Wielka Brytania. Zapadł wyrok w sprawie Grety Thunberg
Sąd w Londynie uniewinnił Gretę Thunberg od zarzucanych jej czynów. Szwedzka aktywistka klimatyczna była oskarżona o naruszenie porządku publicznego podczas zeszłorocznego protestu przed konferencją naftowo-gazową.
21-letnia aktywistka ze Szwecji Greta Thunberg wraz z czterema innymi osobami była oskarżona o utrudnianie dostępu do hotelu, w którym odbywała się konferencja przedstawicieli przemysłu naftowego i gazowego. W piątek Sąd Magistracki londyńskiej gminy Westminster uniewinnił ją od zarzucanego jej czynu naruszenia porządku publicznego.
Szwedzka aktywistka uniewinniona. Zapadł wyrok
Sędzia John Law orzekł w piątek, że istniały "znaczące braki w dowodach" przedstawionych przeciwko Grecie Thunberg i czwórce pozostałych oskarżonych, którzy razem z nią stanęli przed sądem, aby podtrzymać zarzuty, że naruszyli oni ustawę o porządku publicznym podczas incydentu.
ZOBACZ: Greta Thunberg stanęła przed sądem. Konsekwencje wydarzeń z Londynu
Greta Thunberg oraz 26 innych osób zostało aresztowanych 17 października ubiegłego roku przed londyńskim hotelem InterContinental London Park Lane, w którym odbywała się doroczna konferencja sektora naftowo-gazowego Energy Intelligence Forum. Protestujący blokowali wejście do hotelu i nie zastosowali się do polecenia policji, aby zejść z ulicy.
Sędzia wyjaśniając uniewinniający wyrok, stwierdził że policja mogła podjąć mniej restrykcyjne środki. W jego ocenie nie określiła dokładnie, gdzie protestujący powinni się poruszać, a wydany rozkaz rozejścia się był "tak niejasny, że był niezgodny z prawem", zatem ci, którzy się do niego nie zastosowali, nie popełnili przestępstwa.
Proces Grety Thunberg. Aktywistka klimatyczna uniewinniona
Dwudniowy proces oskarżonych rozpoczął się w czwartek. Greta Thunberg pojawiła się na sali sądowej czarnej koszulce i czarnych spodniach. W trakcie przesłuchiwania świadków cały czas robiła notatki.
ZOBACZ: Złe wieści dla klimatu Europy. Chodzi o pompy ciepła
Jednym z przesłuchiwanych był funkcjonariusz policji nadinspektor Matthew Cox, który był wśród mundurowych starających się rozproszyć nielegalną manifestację. - Wyglądało to na bardzo celową próbę uniemożliwienia większości delegatów i gości dostępu do hotelu - tłumaczył.
Z zeznań policjanta wynikało, że protestujący działali w taki sposób, aby w hotelu nie dało się normalnie funkcjonować. Odpalali kolorowe flary, uderzali w bębny, a część demonstrantów kładła się na ziemi, by blokować przejście. Po blisko pięciu godzinach protestu policja zdecydowała się zakończenie nielegalnego wydarzenia.
Czytaj więcej