Ostatnie Pokolenie zapowiada radykalne ruchy. "Będziemy łamać prawo"
- Jesteśmy ruchem stosującym cywilne nieposłuszeństwo. Jako obywatele mówimy "dość" - stwierdził Łukasz Stanek należący do Ostatniego Pokolenia. Jak dodał, jego organizacja organizuje radykalne akcje, bo w 2050 roku klimat zmieni się na tyle, że jego syn nie będzie mógł wychodzić na dwór. - Nie tylko młodzi się przejmują i używają alarmistycznych haseł - uzupełniła Alicja Jankowska z Energetyki24.
O działaniach Ostatniego Pokolenia - organizacji mówiącej o zbliżającej się katastrofie klimatycznej - głośno ostatnio zwłaszcza w Warszawie. Jego działacze i działaczki m.in. oblali farbą pomnik Syrenki, zakłócili start sezonu na torze wyścigów konnych Służewiec, jak również przykleili się do niektórych mostów na Wiśle.
ZOBACZ: Ostatnie Pokolenie zakłóciło wyścigi konne na Służewcu. Aktywiści obsypali się proszkiem
Członek Ostatniego Pokolenia Łukasz Stanek mówił w czwartkowej "Debacie politycznej" w Polsat News Polityka, że starają się oni, aby informacja o kryzysie klimatycznym "docierała do jak największej liczby ludzi w sposób wiarygodny, rzetelny, ale również z nadaniem jej wagi, na jaką zasługuje".
- Aby wybrzmiewała mocno, zdecydowanie; aby ludzie rozumieli, że to nie aktywiści klimatyczni są radykalni. Radykalne jest wszystko, co dzieje się - być może jeszcze nie w Europie - ale wielu częściach naszej wspólnej planety - przekonywał.
Ostatnie Pokolenie: Stosujemy cywilne nieposłuszeństwo
Prowadząca Karolina Olejak dopytała, czy stosowane przez nich metody są skuteczne. - Sprawdzamy je. Jesteśmy ruchem obywatelskim, stosującym cywilne nieposłuszeństwo. Świadomie, jako obywatele, mówimy "dość". Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany, a nie przyjemnych rozmów, politycznych debat - stwierdził Stanek.
Jak dodał, jest mu "bardzo przykro", iż on, jego koleżanki i koledzy wystawiają "na potężny dyskomfort" inne osoby. Wskazał, że chodzi np. o utknięcie w korku, bo gdzieś na trasie trwa protest Ostatniego Pokolenia. - Jest mi trudno być ze skutkami tego, jakie muszę wywoływać dla przeciętnego obywatela, ale jest mi też trudno ze skutkami, z jakimi ja muszę żyć jako człowiek - powiedział.
Aktywista podkreślił, że ma małego synka. - Wiem, że w roku 2050 katastrofa klimatyczna spowoduje, że mój synek nie będzie mógł wyjść w ciągu dnia na dwór. Będzie musiał się chować przed upałem, nie będzie mógł zaczerpnąć powietrza, nawet w Europie (...). Jestem zmuszony do zachowania, które przez opinię publiczną jest nazywane jako radykalne, często jesteśmy nazywani terrorystami - pomimo że nigdy nie stosujemy przemocy wobec ludzi - zapewnił.
"Aktywiści uzyskują sprawczość, protestując"
Z kolei Alicja Jankowska, dziennikarka portalu Energetyka24 stwierdziła, że działacze martwiący się o klimat podejmują się różnych akcji z poczucia przerażenia czy bezradności. - Te emocje rozumiem, sama ich czasami doświadczam. Takie reakcje na zmiany na świecie są normalne - powiedziała.
ZOBACZ: Mikroplastik jest wszędzie. W tych produktach zjadamy go najwięcej
Jak uzupełniła, zdaniem psychologów mogą wtedy występować u ludzi smutek, lęk, żałoba, złość, a także apatia albo paraliż. - (Eksperci - red.) mówią, że receptą na to jest poczucie sprawczości. Tę sprawczość aktywiści uzyskują, protestując, bo inne formy działania im się wyczerpały, nie są słuchani. Czuję sprawczość, jak piszę, mówię o tym temacie. Pomaga też poczucie wspólnoty, dawanie czegoś od siebie, a aktywizm klimatyczny to realizuje - zauważyła.
Łukasz Stanek przypomniał, że polski rząd nie odpowiedział na wezwania Ostatniego Pokolenia, dlatego organizacja ta czeka, aż władza zaprosi ich do dyskusji. - Staramy się doprowadzić do wywołania napięcia społecznego. Rządzący posiadają właściwe narzędzia (w walce z kryzysem klimatycznym - red.) - uznał, zaznaczając, że w czasach PRL ówczesna opozycja "sama wchodziła do filharmonii i wrzucała granaty hukowe". Nawiązał w ten sposób do zakłócenia przez Ostatnie Pokolenie jednego z koncertów w Warszawie.
Społeczeństwo popiera radykalne działania? "Mam lepsze hobby niż przyklejanie się do mostów"
Prowadząca przytoczyła raport z Niemiec, wedle którego poparcie dla postulatów tamtejszego Ostatniego Pokolenia spadło po połowę po tym, jak przeprowadziło ono różnego rodzaju akcje. - Nie działam po to, żeby być lubianym, popularnym. Myślę, że inne organizacje będą radziły sobie świetnie, niech realizują swoje strategię - odparł Stanek.
Zapewnił, iż nie działa dlatego, że "nie ma kariery". - Lub, jak niektórzy twierdzą, nie dorobiłem się i nie mam innego zajęcia. Mam wspaniałą listę hobby lepszych niż przyklejanie się klejem cyjanowodorowym do mostu, bo to boli, jest nieprzyjemne. Narażam się, pomimo poświęcenia, na kpiny i ostracyzm społeczny - wyliczył.
W jego ocenie "jest wielkim świństwem oczekiwanie od młodych, że będą ratowali coś, co zostało szczerze zepsute, grabione, niszczone, palone". Jak dodał, w przyszłości - co będzie "strasznie trudne dla nas wszystkich" - będziemy musieli "umawiać się na to, w jakich godzinach i kto pobiera ile prądu".
Zmiany klimatu. "Nie tylko młodzi się przejmują"
Według Alicji Jankowskiej "typowe, alarmistyczne komunikaty, które mają wzbudzać strach, są skuteczne, ale wtedy, gdy zagrożenie jest łatwe do rozwiązania, uniknięcia". - Zmiany klimatu z pewnością takie nie są - podkreśliła.
Jak uzupełniła, warto przedstawiać fakty i dane, nawet jeśli są "przerażające". - Ale aby ten komunikat był skuteczny, trzeba zakończyć dawaniem nadziei, wskazaniem rozwiązań, żeby ludzie poczuli, że mają sprawczość, że nie jest za późno. Nie tylko młodzi się przejmują i używają alarmistycznych haseł. Prof. Szymon Malinowski, znany polski klimatolog, mówił, że można panikować, bo jesteśmy ostatnim pokoleniem, które miało lepiej - przywołała.
Czytaj więcej