Rosja. Borys Nadieżdin o przyszłości Putina. "Nie będzie rządził przez kolejne sześć lat"
Rosyjski opozycjonista Borys Nadieżdin stwierdził w wywiadzie dla "BBC", że Władimir Putin nie przetrwa kolejnych sześciu lat jako prezydent kraju. Polityk ma nadzieję stawić czoła obecnemu przywódcy w marcowych wyborach, choć przyznaje, że ma nikłe szanse na zwycięstwo. Na razie zebrał wymaganą liczbę 100 tysięcy podpisów pod swoją kandydaturą i czeka na jej zatwierdzenie przez komisję wyborczą.
W rozmowie z "BBC" Borys Nadieżdin zadeklarował, że jako prezydent zakończyłby wojnę z Ukrainą. Ocenił, że, choć na początku wielu Rosjan wspierało tzw. "specjalną operację wojskową", to przez ostatnie niemal dwa lata sytuacja się odwróciła i dziś większość społeczeństwa chce pokoju.
Podkreślił jednak, że błędy Putina nie ograniczają się jedynie do wojny w Ukrainie. - On praktycznie zniszczył kluczowe instytucje współczesnego państwa rosyjskiego - ocenił.
Stanowcza deklaracja przeciwnika Putina. "Nie będzie rządził kolejne sześć lat"
W wywiadzie dla "BBC" Nadieżdin zdecydował się również na stanowcze deklaracje co do przyszłości władzy w kraju. - Jestem absolutnie pewien, że Putin nie będzie rządził Rosją przez kolejne sześć lat, ponieważ coraz więcej ludzi rozumie, że ciągnie on Rosję na ścieżkę militaryzmu, autorytaryzmu, izolacji - oświadczył.
ZOBACZ: Rosja: Ukraina ujawnia kulisy ważnej akcji. "Szli 600 kilometrów"
Jako potencjalnego następcę wieloletniego przywódcy Nadieżdin widzi samego siebie i już teraz snuje pierwsze plany. - Moim pierwszym zadaniem będzie powstrzymanie konfliktu z Ukrainą, a następnie przywrócenie normalnych stosunków między Rosją a społecznością zachodnią - zdradził w rozmowie z "BBC".
Wybory prezydenckie w Rosji. Nadieżdin chce rzucić rękawicę Putinowi
Żeby jednak dostać się na Kreml musi najpierw wygrać wybory. W tym celu Nadieżdin i jego współpracownicy zbierali w ostatnim tygodniu podpisy. Twierdzą, że zebrali ich 100 tysięcy, czyli tyle, ile wymaga prawo. Teraz decyzja o tym, czy jego nazwisko pojawi się na kartach wyborczych 17 marca trafi w ręce Centralnej Komisji Wyborczej Federacji Rosyjskiej.
Dotychczas kandydatury osób krytycznych wobec agresji na Ukrainę były odrzucane. Tak było w przypadku byłej dziennikarki telewizyjnej Jekateriny Duntsovej. Nadieżdin ma nadzieję, że jemu się uda. Wiele wskazuje, że faktycznie może się tak stać. W środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że polityk zostanie dopuszczony do kandydowania, jeśli tylko spełni niezbędne warunki.
ZOBACZ: Władimir Putin z wizytą w Królewcu. "Normalna praca"
Mimo ogólnego optymizmu Nadieżdin przyznał, że nawet jeśli stanie z Putinem do walki przy urnach, to jego szanse na zwycięstwo są niewielkie. Jednocześnie stwierdził jednak, że ma poparcie milionów ludzi i jasny cel: zmianę Rosji. - Mogę nie zostać prezydentem 17 marca, ale powinienem mieć jak najlepszy wynik - zadeklarował w wywiadzie z "BBC".
Czytaj więcej