USA. Ptasie jaja zagrożone podczas lotu. Stewardesa i pasażerowie ruszyli na pomoc
Jaja flaminga podróżowały z opiekunem samolotem z Atlanty do Seattle, by zasilić szeregi ptaków w tamtejszym zoo. Nieoczekiwanie w trakcie lotu ich życie zostało zagrożone - zepsuł się ogrzewający je inkubator. Na pomoc zwierzętom ruszyła stewardesa i pasażerowie samolotu, którzy wspólnymi siłami utrzymali jaja w cieple. Zoo postanowiło podziękować w oryginalny sposób.
Choć do nietypowych wydarzeń na pokładzie samolotu doszło jeszcze w sierpniu zeszłego roku, dopiero teraz Zoo Woodland Park z Seattle podzieliło się nietypową historią. Instytucja ta zwróciła się do zoo z Atlanty z prośbą o przekazanie sześciu jaj flaminga chilijskiego - ich stado było już zbyt stare, by sprowadzić na świat młode.
ZOBACZ: Indie: Gołąb oskarżony o szpiegostwo uwolniony. Był zatrzymany przez 8 miesięcy
W trakcie sześciogodzinnego lotu liniami Alaska Airlines inkubator, w którym opiekun transportował jaja, niespodziewanie przestał działać. Pracownik zoo zaapelował o pomoc do stewardesy, Amber May. Ta zaczęła napełniać gorącą wodą gumowe rękawiczki i układać je wokół jaj, by utworzyć ciepłe "gniazdo".
Zagrożonymi flamingami zainteresowali się również pasażerowie. Oddali swoje płaszcze i szale, by zapewnić zagrożonym ptakom jeszcze lepszą izolację.
Jaja flaminga w tarapatach. Zoo dziękuje stewardesie
Dzięki szybkiej reakcji załogi i podróżnych, jaja szczęśliwie dotarły do zoo nieuszkodzone, a miesiąc później wykluły się z nich młode flamingi.
- Jaja nie przetrwałyby w niedziałającym, przenośnym inkubatorze przez pięć godzin - przekazała Joanna Klass, kierownik ds. opieki nad zwierzętami w Woodland Park Zoo. - Jesteśmy bardzo wdzięczni za kreatywne myślenie, które pomogło w bezpiecznym transporcie naszych cennych jaj. Jesteśmy również poruszeni współczuciem, jakie okazali inni pasażerowie, aby pomóc chronić jaja - zacytowało ją CNN.
ZOBACZ: Nowa gwiazda zoo w Łodzi. Żyrafiątko zostało odrzucone przez matkę
- W ciągu moich 10 lat latania, prośba o pomoc w ratowaniu jaj flamingów była jedną z najdziwniejszych, jakie kiedykolwiek otrzymałam - relacjonowała później May, cytowana na stronie zoo. - Jestem zaszczycona, że mogłam pomóc i cieszę się, że wszystkie sześć piskląt wykluło się pomyślnie - dodała stewardesa.
Kilka miesięcy po wykluciu się różowych ptaków stewardesa odebrała telefon z zoo z zaproszeniem. W ramach podziękowania zaoferowano jej możliwość nazwania jednego z młodych flamingów. May nadała jednemu z samców imię "Sunny", na cześć swojej nowonarodzonej wnuczki.
Pozostała piątka otrzymała imiona Bernard, Magdalena, Amaya, Rosales i Gonzo. To pierwsze wyklucie flamingów w tamtejszym ogrodzie zoologicznym od 2016 roku.
Czytaj więcej