"Źle ocenił przebieg porodu", doszło do tragedii. Lekarz nie poniesie kary
Upragniona córka pani Sandry nie żyje, bo lekarz zbyt późno przeprowadził zabieg cesarskiego cięcia. Sąd Lekarski uznał winę doktora, ale ten nie poniesie żadnej kary. Jak to możliwe? Sprawą zajęło się "Państwo w Państwie".
Sandra Klepczyńska wraz z mężem od dawna starali się o dziecko. W końcu udało się, jednak ciąża musiała być monitorowana przez lekarza. Od początku było również wiadomo, że zakończy się poprzez cesarskie cięcie. Spokojny przebieg ciąży został jednak zakłócony w ósmym miesiącu - pani Sandra trafiła do szpitala z bólem brzucha - tam trafiła pod opiekę Adama J.
Mimo że pacjentka zgłaszała problemy, lekarz to zignorował - co jak się później okazało - miało tragiczny skutek.
Spóźniona operacja
Zauważyłam na bieliźnie krew. Pan doktor mnie zbadał i stwierdził, że to nie jest krew. Odłączono mnie, udałam się sama do toalety, gdzie tam zwymiotowałam. Zwróciłam uwagę, że pojawiła się jeszcze większa ilość krwi. Potem straciłam przytomność w tej łazience - opowiada pani Sandra.
Prosto z toalety kobieta została zabrana na stół operacyjny, gdzie przeprowadzono cesarskie cięcie. Choć dziecko urodziło się żywe, to było w bardzo ciężkim stanie. Zmarło po czterech dniach. Matka postanowiła walczyć o sprawiedliwość - zgłosiła sprawę zarówno do prokuratury jak i do Sądu Lekarskiego. Udało się jej również zdobyć opinię biegłego, który stwierdził wprost - to, co się stało, było winą lekarza.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Rolnik chciał rozwijać gospodarstwo. Może popaść w ruinę
Gdyby do tego porodu doszło szybciej, to dziecko by żyło. - Ta opieka położnicza, była jakby z księżyca, tam były nieprawidłowości postępowania - tłumaczy dr Ryszard Frankowicz, ginekolog, lekarz medycyny sądowej.
Umorzone postępowanie
Prokuratura jednak nie wzięła tego pod uwagę i umorzyła postępowanie przeciwko lekarzowi. Co innego Sąd Lekarski. W swoim postanowieniu uznał go za winnego i zakazał pełnienia dyżurów na oddziałach położniczych przez dwa lata.
- Tak kategorycznych orzeczeń w swojej karierze widziałam zaledwie kilka. Lekarz, do którego trafiła pani Sandra w szpitalu nieprawidłowo ocenił przebieg tego porodu, w efekcie doszło do urodzenia dziecka z ciężkiej zamartwicy - przekazała Anita Kutysz- Pielaszkiewicz, pełnomocniczka Sandry Klepczyńskiej.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Pozwolili budować domy, teraz każą je burzyć. Rodziny zrozpaczone
Lekarz jednak odwołał się od wyroku i - jak twierdzi pani Sandra - robił wszystko, żeby jak najbardziej opóźnić postępowanie. Okazało się, że nie bez powodu - w maju 2023 roku minęło pięć lat od feralnego porodu, co sprawiło, że sprawa się przedawniła.
Sąd Lekarski musiał więc postępowanie umorzyć i lekarz pozostał bezkarny.
Więcej już o godz. 19:30 w materiale Moniki Gawrońskiej w programie "Państwo w Państwie".
Czytaj więcej