Dowództwo Operacyjne wydało komunikat. "Aktywowano polskie i sojusznicze lotnictwo"
"Obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, która związana jest z zamiarem wykonania uderzeń na Ukrainę" - poinformowało w komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. W związku z zagrożeniem podniesiono polskie i sojusznicze samoloty. W wyniku nalotu na Ukrainie zginęło co najmniej 5 osób, a 40 zostało rannych.
We wtorek o godz. 6:15 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w mediach społecznościowych o uruchomieniu procedur bezpieczeństwa w związku z atakiem rosyjskiego lotnictwa na terenie Ukrainy.
"Informujemy, że obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, która związana jest z zamiarem wykonania uderzeń na terytorium Ukrainy" - czytamy w komunikacie na X.
Polskie wojsko zapewnia, że w związku ze wzmożoną aktywnością "wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana".
Jednocześnie DORSZ ostrzega przed podwyższonym poziomem hałasu, który mogli zauważyć m.in. mieszkańcy południowo-wschodniej Polski. Powodem jest "aktywowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa".
Około godz. 9:30 Dowództwo Operacyjne poinformowało o zmniejszeniu się poziomu zagrożenia, w związku z czym "operowanie par dyżurnych polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej zostało zakończone". Zgodnie z komunikatem w mediach społecznościowych, samoloty powróciły już do swoich baz.
Rosyjski nalot na Kijów. Polska aktywowała lotnictwo
Rano ukraińskie władze potwierdziły informacje o zmasowanym ataku rakietowym Rosji na stolicę Ukrainy. W centrum Kijowa po godz. 7 (godz. 6 czasu polskiego) rozległy się głośne eksplozje.
"W Kijowie działa obrona powietrzna. Pozostańcie w schronach, dopóki nie zawyje syrena przeciwlotnicza!" - poinformował w mediach społecznościowych szef Kijowskiej Miejskiej Administracji Wojskowej Serhij Popko, cytowany przez serwis "Ukrainska Prawda".
"Wybuchy w mieście. Szczegóły później. Nie opuszczajcie schronów!" - ostrzegał rano mer Kijowa, Witalij Kliczko, który relacjonuje przebieg ostrzału w swoich mediach społecznościowych, jak poinformował, rakiety spadły na rejon swiatoszyński i sołomiański.
"W dzielnicy swiatoszyńskiej płonie dwupiętrowy budynek niemieszkalny. Służby są na miejscu. Do tej pory w wyniku porannego ataku na stolicę jest już siedem ofiar. Większość z nich znajduje się w rejonie sołomiańskim. Sześć osób trafiło do szpitala, jedna ofiara, 13-letni chłopiec, został opatrzony na miejscu" - pisał Kliczko po godz. 7. W jednym z budynków mieszkalnym w rejonie swiatoszyńskim znaleziono niezdetonowaną głowicę rakietową - mieszkańcy zostali ewakuowani.
Rosjanie zaatakowali również Charków i miasto Pawłohrad (obwód dniepropietrowski). Jak poinformowało ministerstwo spraw wewnętrznych w Kijowie, we wtorkowym nalocie zginęło co najmniej pięć osób, a 40 zostało rannych.
ZOBACZ: Szef rosyjskiego MSZ twierdzi, że Ukraina podzieli los Afganistanu
Wcześniej nad ranem w ukraińskich mediach pojawiły się komunikaty ostrzegające przed możliwym nalotem. "Zagrożenie rakietowe w regionach południowych i wschodnich, ze względu na zagrożenie wystrzeleniem pocisków manewrujących z samolotów Tu-95MS" - informowały ukraińskie siły obronne. Później we wszystkich regionach Ukrainy zawyły syreny przeciwlotnicze.
Jak relacjonowała "Ukrainska Prawda", pociski są wystrzeliwane przez samoloty Tu-22M3, które startowały z rosyjskich lotnisk Ołenia obwód murmański) i lotniska Szajkowka (obwód kałuski). "Przypuszczalnie przeprowadzono wielokrotne wystrzeliwanie pocisków manewrujących z bombowców strategicznych Tu-95MS z rejonu Morza Kaspijskiego" - podały ukraińskie media.
Czytaj więcej