Holenderski samolot wrócił na lotnisko. Wszystko przez zepsute toalety
Samolot linii lotniczych KLM był zmuszony zawrócić w trakcie lotu z Amsterdamu do Los Angeles. Na pokładzie zepsuły się niemal wszystkie toalety. Początkowo pasażerowi przekonali pilota, by lecieć dalej. Po nieco ponad trzech godzinach, gdy została już tylko jedna funkcjonująca toaleta, maszyna zawróciła.
Do incydentu doszło podczas bezpośredniego lotu z Amsterdamu do Los Angeles obsługiwanego przez samolot typu Boeing 787. Krótko po starcie pojawiły się pierwsze problemy. Podróż powinna potrwać około 11 godzin. Po godzinie w powietrzu przestała działać część dostępnych na pokładzie toalet.
Biorąc pod uwagę długość lotu i liczbę pasażerów - na pokładzie Dreamlinera było ponad 200 osób - pilot postanowił wrócić na lotnisko. Jak podaje portal "airlive.net", samolot nie zawrócił jednak od razu. Wszystko za sprawą zdeterminowanych pasażerów, którzy przekonali sterującego maszyną, żeby lecieć dalej.
Samolot zawrócił, bo zepsuły się toalety
Niezłomność pasażerów została na ich nieszczęście wystawiona na dalszą próbę. W trakcie kolejnych dwóch godzin lotu awarii uległy niemal wszystkie pozostałe toalety. Z dziewięciu dostępnych w momencie startu maszyny działała tylko jedna. Samolot znajdował się wówczas nad Grenlandią, a do celu wciąż brakowało ok. 8 godz. lotu.
ZOBACZ: Tragedia na pokładzie samolotu. Interweniował Polak
Nie chcąc ryzykować kryzysu sanitarnego na pokładzie pilot zawrócił i skierował się z powrotem do Amsterdamu. Tam, po sześciu i pół godzinach w powietrzu, maszyna bezpiecznie wylądowała.
Marzenia pasażerów o słonecznej Kalifornii musiały zostać odłożone w czasie. Ostatecznie opóźnienie nie trwało zbyt długo. Po kilku godzinach linie lotnicze lotnicze KLM podstawiły nową maszynę. Na jej pokładzie wszyscy szczęśliwie dotarli do Los Angeles.
Czytaj więcej