Ambasador Rosji Siergiej Andriejew wyjechał z Polski. MSZ wyjaśnia
- Z tego, co słyszę, już opuścił nasze terytorium - tak o Siergieju Andriejewie mówił w poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski. Stwierdził też, że ambasador Rosji "dał świadectwo swojej kultury", gdy nie stawił się na wezwanie polskiej dyplomacji. Resort uściślił, że Andriejew nie został wydalony i prawdopodobnie wróci do naszego kraju
Ambasador Andriejew nie przybył w poniedziałek do siedziby polskiego MSZ. Wezwano go, aby wyjaśnił incydent z rosyjskim pociskiem manewrującym, który naruszył przestrzeń powietrzną nad Lubelszczyzną.
- Pan ambasador Andriejew sam dał świadectwo swojej kultury i profesjonalizmu - uznał Radosław Sikorski, komentując zachowanie dyplomaty. Następnie - rozmawiając z dziennikarzami w Rydze - stwierdził: - Z tego, co słyszę, (Andriejew) już opuścił nasze terytorium.
Siergiej Andriejew poza Polską. Ambasadą kieruje dyplomata niższej rangi
Minister zaprzeczył, gdy był dopytywany o to, czy Andriejew został wydalony. Przedstawiciele MSZ wyjaśnili potem, że dyplomata nie został wydalony, ani nie prosił o rezygnację.
ZOBACZ: Rosyjska rakieta nad Polską. Gen. Skrzypczak mówi, co powinno zrobić NATO
Dodali, że ambasada rosyjska przekazała MSZ RP notę techniczną, w której przekazała, iż Andriejew będzie przebywał w najbliższych dniach poza Polską. Jak dodała, od 26 marca do 4 kwietnia placówką w Warszawie kieruje chargé d'affaires.
Wcześniej Andriejew tłumaczył na łamach prokremlowskiej agencji RIA Nowosti, że nie pojawił się w naszym MSZ, bo nie przedstawiono mu "żadnej podstawy dowodowej" co do sytuacji z pociskiem. Z kolei polska dyplomacja zapowiedziała przesłanie Rosjanom stosownej noty.
Rosyjski pocisk nad Polską. Był w przestrzeni powietrznej niecałą minutę
W niedzielę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało, że "24 marca br. o godz. 4:23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych dzisiejszej nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej".
"Celem wykonywanych uderzeń były miejscowości znajdujące się w zachodniej Ukrainie" - dodano. Rakieta znalazła się w polskiej przestrzeni powietrznej na 39 sekund. W trakcie przelotu pocisk śledzony był przez systemy radiolokacyjne i dwa samoloty F-16.
Czytaj więcej