięcia doszło podczas zadawania pytań przez Magdalenę Filiks, która chciała się dowiedzieć, dlaczego do kluczowej w sprawie przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych decyzji nie zostały zawarte umowy z pocztą polską oraz PWPW. Wiceprezes PiS mówił m.in. o tym, że zajmował się wówczas wieloma sprawami, w tym rozwiązaniami dla przedsiębiorców, które chroniły ich przed skutkami COVID-19 i lockdownu. 

 

- Nie musi pan mówić sto razy, jak pan ciężko pracował dla życia i zdrowia ludzi i przedsiębiorstw. Naprawdę doceniamy, cała Polska doceniła, ja również doceniam. Wystarczy to powiedzieć raz, wie pan są takie wierszyki o samochwale itd., no, po co tak. Nie będzie za to braw, bo taka jest rola premiera - skomentowała Filiks. 

Morawiecki został zapytany o zeznania Gowina. "Kłamał"

Z kolei Anita Kucharska-Dziedzic postanowiła skonfrontować zeznania byłego wicepremiera Jarosława Gowina z odpowiedziami Mateusza Morawieckiego. Zapytała o to, czy prawdą jest, że Morawiecki był przeciwny przeprowadzenia wyborów w całości korespondencyjnie, ale zmienił zdanie pod wpływem opinii Jarosława Kaczyńskiego, mówiąc Gowinowi, że "Jarosław nalega na przeprowadzenie tych wyborów".

 

- Przykro mi to powiedzieć, bo pan Gowin był naszym dobrym kolegą w rządzie, ale w tamtym momencie zdradził nasz obóz polityczny i co jest również w mediach, doszło do jego spotkania gdzieś pod Warszawą z jednym z liderów opozycji z KO i wtedy zmienił zdanie i zaczął działać na scenariusz Platformy Obywatelskiej. (...) Jego zeznania trzeba odczytywać w takim świetle - powiedział. 

 

ZOBACZ: Komisja ds. wyborów kopertowych. Wśród przesłuchiwanych Łukasz Szumowski

 

- Pan Jarosław Gowin zdradził nas, w związku z czym opowiada najróżniejsze głodne kawałki. Ja się z tym zupełnie nie identyfikuje - powiedział Morawiecki.  - Proszę nie być "miękiszonem", czy pan Gowin kłamie w sprawie zmiany pana zdania w tej sprawie? - dopytywała.

 

- Jeśli Gowin twierdzi, że na początku byłem przeciwnikiem wyborów kopertowych, a później zwolennikiem, to tak, kłamie - odparł. 

 

Zapytała również o to, czy odbył spotkanie z minister Iwoną Michałek podczas którego groził jej dymisją, jeśli nie zgodzi się na organizacje wyborów kopertowych. - Potwierdzam, że doszło do spotkania. Absolutnie nie potwierdzam, że sugerowałem, czy groziłem dymisją - powiedział. - Czyli pan Gowin powtórnie kłamał? - zapytała. - Najwyraźniej powtórnie kłamał - odpowiedział. 

"Śmieszne to nie jest"

Morawiecki przekonywał, że nikomu nie groził. - U mnie w gabinecie jest akumulator na prąd, hiszpańskie buty i imadło. To żart panie przewodniczący, na wypadek gdyby Donald Tusk kazał panu szukać czegoś takiego - powiedział Morawiecki. - Wie pan, u państwa to wszystko możliwe. Śmieszne to nie jest - odparł Joński. 

 

ZOBACZ: Mariusz Kamiński na przesłuchaniu. Wielka awantura, świadek nie wytrzymał

 

- A do czego pan podłączał akumulator? - zapytała Kucharska-Dziedzic. - W sejfie miałem podłączenia, proszę ich tam poszukać - odpowiedział. - Jeśli chciał pan żartować z tortur, to nie był to Monty Python - powiedziała. - Tutaj jest Monty Python - kontrował Morawiecki. 

 

W dalszej części przesłuchania Morawiecki odniósł się również do swojej znanej wypowiedzi. - Gdy powiedziałem, że wirus był w odwrocie, to wirus był w odwrocie - powiedział Morawiecki, pokazując członkom komisji wykres zachorowań z tamtego okresu.

Agata Sucharska / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie