Są w dramatycznej sytuacji. Bez pomocy innych nie przetrwają
Matka z synem z powodu choroby i niepełnosprawności zostali więźniami swojego mieszkania. Bez pomocy sąsiadów nie są w stanie nawet zrobić sobie herbaty. Pytanie, gdzie jest opieka społeczna. Materiał "Interwencji".
O sprawie zaalarmowali ekipę "Interwencji" sąsiedzi starszej kobiety i jej syna z Łodzi. - Z sąsiadów, których ta pani wpuszczała do domu to był tylko mąż, ja i ewentualnie córka. Pomagaliśmy, podnosiliśmy z podłogi, trzy razy dziennie były telefony, żeby zagrzać wodę, żeby zgasić światło, ale w momencie, gdzie dostałam SMS, że mam mamę przewinąć, bo nosi pieluchy… Uważam, że to nie ja powinnam to robić, ponieważ nie wiem jak się obchodzić z chorą osobą, jak ją dźwigać, sama mam 70 lat - przyznaje pani Barbara.
- Pomagać zacząłem sąsiadce jakiś 4-5 lat temu, kiedy ona jeszcze chodziła. Pomoc się zaczęła od wciągania wózka z Konradem. Później jakieś tam drobne rzeczy robiłem: proszę przyjść zalać zupkę jednorazową, proszę przyjść zrobić kanapki. To jest wegetacja w brudzie, w smrodzie, głodzie – opowiada sąsiad, pan Ireneusz.
Chora matka i niepełnosprawny syn zostali sami
Sytuacja rodziny pogorszyła się kiedy zmarła mama pani Ireny i babcia Konrada, która opiekowała się obojgiem. Chora matka z niepełnosprawnym synem od tej pory mogą liczyć tylko na siebie.
- Dostaliśmy informację, że pani upadła. Wszedłem do mieszkania. W kuchni leżała, na niej leżał Konrad, wózek stał obok i najprawdopodobniej próbował jej pomóc i wózek na kółkach się bujnął. Upadł na nią i tak sobie leżeli 2 albo 3 godziny - wspomina sąsiada, pan Ireneusz.
- Od lutego zaczęła bardzo mocno krzyczeć w nocy. Później nas już nie wpuszczała - dodaje pani Barbara.
Zaalarmowani przez sąsiadów, odwiedzamy rodzinę. Po krótkiej rozmowie przez drzwi, udaje nam się przekonać domowników, by wpuścili nas do środka.
ZOBACZ: "Interwencja". Od początku tłumaczy, że to był wypadek. Prokuratura ma inne zdanie
- Ja nie mam własnego rodzeństwa, Konrad też, nie miałam już innych dzieci oprócz tego syna i tak to się potoczyło, że jesteśmy sami teraz na świecie. Konrad nawet bardzo mi pomaga, mimo że też jest na wózku. No tyle ile może, to pomaga – mówi pani Irena.
Dziennikarz: Mieszkanie trzeba wysprzątać, to na pewno. Co jeszcze jest pani potrzebne?
Pani Irena: Ja nie byłam u dentysty i syn też parę lat. Najdrożej kosztuje leczenie zębów. Utrzymujemy się tylko z rent, to znaczy syn ma swoją rentę, a ja będę się starała o grupę inwalidzką, której jeszcze nie mam i nie mam jak tego załatwić.
Dziennikarz: Co jest najważniejsze?
Syn: Chodzi o dodatkowe uchwyty, między innymi uchwyty przy lodówce. Do poruszania się po domu, bo jak mam coś do zapakowania do lodówki, na przykład margarynę kilogramową, to po prostu na twarz z nią upadam, ona mnie przeważa.
Deklaracja OPS
Wszystkie informacje przekazaliśmy do Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. Próbujemy ustalić, w jaki sposób instytucja wspiera rodzinę, ale dyrektorka zasłania się ochroną danych osobowych.
- Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zna sytuację tej rodziny. Chce wierzyć, że świadczona przez nas pomoc jest wystarczająca, dlatego pracownicy socjalni na bieżąco te środowiska monitorują. Ostatni raz nasz pracownik odwiedził rodzinę w tym tygodniu - słyszymy od Kamili Smyczek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi.
ZOBACZ: "Interwencja". Jest wściekła na decyzję policji. Publikuje nagranie wypadku
Uzyskujemy zapewnienie, że od tego tygodnia opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej będzie odwiedzała rodzinę częściej. Więcej na temat działań urzędników w tej sprawie dowiadujemy się z sądu.
- Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi wystąpił o umieszczenie rodziny w Domu Pomocy Społecznej bez ich zgody - informuje Monika Pawłowska-Radzimierska z Sądu Okręgowego w Łodzi.
Sąsiedzi podpisali. Sąd odrzucił
Z pismem z taką samą prośbą do sądu wystąpili sąsiedzi. Podpisało się pod nim 6 lokatorów bloku, w którym mieszka pani Irena z synem.
- Tam jest opieka 24-godzinna jest wyżywienie jest czysto jest pielęgniarka jest lekarz. Tutaj nie maja nic. Może się wydarzyć tragedia – mówi sąsiad pan Ireneusz.
Sąd prośbę odrzucił.
- Biegły nie stwierdził możliwości umieszczenia takich osób w domu pomocy społecznej bez ich zgody. Osoby z niepełnosprawnościami korzystają z pełni praw i wolności tak samo jak osoby pełnosprawne i nie można ograniczać ich wolności - tłumaczy Monika Pawłowska-Radzimierska Sąd Okręgowy w Łodzi.
ZOBACZ: "Interwencja": Dojazd do domów zamknięty na kłódkę. Siostry nie przejadą
- Chcemy pomocy, ale chcemy pozostać w naszym własnym domu. Nie chcielibyśmy tutaj nikomu przeszkadzać i nie chcielibyśmy żeby ktoś się na nas skarżył - podsumowuje pani Irena*.
*Na prośbę bohaterki reportażu jej imię zostało zmienione.
** Teraz opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej ma odwiedzać rodzinę pięć razy w tygodniu. Sąd ustanowił też kuratora, który ma pomagać synowi pani Ireny w załatwianiu spraw urzędowych.
Materiał wideo z "Interwencji" dostępny TUTAJ.
Czytaj więcej