Rosja po zamachu wskazuje na Ukrainę. "Musimy odpowiedzieć na polu bitwy"
Jeżeli okaże się, że Ukraina jest zaangażowana w piątkowy atak w pobliżu Moskwy, Rosja powinna odpowiedzieć w jasny sposób na polu bitwy - stwierdził były rosyjski generał Andriej Kartapołow. Wcześniej FSB informowało, że podejrzani o atak "mieli kontakty z Ukrainą". W piątek doradca prezydenta Ukrainy zaprzeczał, by jego kraj brał udział w zamachu. Przyznało się do niego Państwo Islamskie.
Do piątkowych wydarzeń w Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą odniósł się były rosyjski generał Andriej Kartapołow. - Rosja musi odpowiedzieć na polu bitwy, jeśli Ukraina stoi za atakiem - przekazał, cytowany przez agencję Reuters.
Rosja próbuje powiązać Ukrainę z atakiem pod Moskwą
Nie jest to pierwsza próba połączenia wydarzeń pod Moskwą z Ukrainą. Wcześniej w sobotę Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB) powiadomiła, że sprawcy ataku "zmierzali na granicę rosyjsko-ukraińską".
Wskazywano również, że "mieli mieć kontakty po stronie ukraińskiej". Media informują, że podejrzani mają być obywatelami Tadżykistanu. MSZ tego kraju przekazało jednak, że nie otrzymało od Rosji informacji o udziale swoich obywateli w zamachu.
ZOBACZ: Zamach w Rosji. Światowi przywódcy ślą kondolencje
Dyrektor FSB Aleksander Bortnikow powiedział, że doszło do zatrzymania 11 osób, w tym czterech podejrzanych o branie udziału w działaniach w Crocus City Hall.
Jak zwraca uwagę agencja Reuters, Rosja nie podała oficjalnie żadnych dowodów, które miałby świadczyć o powiązaniu zamachu z Ukrainą.
"Ukraina na pewno nie ma nic wspólnego ze strzelaniną"
Jeszcze w piątek wieczorem Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy informował, że jego kraj "na pewno nie ma nic wspólnego ze strzelaniną i eksplozjami w Crocus City Hall pod Moskwą".
ZOBACZ: Sprawcy przeszli szkolenie wojskowe? Ekspert wskazuje na nagrania
Jak przekazał za pośrednictwem serwisu X, "ataki terrorystyczne nie rozwiązują problemów", a Ukraina, w przeciwieństwie do Rosji, nigdy się do nich nie uciekała.
"Nie ma najmniejszej wątpliwości, że wydarzenia na przedmieściach Moskwy przyczynią się do gwałtownego wzrostu propagandy wojskowej, przyspieszonej militaryzacji, szerokiej mobilizacji, a na końcu do intensyfikacji wojny" - zaznaczył.
Czytaj więcej