Ceny za prąd mogą skoczyć o ponad 75 procent. Która grupa ucierpi najbardziej?
Obecne, sztucznie utrzymywane ceny za energię elektryczną, chronią obywateli przed radykalnymi podwyżkami. Kolejne wersje "Tarczy" z powodzeniem funkcjonują na rynku od kilku lat. Wszystko wskazuje jednak na to, że już niebawem będziemy musieli zmierzyć się z wysokimi podwyżkami rachunków za prąd. Dlaczego?
Nie można mrozić cen energii w nieskończoność
Skokowy wzrost rachunków za energię elektryczną to w dużej mierze pokłosie pandemii COVID-19 oraz wojny na Ukrainie, która pociągnęła za sobą konieczność nałożenia embargo na tanie surowce energetyczne z Rosji, które poprzedni rząd chętnie importował właśnie ze względu na ich niskie ceny.
W obecnej formie ceny mogą być sztucznie kontrolowane przez rząd tylko do końca czerwca tego roku. W praktyce oznacza to, że nagle, praktycznie z dnia na dzień, ze stawek obowiązujących w 2019 roku (kiedy pojawiły się pierwsze wersje "Tarczy") będziemy musieli przenieść się do realiów obowiązujących na rynku energii elektrycznej w 2024 r. Dla wielu osób będzie to szokiem.
Kto ponosi winę za wzrost cen energii?
Faktem jest, że idea wprowadzenia cen maksymalnych przez rząd była dobra, bo miała za zadanie chronić obywateli w trudnych, w dużej mierze nieprzewidywalnych czasach pandemii, kiedy przez długi czas nie wiedzieliśmy jeszcze, jak mutować będzie wirus i jak mocno wpłynie na globalną gospodarkę.
ZOBACZ: A nie mówiłem? Pierwszy operator podnosi ceny za „prawdziwe 5G”
Stworzyło to jednak inne, ujawniające się dopiero po pewnym czasie, niebezpieczeństwo. Jeśli ceny byłyby kontrolowane przez rząd np. tylko przez kwartał czy pół roku, to późniejsze wyrównanie kwoty za energię byłoby o wiele mniejsze niż teraz, niemal po pięciu latach. Poprzedni rząd, mimo dobrych intencji, które przyświecały temu rozwiązaniu, zastawił na siebie i na swoich następców pułapkę, za którą najprawdopodobniej zapłacimy wszyscy.
O ile wzrosną ceny prądu w lipcu 2024?
Ostrożne szacunki mówią o skokowej podwyżce sięgającej 75-80 proc. Podniesienie cen najbardziej da się we znaki gospodarstwom domowym - zwłaszcza tym mniejszym, które zużywają około 1500 kWh rocznie. Nie oznacza to jednak, że odbiorcy, którzy wykorzystują 3-4 tysiące kWh zapłacą o wiele mniej. W ich przypadku wzrost rachunków o około 60-65% jest więcej niż prawdopodobny.
Czy rząd ma plan na ochronę odbiorców wrażliwych przed podwyżkami?
Ministerstwo Klimatu i Środowiska dostrzega problem i już teraz pracuje nad jego rozwiązaniem. Nie wiemy jednak, czy nowa koalicja rządząca będzie chciała wprowadzić jakąś formę refundacji lub kompensaty finansowej, czy raczej sięgnie po inne instrumenty, jakie ma do swojej dyspozycji.
ZOBACZ: Ile prądu zużywa telewizor LED na godzinę? Sprawdziliśmy co do grosza
Sprawa jest priorytetowa i dotyczy milionów Polek i Polaków, więc rozwiązanie musi być kompleksowe i bardzo dobrze przemyślane. Do sprawy z pewnością będziemy wracać.