Donald Tusk: Jeśli PiS chce wcześniejszych wyborów, to je dostanie
- Nie chcę kilka miesięcy po wygranych wyborach rozpoczynać wielkiej kampanii, mamy za dużo roboty - mówił w czwartek premier Donald Tusk przed rozpoczynającym się unijnym szczytem zwołanym ws. pomocy dla Ukrainy. Dodał jednak, że jeśli prezydent Andrzej Duda będzie "przeszkadzał" w rządzeniu i jeśli PiS "będzie chciało wcześniejszych wyborów" do Sejmu i Senatu, to one się odbędą.
Donald Tusk był pytany przez dziennikarzy o decyzję prezydenta, który w środę podpisał ustawę budżetową, ale jednocześnie - w trybie następczym - odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego. Wcześniej premier zapowiadał, że jeśli głowa państwa przekieruje ustawę do TK, rozważy z koalicjantami przeprowadzenie wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
- To, co zrobił pan prezydent... Decyzję podjął, podpisał budżet. Z mojego punktu widzenia nie ma większych problemów, państwo będzie normalnie funkcjonowało - odparł Tusk.
ZOBACZ: Donald Tusk wycofał z TK wniosek o zbadanie zgodności Konwencji stambulskiej
Jak zauważył, prezydent "nie zdecydował się na wariant wyborczy". - Dobrze wiecie, że nie chcę kilka miesięcy po wygranych wyborach rozpoczynać wielkiej kampanii, mamy za dużo roboty - mówił.
Wcześniejsze wybory wchodzą w grę? Donald Tusk odpowiada PiS
Szef rządu chciał też "bardzo wyraźnie potwierdzić", iż "jeśli nie da się rządzić, bo prezydent będzie przeszkadzał, i jeśli będą chcieli wcześniejszych wyborów, to je dostaną". - Ale nie sądzę, aby po stronie PiS był entuzjazm do idei rozwiązania parlamentu - uznał.
Jego zdaniem PiS "na koniec dnia, tak mi się wydaje, da Polsce spokój z tymi dziwnymi pomysłami". W zeszły czwartek prezes największej partii opozycyjnej Jarosław Kaczyński sugerował, że przeprowadzenie wcześniejszych wyborów parlamentarnych może być konieczne.
Jak Tusk przyznał też w rozmowie z dziennikarzami, martwi go to, iż "prezydent zapowiada de facto, że do końca swojej kadencji zamierza przeszkadzać". - Źle zaczął prezydenturę: od zdewastowania systemu prawa w Polsce. I źle kończy - ocenił Tusk.
Przyznał też, że "źle się czuje" z tym, iż Andrzej Duda "w interesie dwóch skazanych swoich kolegów jest gotów narazić interes państwa, interes ludzi". Oceniając sytuację związaną z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem, powiedział, że "to jest coś nie do zaakceptowania".
Pomoc dla Ukrainy. "Nie ma planu B"
Przed czwartkowym nadzwyczajnym szczytem UE, podczas którego państwa członkowskie zdecydują o finansowej pomocy dla Kijowa, Donald Tusk wypowiedział się w sprawie węgierskiego weta.
- Nie ma miejsca na kompromis i nie ma kompromisu w sprawie Ukrainy. Zamierzam traktować Viktora Orbana bardzo sprawiedliwe, zgodnie z naszymi zasadami i procedurami - zapowiedział.
ZOBACZ: Rosja-Ukraina. Wołodymyr Zełenski blisko kluczowej decyzji. "Punkt zwrotny"
Jak dodał, "nie ma planu B". - Orban musi zdecydować, czy Węgry są częścią naszej społeczności. Ta sprawa jest czarno-biała - ocenił polski premier.
Wyraził jednocześnie przekonanie, że "znajdziemy silne argumenty", żeby przekonać premiera Węgier. Tłumaczył, że "kwestia Ukrainy jest kwestią egzystencjalną nie tylko dla Polski, ale dla nasz wszystkich".
Węgry zablokowały pomoc dla Ukrainy. 50 mld euro nie trafiło do Kijowa
Zdaniem Tuska jeśli stanowisko Orbana zdominuje Europę, to Ukraina przegra. - Musi być świadom tego, że on będzie odpowiedzialny za czarny scenariusz. Nikt nie będzie płacił Orbanowi za to, że łaskawie zgodzi się na przestrzeganie naszych reguł - podkreślił.
ZOBACZ: Unia Europejska przygotowuje karę dla Viktora Orbana. "Opcja nuklearna"
Na poprzednim, grudniowym posiedzeniu Rady Europejskiej, Węgry zablokowały pomoc unijną w wysokości 50 mld euro. Budapeszt domaga się m.in. organizacji pomocy poza budżetem UE i corocznych weryfikacji decyzji o pomocy.
Tusk zaznaczył, że na rok 2024 są pieniądze na pomoc dla Kijowa. Bruksela dysponuje 18 mld euro, które wcześniej zostały przeznaczone dla Ukrainy.
Czytaj więcej