Komisja śledcza przesłuchiwała Michała Dworczyka. Padło pytanie o aferę mailową

Polska
Komisja śledcza przesłuchiwała Michała Dworczyka. Padło pytanie o aferę mailową
PAP/Paweł Supernak
Były szef KPRM Michał Dworczyk przed komisją śledczą

Michał Dworczyk zeznawał przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych. - Hakerzy włamali się na moją prywatną skrzynkę, na którą dostawałem maile ws. organizacji wyborów - powiedział poseł PiS. Dodał, że "nie pamięta treści ujawnionej wiadomości na rosyjskim portalu". Dariusz Joński zakwestionował bezstronność Pawła Jabłońskiego. - To próba pozbycia się mnie z komisji - powiedział polityk PiS.

Michał Dworczyk - obok Jarosława Gowina, Michała Wypija Artura Sobonia, Jacka Sasina - to kolejny polityk KP PiS wezwany przed oblicze komisji śledczej  do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego.

 

Podczas tury pytań przewodniczący komisji śledczej dopytywał się o wątek afery mailowej. W tym kontekście Dariusz Joński pytał Michała Dworczyka o wiadomość Artura Sobonia, który miał ostrzegać przed komplikacjami związanymi z organizacją wyborów kopertowych.

 

- Hakerzy włamali się na moją prywatną skrzynkę, na którą dostawałem maile ws. organizacji wyborów. Nie jestem w stanie potwierdzić, czy taką wiadomość od ministra Sobonia dostałem. Widziałem, że opublikował go rosyjski portal - powiedział były szef KPRM. Poseł prawicy poprosił także o "podanie przepisu", który zakazywałby używania prywatnego adresu mailowego do państwowej korespondencji.

 

Polityk PiS oświadczył, że to on rekomendował premierowi podpisanie rozporządzenia w sprawie organizacji wyborów kopertowych. W pewnym momencie doszło do kłótni w prezydium komisji między Dariuszem Jońskim a Waldemarem Budą. Polityk PiS domagał się "swobodnej wypowiedzi świadka", krzyczał także o "przypominaniu zamykania lasów w czasie pandemii".

 

Dariusz Joński pytał Michała Dworczyka, czy wykorzystywał prywatną skrzynkę mailową do celów służbowych w czasie wyborów korespondencyjnych. - Mogły się zdarzyć takie sytuacje, że w związku z pandemią i pracą zdalną korzystaliśmy, pracując w KPRM, również z wykorzystaniem skrzynek prywatnych. Jest to w ramach obowiązującego prawa dopuszczalne - odpowiedział Dworczyk.

Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych. M. Dworczyk: Działania były ekstraordynaryjne

W trakcie przesłuchania Dworczyk prosił przewodniczącego o "podawanie konkretnych cytatów" z czasów organizacji wyborów, ponieważ nie będzie odpowiadał na pytania "z interpretacją wypowiedzi Jacka Sasina", co nie spodobało się posłowi Koalicji Obywatelskiej.

 

- Panu jest do śmiechu, ale ludziom nie było do śmiechu, kiedy zamknęliście lasy i przedszkola, a sami przygotowywaliście wybory, aby ułatwić wygranie wyborów Andrzejowi Dudzie. Pan to wszystko załatwiał na gębę i wyłącznie na prywatnego maila - replikował.

 

 

O legalność decyzji za kilkadziesiąt milionów złotych bez procesu legislacyjnego pytał Jacek Karnowski. - Czy to było normalne? - zapytał były samorządowiec.

 

- A czy normalne było to, że ludzie w karetkach umierali na pojeździe do szpitala? Czy normalne było, żeby wydaliśmy 200 mld złotych na tarcze solidarnościowe. Działania Kancelarii Premiera były ekstraordynaryjne, ale legalne - deklarował Michał Dworczyk. 

 

Z kolei wiceszef komisji Bartosz Romowicz (Polska 2050) chciał się dowiedzieć o proces decyzyjny w KPRM związany z organizacją wyborów.

 

- Wątpliwości mieliśmy dużo, ale robiliśmy wszystko, żeby działać w ramach obowiązujących przepisów, co potwierdził Sąd Rejowy w Warszawie - przekonywał przesłuchiwany były szef Kancelarii Premiera.

 

Pytania w pierwszej turze zadawał także wiceprzewodniczący z PiS. W tej części Michał Dworczyk zawrócił uwagę, że przed komisją powinna stanąć także Małgorzata Kidawa-Błońska, która powiedziała: "Wywaliłam wybory majowe i doprowadziłam do nowego otwarcia".

 

Waldemar Buda zaznaczył, że zabiega o to, ale na razie nie ma siły przebicia. W pewnym momencie poseł PiS zapytał swojego klubowego kolegę o to ile mniej więcej było zakażeń 10 maja, 28 czerwca (wybory) oraz 12 lipca (II tura). Michał Dworczyk dokładnie zacytował liczby, zwracając uwagę, że 10 maja było mniej zakażeń dziennie niż 28 czerwca.

Przemysław Czarnek o "śmiercionośnych" kopertach

Pytania zadawała także Magdalena Filiks (KO). - Widzę, że pan się dobrze bawi na tej komisji. Myślę, że Polki i Polacy ocenią styl pana wypowiedzi - stwierdziła. Filiks poprosiła Dworczyka o potwierdzenie prywatnego adresu mailowego. Ten przyznał, że - owszem, należał do niego, ale usunął go, gdy doszło do wycieku.

 

- Czy podczas tzw. afery mailowej nie weryfikował pan treści maili, które wypłynęły? - zapytała posłanka. Dworczyk odpowiedział, że usunął skrzynkę w czerwcu 2020 r. i nie sprawdzał kilkudziesięciu tysięcy wcześniejszych wiadomości.

 

ZOBACZ: Komisja śledcza ws. wyborów korespondencyjnych. Przesłuchanie Jacka Sasina

 

Pytany o to, co miała konkretnie zrobić Poczta Polska z "projektem decyzji i z decyzją, czym te dwie rzeczy się różnią?", polityk stwierdził: -Szczegółowych różnic nie pamiętam. Pamiętam, że w projekcie była propozycja, żeby premier zlecił przeprowadzenie wyborów. Według mojej wiedzy w ostatecznej decyzji tego zapisu nie było.

 

Filiks upomniała też byłego szefa KPRM o to, by "w trakcie odpowiadania przed komisją nie korespondował na komórce, co czynił pan wielokrotnie".

 

Głos zabrał także Przemysław Czarnek. - Czy ma pan wiedzę, aby którakolwiek z 1 mld 700 mln przesyłek dostarczonych w Polsce w 2020 r. okazała się "śmiercionośna", aby przyczyniła się do zachorowania na koronawirusa? - zapytał. Michał Dworczyk odpowiedział, że "nie słyszał o tym, ale też nie zna badań na ten temat". 

 

Przewodniczący komisji ogłosił przerwę do 16:30.

Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych. Druga część

Chwilę przed g. 17 wznowiono obrady. Na początku Dariusz Joński zakwestionował bezstronność Pawła Jabłońskiego, który jest członkiem komisji. Joński powołał się na korespondencję ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka, w której Jabłoński doradzał byłemu szefowi KPRM w sprawie decyzji wokół wyborów kopertowych. Uzupełniono porządek obrad o wyrażenie opinii dotyczącej sprawy. 

 

Głos zabrał poseł PiS Mariusz Krystian. Pytał o to, czy w czasie pandemii zmieniło się tempo podejmowania decyzji. - Było wiele spotkań telefonicznych i wirtualnych, zaś przed pandemią wiele spraw było załatwianych osobiście bądź wymieniając korespondencję - odpowiedział Michał Dworczyk.

 

Dopytywany przez Agnieszkę Marię Kłopotek (PSL) o to, czy powstała pisemna analiza skutków nieprzeprowadzenia wyborów polityk stwierdził: - Pisemnej analizy nie było, ale niewątpliwie doprowadziłoby to do poważnego kryzysu związanego z brakiem możliwości przeprowadzenia wyborów głowy państwa.

 

ZOBACZ: Zeznania ws. wyborów kopertowych. M. Wypij: M. Kamiński wpadł w furię

 

- Teraz powinien pytać pan poseł Jabłoński, moje pytanie do pana: czy pan zastosuje się do mojego apelu, by nie pytał pan dziś świadka? W kontekście dokumentów, o których mówiliśmy. Nie jest pan wykluczony, więc mogę tylko apelować - powiedział Dariusz Joński.

 

- Przyjmuję pana apel do wiadomości. Ten dokument, który pan przedstawił dotyczy wydarzeń już po 10 maja. Ten apel traktuję jako próbę pozbycia się mnie z komisji. Jestem tak samo bezstronny, jak inni członkowie tej komisji i zamierzam zadawać pytania świadkowi - odpowiedział Paweł Jabłoński.

 

Przewodniczący zapytał: - Czy ktoś z członków komisji doradzał premierowi albo świadkowi w sprawie wyborów kopertowych przed lub po 10 maja?

Głosowanie członków komisji

Członkowie głosowali nad wnioskiem formalnym Bartosza Romowicza dotyczącym przygotowania w czasie siedmiu dni przez doradców komisji opinii nt. dopuszczalności wyłączenia członka komisji Pawła Jabłońskiego "w kontekście udzielanych przez niego szefowi KPRM konsultacji w sprawie usunięcia z obrotu decyzji Prezesa Rady Ministrów z dnia 16.04.2020 r., skierowanej do Poczty Polskiej S.A.". Wniosek został przyjęty.

 

Według Magdaleny Filiks Jabłoński powinien przestać być członkiem komisji. Zaproponowała głosowanie w tej sprawie. - Ktoś taki jak pani Filiks jest ostatnią osobą, która powinna kogokolwiek pouczać w zakresie standardów. Odnoszę się tylko do wypowiedzi pani poseł - powiedział Paweł Jabłoński. Przewodniczący komisji zareagował: - Przekracza pan granice.

 

- Decyzja w stosunku do mnie i tak jest przez was podjęta. I tak zostanę waszymi głosami z tej komisji wykluczony. Nie chcecie, żeby niektóre kwestie zostały wyjaśniane - stwierdził Jabłoński.

 

Ok. g. 18:20 zakończono posiedzenie komisji. Przesłuchanie Michała Dworczyka zostanie wznowione 13 lutego o godz. 13.

Kto stał za organizacją wyborów korespondencyjnych?

Z wcześniejszych zeznań świadków wynika, że za pomysłem organizacji wyborów kopertowych miał stać Adam Bielan. To on przedstawił Jarosławowi Kaczyńskiemu system działający m.in. w niemieckiej Bawarii. 

 

ZOBACZ: Adam Bielan: Wyborcy chcą od nas bardziej radykalnego działania

 

- To kuriozalna sytuacja, w której mam tłumaczyć się, czy byłem pomysłodawcą wyborów, które odbył się wówczas w największym landzie w Niemczech (w Bawarii - red.). Uważałem, że wtedy najbezpieczniejszą i akceptowalną społecznie metodą była metoda korespondencyjna - powiedział w "Graffiti" lider Partii Republikańskiej. 

Wybory kopertowe. Kulisy organizacji elekcji w formie korespondencyjnej

Pierwsza powołana komisja śledcza w Sejmie X kadencji zajmuje się wyjaśnianiem organizacji wyborów kopertowych w maju 2020 roku, do których nigdy nie doszło. Na ten cel z budżetu państwa wydano ponad 70 mln złotych. Przewodniczącym gremium jest Dariusz Joński (KP KO-PO), jego zastępcami zostali Jacek Karnowski (KP KO-PO) oraz Waldemar Buda (KP PiS).

 

Wybory prezydenckie w 2020 roku utrudnione były przed pandemię koronawirusa. Prawo i Sprawiedliwość w ostatniej chwili zdecydowało się na utrzymanie konstytucyjnego terminu zarządzonego przez marszałek Sejmu, jednak majowa elekcja roku miała odbyć się po raz pierwszy w formie korespondencyjnej. Sprawa podzieliła obóz prawicy, co wywołało kryzys państwowy. 

 

Błyskawicznie uchwalone prawo przez PiS zakładało organizację wyborów przez Pocztę Polską w miejsce Państwowej Komisji Wyborczej. Narodowemu operatorowi zlecono druk kart wyborczych, które później zmielono. Do tej pory poczta nie uzyskała całkowitego zwrotu za poniesione koszty. Jak wykazał raport NIK oraz wyrok WSA, Poczta Polska nie miała odpowiednich uprawnień do przeprowadzenia takiej operacji. 

Anna Nicz / Piotr Białczyk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie