Barbara Nowacka w programie "Graffiti" o podwyżkach dla nauczycieli: To pierwszy krok
- Marzec to jest ten moment, kiedy nauczyciele zobaczą podwyżki z wyrównaniem - zapewniała w "Graffiti" minister edukacji Barbara Nowacka, odnosząc się do obietnicy podwyżek pensji dla nauczycieli. Szefowa resortu broniła również propozycji braku obowiązkowych zadań domowych dla uczniów. - Nie było oceniane dziecko, ale rodzic, jego możliwości czasowe (...) to niesprawiedliwe - stwierdziła.
Minister edukacji została zapytana o kwestię podwyżek pensji dla nauczycieli, które wbrew wcześniejszym zapowiedziom premiera Donalda Tuska, podniesione zostaną o 1500 złotych brutto nie od wysokości pensji zasadniczej, ale średniej.
- Dla premiera zawód nauczyciela jest szczególnie ważny, to, co mówił w Tarnowie, to plan na przyszłość. Premier powiedział to z głęboką wiarą - zapewniła Barbara Nowacka i przytoczyła zapis ze "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów!" Koalicji Obywatelskiej. - "Podniesiemy wynagrodzenie nauczycieli o co najmniej 30 proc." - cytowała obietnicę wyborczą minister edukacji. - Podnosimy o 30 i 33 proc. dla nauczycieli, którzy zaczynają pracę w zawodzie, nie mniej niż 1500 złotych (...) To początek, pierwszy krok po latach upokorzeń - stwierdziła polityk, dodając, że w planach jest również waloryzacja wynagrodzeń nauczycieli. - Marzec to jest ten moment, kiedy nauczyciele zobaczą podwyżki z wyrównaniem - obiecała minister.
ZOBACZ: B. Nowacka chce ograniczyć religię w szkołach. Reakcja metropolity częstochowskiego
- Dzisiaj oprócz tego, że nauczyciele zarabiają zdecydowanie za mało, co się zmieni, kiedy przyjdą pierwsze podwyżki, drugim problemem jest to, że nauczycieli jest coraz mniej, a ci, którzy są, to nauczyciele z bardzo dużym stażem. Zaczynamy przyciąganie nowych, a tych którzy odeszli namawiamy: wracajcie, szkoła już będzie dobrym, bezpiecznym miejscem, bez bata politycznego nad edukacją - przekonywała Nowacka.
Minister edukacji: Nauczyciel może zadać pracę, ale nie ma prawa jej ocenić
Prowadzący Marcin Fijołek dopytywał również o inną obietnicę nowego rządu, czyli koniec z zadaniami domowymi dla uczniów klas 1-3 szkół podstawowych, której wprowadzenie potwierdził w piątek premier Tusk. - Zobowiązaliśmy się i dotrzymujemy zobowiązań, to był wielki apel młodych osób, by miały chwilę oddechu po szkole - tłumaczyła minister, dodając, że plan rządu obejmuje rezygnację przede wszystkim z zadań domowych manualnych.
- Każdy rodzic wie, jaki to był horror z wyklejankami albo zrobieniem karmnika na ostatnią chwilę i nie było oceniane dziecko, ale rodzic - jego możliwości czasowe, zaangażowanie, to absolutnie niesprawiedliwy system, bo z bonusem byli rodzice, którzy mają więcej czasu i więcej zdolności manualnych, a ciężko pracujący nie mieli czasu pomóc swoich dzieciom - argumentowała minister Nowacka.
- W klasach od 4 do 8 prace domowe nie będą oceniane, ani nie będą obowiązkowe. Nauczyciel może zadać pracę, ale nie prawa jej ocenić, ani wstawić "jedynki" za brak pracy - mówiła Nowacka, że w ten sposób dzieci nie będą zmuszone do "odrabiania godzinami lekcji, które wymagały pomocy rodzica, dodatkowych korepetycji".
- Pierwszy oddech dajemy już w kwietniu, a od września wchodzą odchudzone podstawy programowe - dodała minister.
ZOBACZ: Minister Barbara Nowacka w programie "Graffiti"
Barbara Nowacka: Skończyły się czasy, kiedy minister wykreślał lektury
Nieoceniane i nieobowiązkowe mają być również lektury szkolne, co nie oznacza, jak zapewniała minister, że nauczyciele nie będą w stanie wyegzekwować od uczniów zaangażowania. - Czy naprawdę musimy wszystko oceniać? (...) Miałam masę spotkać z metodykami. W polskiej szkole to ocenoza jest problemem, wystawia się oceny bez przerwy i za wszystko, bez rozmawiania z uczniem, z czego ta ocena wynika. Zapomnieliśmy o wiedzy, idąc w testy i sprawdzanie - przekonywała polityk Koalicji Obywatelskiej, powołując się na opinie ekspertów.
ZOBACZ: Koniec prac domowych. Premier "uroczyście ogłasza"
Zmniejszenie objętości podstawy programowej dla szkół ma według minister przyczynić się do lepszego i dogłębniejszego omówienia zagadnień w czasie lekcji. - Będzie to zysk, to będzie to wiedza dobrze przerobiona i utrwalona - przekonywała minister, dodając, że wielu uczniów musiało korzystać z płatnych korepetycji, by nadgonić program, a to prowadziło do wykluczenia. - Doprowadzimy do tego, i wiem, że nauczyciele też są tym zainteresowani, że będzie można spokojnie przerobić materiał, co poprawi wskaźniki egzaminów - dodała polityk.
- Skończyły się czasy, kiedy minister spod palca wykreślał albo dodawał lektury - zapewniła Barbara Nowacka, dodając, że ułożenie listy szkolnych lektur pozostawia ekspertom. - Będzie na pewno więcej literatury współczesnej z XXI wieku i większa dowolność, żeby to młodzież również wybierała te lektury - obiecała minister.
Pozostałe odcinki programu można zobaczyć TUTAJ.
Czytaj więcej