Kto trafi do armii po wybuchu wojny? Wojsko wyjaśnia
Za naszą wschodnią granicą końca wojny nie widać, a Europa powoli szykuje się na ewentualność ataku Rosji na kraje Wspólnoty. Polacy coraz częściej zastanawiają się, czy w przypadku powszechnej mobilizacji wszyscy trafią do armii. Okazuje się, że pewne grupy na pewno nie otrzymają karty mobilizacyjnej.
Widmo wojny z Rosją, które zawisło na Europą spędza sen z powiek wielu mężczyznom - to głównie oni w przypadku konfliktu wojny musieliby porzucić cywilne ubrania i wdziać mundur polskiej armii. Otrzymanie karty mobilizacyjnej z czerwonym paskiem oznacza obowiązek stawienia się do czynnej służby wojskowej w terminie określonym w tej karcie.
Jak w rozmowie z Business Insider Polska tłumaczy kpt. Joanna Maciaszek, rzeczniczka prasowa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, proces mobilizacji może wyglądać bardzo różnie. Wszystko zależy od decyzji rządzących.
Otrzymanie kategorii A na kwalifikacji wojskowej, którą przechodzi większość młodych mężczyzn w Polsce, nie oznacza wcale, że ktoś taki od razu "pójdzie w kamasze".
Mobilizacja wojskowa. Za uchylenie się od obowiązku wysokie kary
Mobilizacja nie zawsze dotyczy całej powierzchni kraju - jak wyjaśnia kpt. Maciaszek, w przypadku zarządzenia mobilizacji częściowej może obejmować tylko "poszczególne województwa czy powiaty w województwie, a nawet wskazane jednostki wojskowe".
ZOBACZ: Prezydent: Polska armia przyjdzie bronić Litwy
Rzeczniczka Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji w rozmowie z portalem zaznacza, że wezwania otrzymują przede wszystkim żołnierze pasywnej rezerwy, którzy posiadają nadany przydział mobilizacyjny. Te osoby, które wcześniej nigdy nie miały nic wspólnego z wojskiem i nie są w żaden sposób przeszkolone, raczej nie będą wzywane na początku konfliktu.
Nie można odmówić przyjęcia karty mobilizacyjnej, a jeśli data wskazana w karcie oznaczona jest jako "natychmiast", to powołany ma sześć godzin do stawienia się w wyznaczonym miejscu. Każdy, kto zmienia miejsce pobytu na dłużej niż trzy miesiące ma obowiązek poinformowania o tym armii, by w przypadku wysłania powołania nie doszło do niespodzianek.
ZOBACZ: Białoruś. Armia ruszyła na poligony. "Przygotowujemy się do wojny"
Nieodebrane wezwanie i tak po pewnym czasie uznawane jest za dostarczone, a za niestawienie się na miejscu zbiórki podczas mobilizacji grozi kara więzienia na "na czas nie krótszy od trzech lat".
Nie wszyscy zostaną zmobilizowani. Te osoby nie trafią do wojska
Kpt. Jolanta Maciaszek przyznaje Business Insider Polska, że niektóre osoby ustawowo nie podlegają obowiązku pełnienia służby wojskowej w czasie mobilizacji, a mówi o tym np. ustawa o obronie ojczyzny.
Do tej uprzywilejowanej grupy należą posłowie, senatorowie i radni, a także inne osoby pełniące kierownicze stanowiska w państwie. Jak czytamy w ustawie, chodzi również o osoby, które "ze względu na posiadane kwalifikacje lub zajmowane stanowiska są niezbędne dla zapewnienia obrony lub bezpieczeństwa państwa".
ZOBACZ: Wojskowy wprost o armii Rosji. "Sukcesy nie są oszałamiające"
Ten bardzo szeroki zapis zawęża rozporządzenie z listopada 2022. Jak podaje kpt. Maciaszek, wyłączeni z mobilizacji są np. pracownicy urzędów, ministerstw, Narodowego Banku Polskiego czy służb takich jak CBA i ABW. Ten zapis może też dotyczyć pracowników mediów publicznych
Na front nie pójdą też pracownicy firm "współpracujących z armią" - dostarczających uzbrojenia i amunicji. Przed wojskiem ma chronić także członkostwo w korpusie obrony cywilnej, ale nie jest to możliwe już po ogłoszeniu mobilizacji. - W momencie powołania do czynnej służby wojskowej pełnionej w czasie mobilizacji lub wojny nie ma możliwości zmiany służby na służbę zastępczą - wyjaśnia kpt. Maciaszek w rozmowie z portalem.
Czytaj więcej