Projekt "Aktywny Rodzic" w Sejmie. "Babciowe" nie przekonało wszystkich
- Program "Aktywny Rodzic" wychodzi naprzeciw potrzebom tysięcy polskich matek i ojców - przekonywała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podczas debaty w sejmie nad tzw. babciowym. Pomysł nie zyskał jednak przychylności wszystkich klubów.
W środę odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy "Aktywny Rodzic". - Program wychodzi naprzeciw potrzebom tysięcy polskich matek i ojców, którzy chcą łączyć aktywność zawodową z troskliwą opieką nad swoimi pociechami - przekonywała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Zapewniła, że program stanowi kompleksową odpowiedź na wyzwania związane z demografią, rynkiem pracy i usługami opiekuńczymi. - Mam zaszczyt przedstawić rozwiązania, które przywracają aktywną rolę państwa we wspieraniu rodziców w realizacji ich potrzeb zawodowych i rodzinnych - podkreśliła.
ZOBACZ: "Babciowe" przyjęte przez rząd. Donald Tusk o szczegółach
Jak oceniła, regulacja, potoczna zwana "babciowym", przywraca również rodzicom wolność wyboru formy sprawowania opieki nad dziećmi. - To pakiet regulacji, które niczego nie narzucają, ale wręcz przeciwnie, dają rodzicom wybór form sprawowania opieki nad dziećmi zgodnie z własnymi potrzebami i z własnymi przekonaniami - zaznaczyła ministra.
Program "Aktywny Rodzic". Petru: Budzi pytania
Głos w debacie nad projektem zabrała m.in. była minister rodziny Marlena Maląg z Prawa i Sprawiedliwości, która poinformowała, że jej klub będzie wspierać "wszystkie dobre rozwiązania", jednak złoży poprawkę do tego programu. Zakłada ona, że rodzinny kapitał opiekuńczy nie będzie odbierany z powodu skorzystania z tego świadczenia.
ZOBACZ: Babciowe pójdzie w górę? Sporo na to wskazuje
- Chodzi o to, żeby te słowa, które w kampanii wyborczej Koalicja Obywatelska mówiła, że każdy rodzic otrzyma 1500 zł, że świadczenia nie będą likwidowane, były realizowane. Chodzi o to, żeby ten rodzic, który pracuje, mógł wziąć rodzinny kapitał opiekuńczy i skoro podejmujemy tę decyzję o dodatkowym wsparciu, też z tego dodatkowego wsparcia mógł skorzystać - doprecyzowała Maląg.
ZOBACZ: "100 konkretów" rządu Donalda Tuska. Polacy ocenili realizację obietnic wyborczych
Na inne wątpliwości wskazał poseł Ryszard Petru z Polski 2050 - Trzeciej Drogi. Zwrócił uwagę na białe plamy w dostępie do opieki żłobkowej oraz wskazywał, że kobietom trudno wrócić na rynek pracy, dlatego takie programy jak "Aktywny Rodzic" są potrzebne, ale niektóre rozwiązania w nim zawarte "budzą pytania".
- Wśród pracodawców pojawiają się obawy, czy dziadkowie na przykład nie będą rezygnowali z pracy na rzecz zajęcia się wnukami, co może doprowadzić do tego, że aktywizacja rodziców małych dzieci spotka się z ograniczeniami aktywności zawodowej ich dziadków - powiedział Petru.
W Sejmie debata nad "babciowym". Konfederacja przeciwko
Przeciwko projektowi "Aktywny Rodzic" jest natomiast klub Konfederacji. Grzegorz Braun złożył wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Ocenił, że program jest propagandowy, a koalicja rządząca i Zjednoczona Prawica doprowadzają do największej zapaści demograficznej w historii.
- Aktywny Rodzic, czyli "na waciki", rozsypać, rozdać, żeby to lepiej wyglądało w telewizorze. Żeby tę całą masakrę piłą łańcuchową polskiej przedsiębiorczości, zaoranie rolnictwa i górnictwa zamaskować, owinąć w bawełnę frazesu - mówił.
- Niebywałe, jak parlamentarzyści wypowiadają się o roli matki w Polsce, choć nigdy w tej roli nie byli. Do pana Brauna: niektóre kobiety chcą być aktywne zawodowe, pomimo roli matki, którą pełnią - odpowiedziała mu Katarzyna Kierzek-Koperska z Koalicji Obywatelskiej.
Czytaj więcej