"Interwencja": Długi przerastają 19-latkę. "Babcia grała na maszynach"
Ma zaledwie 19 lat i ogromne długi, w które wpędziła ją babcia. Carol Jankowska z Koszalina po śmierci matki odziedziczyła kawalerkę i udziały w dwóch mieszkaniach. Ponieważ była niepełnoletnia, majątkiem zarządzała jej babcia. Kobieta nie regulowała zobowiązań. Te spadły niedawno na panią Carol. Materiał "Interwencji".
19-letnia Carol Jankowska z Koszalina straciła mamę pięć lat temu. Opiekę nad nią sprawowała babcia i to ona, jako opiekun prawny, zarządzała majątkiem, który odziedziczyła nastolatka. Była to kawalerka i dwa mieszkania w Koszalinie, które matka Carol zakupiła ze swoim partnerem.
19-latka tonie w długach
- Mama właśnie z partnerem z Niemiec miała te mieszkania na pół i miała mu oddać połowę. Moja babcia zadłużyła wszystko, nie płaciła za nic. Zastawiała rzeczy, zastawiła mój telefon, bo grała na maszynach. To jest bardzo duży problem dla niej, ona zawsze miała problemy, bo też nie miała łatwo w życiu, ale to nie znaczy, że ja muszę ponosić konsekwencje tego – mówi Carol Jankowska.
- Ona wchodząc w 18. rok życia miała blisko 500 tysięcy złotych długów. Wystarczyło na tamten czas tamte nieruchomości sprzedać i zostałaby jeszcze określona kwota finansowa. Tak się jednak nie stało. Babcia do jednej z tych nieruchomości się wprowadziła, inną nieruchomość wynajmowała i czerpała z tego korzyści, a nie regulowała żadnych zobowiązań – tłumaczy Małgorzata Marczulewska, detektyw pomagająca pani Carol.
- Poszła ugoda i dwa mieszkania trafiły do tamtego pana. To było dla mnie najlepsze rozwiązanie tak naprawdę – dodaje Carol Jankowska.
ZOBACZ: "Interwencja". Chciała odzyskać garaż, stanie przed sądem
Choć pani Carol ma dopiero 19 lat, to dziś dosłownie tonie w długach. Rok temu spadły na nią wszystkie zobowiązania, które powstały, gdy jej majątkiem zarządzała babcia. Z pokaźnego majątku została jej tylko kawalerka, która dziś również jest obciążona. Zadłużenie wynosi blisko 50 tysięcy złotych.
- Przez babcię była informowana, że wszystko jest na bieżąco regulowane, a tak naprawdę żadna instytucja, która wysyłała wezwania do zapłaty, to ta instytucja nie wysyłała tych pism do Carol, tylko do babci. Babcia te pisma ukrywała i nie przedstawiała jej, jak faktyczna sytuacja wygląda – opowiada Małgorzata Marczulewska.
- Cały świat mi się zawalił, babcia była dla mnie jak mama w ostatnich latach, bo zajmowała się mną pięć lat po śmierci mamy i zrobiła mi największe świństwo, jakie mogła. Jak na razie dowiaduję się o coraz większej ilości długów. Jakieś inne rzeczy, które nie mają ze mną zupełnie nic wspólnego. To są długi sprzed kilku lat tak naprawdę. Dostaję z MOPS-u pieniądze za naukę, bo ja maturę piszę w tym roku. Na życie mam generalnie 1000 złotych – tłumaczy Carol Jankowska.
Kawalerka miała trafić na licytację
- Kontaktowałam się wielokrotnie z panią Barbarą Sz., żeby umożliwić spłatę zadłużenia. Pani umawiała się na spotkania, ale ostatecznie nie przybywała na nie. Byliśmy zmuszeni kierować sprawę na drogę postępowania sądowego – informuje Marlena Stopka, prawniczka Koszalińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Przylesie".
Babcia pani Carol nie zgodziła się na wypowiedź przed kamerą.
ZOBACZ: "Interwencja". Dzicy lokatorzy dewastują ich dom. Nie pomógł nawet wyrok
Kawalerka miała trafić na licytację. Przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowej w Koszalinie zdecydowali się jednak wstrzymać egzekucję z nieruchomości, aby umożliwić pani Carol dobrowolną spłatę zadłużenia. Ale nastolatka nie jest w stanie sama spłacić całego zobowiązania, choć dorabia sprzedając swoje prace.
- Wczoraj się dowiedziałam że jest 15 tysięcy zł za gaz na mieszkaniu, które już nie jest moje. Bo ja ciągle słyszę o długach, ciągle ktoś puka do drzwi, ciągle coś ktoś. O długach dowiedziałam się dopiero rok temu, jeżeli mam jakieś pieniądze, to od razu wpłacam je do spółdzielni, ale te kwoty po prostu mnie przerastają – przyznaje Carol Jankowska.
Czytaj więcej