Izrael rozpoczął ofensywę. Mówili o ataku na Rafah od dawna
Izrael przeprowadził naloty na dzielnice miasta Rafah na południu Strefy Gazy. Ostrzał był bardzo intensywny i trwał ciągiem ok. 30 min. Zaledwie kilka godzin wcześniej mieszkańcom tych okolic nakazano ewakuację. Zapowiadanemu przez Izrael szturmowi na Rafah sprzeciwiał się prezydent USA Joe Biden.
W poniedziałek izraelskie siły przeprowadziły naloty na wschodnie dzielnice miasta Rafah znajdującego się na południu Strefy Gazy. We wcześniejszym komunikacie informowano, że w ciągu dnia zaatakowano ponad 50 celów w mieście.
Wcześniej mieszkańcom nakazano ewakuację. Miasto opuściło ok. 100 tys. osób, które przeniosły się do miasteczek namiotowych w pobliskich miejscowościach Chan Junus i Al-Mawasi. Mieszkańcy otrzymywali ulotki, informacje były przekazywane także telefonicznie oraz przez wojsko.
Izrael zaatakował Rafah
Jak podaje AFP, uderzenia trwały przez ok. 30 minut bez przerwy. Premier Izraela Benjamin Netanjahu przekazał, że gabinet wojenny zdecydował się kontynuować operację w Rafah, by "wywrzeć presję na Hamas, której celem jest poczynienie postępów w uwalnianiu zakładników i realizacja innych celów wojennych".
Prezydent USA Joe Biden był przeciwny operacji. - Prezydent bardzo jasno wyraził się w rozmowie z premierem Netanjahu: nie chcemy widzieć dużej operacji lądowej w Rafah, która naraziłaby ponad milion ludzi na większe ryzyko. Byliśmy bardzo bezpośredni i bardzo konsekwentni - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby, relacjonując rozmowę przywódców podczas poniedziałkowego briefingu w Białym Domu.
Według Białego Domu podczas rozmowy Netanjahu miał również zgodzić się na ponowne otwarcie dla pomocy humanitarnej przejścia granicznego w Kerem Szalom, zamkniętego po niedzielnym ataku Hamasu na izraelskich żołnierzy.
ZOBACZ: Wojna Izraela z Hamasem. Armia rozpoczęła ewakuację palestyńskich cywilów z Rafah
Rafah jest jednocześnie uważane za ostatni bastion Hamasu. Izraelski wywiad sądzi, że znajdują się tam dowódcy tej organizacji, a zapewne również pozostali przy życiu zakładnicy, uprowadzeni podczas ataku terrorystycznego 7 października ub. roku. Izrael od dawna zapowiadał, że przeprowadzi ofensywę na to miasto.
Agencja ONZ ds. uchodźców palestyńskich (UNRWA) uważa, że ofensywa na Rafah przyczyni się do jeszcze większego cierpienia i ofiar wśród ludności cywilnej. Jednocześnie organizacja zapewniła, że nie będzie się ewakuować z Rafah i pozostanie tam dopóki, dopóty będzie miała możliwość dostarczania ludności ratującej życie pomocy.
Atak Izraela będzie miał konsekwencje. Hamas ostrzega
Na północnym Synaju, który graniczy z Rafah, Egipt podniósł stan gotowości swoich jednostek wojskowych - podał Reuters, powołując się na źródła w egipskim rządzie.
Z kolei przedstawiciel Hamasu ostrzegł, że decyzja Izraela nie zostanie bez odpowiedzi. Wydany przez tamtejszą armię nakaz ewakuacji to "niebezpieczna eskalacja, która pociągnie za sobą konsekwencje" - powiedział Reutersowi jeden z przedstawicieli Hamasu.
W poniedziałek kierownictwo Hamasu poinformowało, że akceptuje przedstawiane przez Katar i Egipt warunki zawieszenia broni. Izrael z kolei stwierdził, że są one "dalekie od podstawowych żądań" tego kraju.
Czytaj więcej