Wybory w Krakowie. Aleksander Miszalski nowym prezydentem
Nowym prezydentem Krakowa będzie Aleksander Miszalski. Ogłosił sukces na nocnej konferencji prasowej. Zapowiedział "zakopane rowów" powstałych podczas kampanii wyborczej, a także audyt w krakowskim ratuszu po rządach Jacka Majchrowskiego.
Jak wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej po zliczeniu danych ze 100 proc. obwodów głosowania, Aleksander Miszalski uzyskał 51,04 proc. głosów, a Łukasz Gibała - 48,96 proc.
- Dziękuje wszystkim krakowiankom, krakowianom, że oddali głos na mnie - mówił Aleksander Miszalski.
Niewielka różnica w Krakowie. Miszalski chce "zakopywać rowy"
Jak zauważył reprezentant KO jego przewaga nad Łukaszem Gibałą "jest niewielka". Podkreślił, że na jego konkurenta zagłosowało niemal 50 proc. wyborców.
- Zrobię wszystko, aby te rowy wykopane podczas tej kampanii, zakopać. Żebyśmy znaleźli wspólny mianownik, wspólnie rozmawiali, aby Kraków był miastem, które będzie współpracować; aby zrobić wszystko, żeby wszyscy mieszkańcy czuli się w nim zadowoleni - zapowiedział.
ZOBACZ: Zakopane. Są oficjalne wyniki, PiS traci bastion
Powiedział też, że w poniedziałek o 8:00 rano będzie dziękował mieszkańcom na rondzie Mogilskim, rozdając im kawę i obwarzanki. Zapytany o pierwsze decyzje po objęciu stanowiska prezydenta Krakowa, odpowiedział: - Pochopne decyzje mogą być nieprawidłowe. Będzie audyt, rozmowa ze wszystkimi w urzędzie, sprawdzenie stanu finansów, procedur.
Nowy prezydent Krakowa. "Program jest na pięć lat kadencji"
Miszalski dodał, iż on oraz jego współpracownicy będą "szybko przystępować do starania się o środki finansowe, do realizacji planów" - To wszystko potrzebuje namysłu i analizy tego, co w urzędzie zastanę - uściślił.
Na uwagę, że Miszalski - pod kątem działań jako prezydent Krakowa - będzie w tym roku związany uchwalonym już budżetem, nie zaprzeczył. Jak podkreślił, będzie ustalał, które propozycje z jego programu zrealizowane zostaną od razu, a które w 2025 roku. - Program jest na pięć lat kadencji - zaznaczył.
ZOBACZ: Niska frekwencja w wyborach samorządowych. "Sygnał ostrzegawczy"
Nie był w stanie konkretnie wskazać, co konkretnie zdecydowało o niewielkiej różnicy między jego wynikiem a rezultatem Gibały. - Mieszkańcy. W kampanii było tyle wątków, że ciężko doszukiwać się jednego czynnika. Mobilizacja po obu stronach była spora, frekwencja niewiele niższa niż z pierwszej tury. Będziemy to analizować, jak zagłosowały poszczególne elektoraty - powiedział.
Podziękował wszystkim mieszkańcom Krakowa, którzy oddali głos na jego konkurenta. - Nikt nie będzie wykluczony, ze wszystkimi będę rozmawiać. Gratuluję (Gibale - red.) świetnego wyniku, jest radnym, ma parę osób w klubie, będę chciał z nimi współpracować, tak jak ze wszystkimi radnymi - podsumował.
Czytaj więcej