W. T. Bartoszewski o odwołaniu ambasadorów. "Za politykę zagraniczną odpowiada rząd"
Polecam panu ministrowi Mastalerkowi lekturę polskiej konstytucji, która mówi, że za politykę zagraniczną odpowiada rząd - oświadczył wiceminister Władysław Teofil Bartoszewski w "Gościu Wydarzeń" w odpowiedzi na słowa prezydenckiego ministra. Politycy komentowali decyzję ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który wszczął procedurę odwoławczą wobec ponad 50 ambasadorów RP.
W środowym "Gościu Wydarzeń" Władysław Teofil Bartoszewski skomentował słowa szefa gabinetu prezydenta Marcina Mastalerka, który oskarżył rząd o próbę wprowadzenia zmian w dyplomacji z pominięciem Andrzeja Dudy.
- Zacznijmy od edukacji i lektury. Polecam panu ministrowi Mastalerkowi lekturę konstytucji polskiej, bo konstytucja polska ma taki artykuł, który mówi, że za politykę zagraniczną odpowiada rząd. Nie rząd i Sejm, nie rząd i Prezydent RP, tylko Rada Ministrów - powiedział Bartoszewski. - Tutaj nie ma żadnej mowy o tym, że partia rządząca musi się kogokolwiek pytać, kogo chce wystawić jako kandydata na ambasadora - dodał.
Jak zaznaczył, dotychczas przy obsadzaniu placówek dyplomatycznych szef MSZ przekazywał prezydentowi listę kandydatów. Następnie odbywały się negocjacje. - Nigdy tak nie było, że prezydent powiedział, że mój jest Waszyngton, mój jest Paryż, mój jest Londyn i Rzym i może Tokio, a resztę możecie sobie mianować do mniejszych państw - stwierdził.
ZOBACZ: Rewolucja kadrowa w ambasadach. Radosław Sikorski podjął decyzję
Zdaniem Bartoszewskiego zawsze było odwrotnie. - Prezydent mógł prosić, żeby do jakiegoś państwa, które może nie jest najbardziej istotne z punktu widzenia polityki zagranicznej Polski, ktoś pojechał, ale zwykle to była osoba kompetentna - tłumaczył.
WIDEO: W. T. Bartoszewski o odwołaniu ambasadorów. "Za politykę zagraniczną odpowiada rząd"
Bartoszewski: "Przez ostatnie osiem lat nie mieliśmy polityki zagranicznej"
W ocenie wiceministra "nieszczęściem ostatnich ośmiu lat było to, że nie mieliśmy żadnej polityki zagranicznej, ponieważ było kilka ośrodków, które uważały, że są decyzyjne". Tymi ośrodkami miały być: kancelaria premiera (UE), prezydent (USA), minister spraw zagranicznych (pozostałe państwa) i prezes Jarosław Kaczyński, który "tak naprawdę wszystkim kierował".
- Tak się nie prowadzi polityki zagranicznej. To jest sprzeczne z konstytucją, notabene - podsumował Bartoszewski.
ZOBACZ: Ambasada odpowiada na list Polonii. "Jesteśmy zaniepokojeni"
Polityk przypomniał również, że za rządów PiS zmieniono wymogi dla dyplomatów. - Kandydatem na ambasadora mógł być każdy, bez doświadczenia i znajomości języków - stwierdził. Miało to wpłynąć na spadek jakości polskiej służby dyplomatycznej.
- Ja niestety oglądałem niektórych tych ambasadorów jak byli kandydatami i nie mogę powiedzieć, żebyśmy byli zbudowani ich wiedzą, doświadczeniem i kompetencją - przyznał.
Bartoszewski: Prezydentowi zależy na zatrzymaniu czterech i pół ambasadora
Wiceminister zarzucił też Mastalerkowi, że ten mija się z prawdą twierdząc, że obecny rząd działa całkowicie z pominięciem prezydenta. Zdaniem Bartoszewskiego przedstawiciele rządu rozmawiali z prezydentem, który zadeklarował, że zależy mu na zatrzymaniu "czterech i pół ambasadora".
ZOBACZ: Wizyta w USA. Andrzej Duda o relacjach z Ukrainą: Jak w małżeństwie
- Pół dlatego, że jeden miał nie być odwołany, tylko przesunięty z jednej ambasady do drugiej, co jest normalnym zjawiskiem - podkreślił.
Jak przyznał, chodzi o dyplomatów, których nazwiska pojawiają się w przestrzeni publicznej. Są nimi: Krzysztof Szczerski, Adam Kwiatkowski, Paweł Soloch, Jakub Kumocha i Marek Magierowski. Bartoszewski zaznaczył, że nie wie, czy znajdują się wśród odwołanych przez ministra Sikorskiego, ponieważ nie widział listy.
Duda zablokuje nominację Sikorskiego? Bartoszewski: To niekonstytucyjne
Polityk odniósł się także do sugestii ministra Mastalerka dotyczącej potencjalnego weta prezydenta Dudy wobec nominacji Radosława Sikorskiego na komisarza obrony Unii Europejskiej.
ZOBACZ: Szczere wyznanie Radosława Sikorskiego w USA. Mówił o swoim synu
Stwierdził, że ustawa przyjęta pod koniec rządów PiS, która miałaby rzekomo przyznawać Dudzie prawo do wpływu na nominacje przedstawicieli RP w UE i NATO jest niekonstytucyjna. - Prezydent może mianować ambasadorów, ale nie ma prawa wskazywać kandydatów - zaznaczył.
- Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, to będziemy mieli otwarty konflikt, a to bardzo źle służy krajowi - dodał.
Czytaj więcej