"Interwencja". Spowodował poważny wypadek i uciekł. Zaskakujący wyrok

Polska
"Interwencja". Spowodował poważny wypadek i uciekł. Zaskakujący wyrok
Interwencja

Wykładowca Politechniki Łódzkiej wyprzedzał na podwójnej linii ciągłej, doprowadzając do poważnego wypadku. Choć auto poszkodowanego zaczęło koziołkować, sprawca uciekł nie udzielając pomocy. Wyrok pierwszej instancji zszokował śledczych i ofiarę wypadku. Materiał "Interwencji".

38-letni pan Szymon nigdy nie zapomni zdarzenia z 30 września 2022 roku. Kierując samochodem w miejscowości Lgota Błotna koło Częstochowy nagle na swoim pasie zobaczył jadący z naprzeciwka samochód. Jego kierowca wyprzedzał na podwójnej linii ciągłej.

 

- Nie spodziewałem się, że zacznie wyprzedzać. Jak zobaczyłem, że jedzie prosto we mnie, to intensywnie szarpnąłem za kierownicę i odbiłem. Uderzyłem w przepust betonowy. On nie zjeżdżał, jechał do samego końca. Musiałem uciec, bo w innym razie zderzylibyśmy się czołowo. Musiał mnie widzieć przed i później w lusterku, z relacji świadków wiem, że ja tam fikołki robiłem. Zaczął się samochód kopcić. Usiłowałem z niego uciec, ale nie mogłem drzwi otworzyć - wspomina Szymon Kaczyński.

Sprawca wypadku uciekł

Sprawca wypadku nie zatrzymał się, nie udzielił pomocy rannemu kierowcy. Uciekł. Pan Szymon trafił do szpitala. Znajomi pana Szymona rozpoczęli poszukiwania pirata drogowego. 

 

- Pojechaliśmy do szpitala. Stan był poważny. Leżał na wyciągu, noga na łańcuchu wisiała, mówił ledwo co, głowa owinięta. Makabrycznie to wyglądało – opowiada Jerzy Trybuszewski, znajomy pana Szymona.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Poszkodowani kierowcy ciężarówek. Bez pensji i opłaconych składek

 

- My wtedy pojechaliśmy na drugi dzień w parę osób. Jeździliśmy sprawdzać, na których domach są kamery. Nagrania przekazaliśmy  policji – relacjonuje Magdalena Trybuszewska, znajoma poszkodowanego.

 

- To był nowy samochód, a felgi miał niespotykane. Potem od kamery do kamery policja doszła, że to on. Wcześniej był on zatrzymany w innej miejscowości za przekroczenie prędkości – dodaje pan Szymon.

"Jego wina jest ewidentna"

Kierowcą, który doprowadził do wypadku i nie udzielił pomocy, jest wykładowca z Politechniki Łódzkiej. To doktor habilitowany, inżynier Sławomir S. Dlaczego nie udzielił pomocy, chociaż miał taki obowiązek? Mężczyzna odmówił nam wypowiedzi.

 

- Prokuratura w Myszkowie oskarżyła Sławomira S. o to, że 30 września 2022 roku umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Przestępstwo takie, ze względu na ucieczkę z miejsca zdarzenia, maksymalnie zagrożone jest karą 4 lat i 6 miesięcy więzienia – informuje Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Chciała odzyskać garaż, stanie przed sądem

 

- Jest to wykładowca, osoba, która jest autorytetem. Dyskwalifikuje to go w obecnej pracy zawodowej. Nie przeprosił, uciekł od odpowiedzialności, próbuje się wybronić. Jego wina jest ewidentna - uważa Przemysław Wyglądacz, pełnomocnik pana Szymona.

 

- Uratowałem prawdopodobnie jego życie, kosztem swojego zdrowia. Niestety ten pan nie poczuwa się do winy w żadnym stopniu, Do tego stwierdził, że jadąc po swoim pasie, nie dostosowałem prędkości. Bezczelność – dodaje pan Szymon.

Wyrok zaskoczył wszystkich

Zapadło już pierwsze rozstrzygnięcie. Wyrok Sądu Rejonowego w Myszkowie oburzył zarówno pana Szymona, jak i śledczych.

 

- W sprawie tej, w sierpniu 2024 Sąd Rejonowy w Myszkowie wydał wyrok nakazowy. Uznał sprawce winnego, wymierzył karę grzywny 12 tysięcy złotych, orzekł zakaz prowadzenia pojazdów na 3 miesiące i zasądził zadośćuczynienie dla pokrzywdzonego: 10 tysięcy złotych – informuje Dominik Bogacz z Sądu Okręgowego w Częstochowie.

 

- Prokurator uznał, że ta kara byłaby rażąco łagodna, złożył sprzeciw. Wyrok stracił moc – zaznacza Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Dramat rodziny. Osierociła dziewięcioro dzieci

 

Od wypadku minęło półtora roku, ale pan Szymon czuje się nadal jak wrak człowieka. Wciąż jest na świadczeniu rehabilitacyjnym i lekach. Był zawodowym kierowcą, teraz ledwo wiąże koniec z końcem.  

 

- Po półtora roku dalej mam niezrośniętą kość. Nie śpię z bólu, ciężko mi siedzieć, leżeć. Nie mogę pracować. Jest bardzo ciężko. Były takie momenty, że tylko dla syna walczyłem. Choruje na depresję po tym wypadku, leczę się – podsumowuje pan Szymon.

 

Materiał wideo z "Interwencji" dostępny TUTAJ.

dk / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie