Anglia. Nowe informacje w sprawie śmierci Polaka i jego córek
Policja z Norfolk nie odpowiedziała na wezwanie z numeru alarmowego z domu, w którym zginęły cztery osoby - podaje brytyjski portal. Połączenie miało zostać wykonane godzinę przed odnalezieniem 45-letniego Polaka, jego córek oraz 36-letniej kobiety. Funkcjonariusze wskazali, że dorośli mieli rany kłute szyi.
Z domu, gdzie znaleziono ciała czterech osób, pod numer alarmowy dzwonił wcześniej mężczyzna. Policja nie zareagowała na telefon - podaje portal telewizji Sky News.
Mężczyzna dzwonił ok. godz. 6 rano. Chwilę przed godz. 7 ze służbami skontaktował się zaniepokojony sąsiad. Po tym wezwaniu funkcjonariusze przyjechali na miejsce, sforsowali wejście do domu i znaleźli ciała.
Niezależna organizacja zajmująca się kontrolowaniem działań policji zbada, czy postąpili oni zgodnie z obowiązującymi protokołami.
Policja: Nie prowadzimy poszukiwań
Jak informuje Sky News, dom, w którym doszło do tragedii, był przez całą sobotę odgrodzony kordonem policyjnym, a na miejscu pracował zespół techniki kryminalistycznej. Z kolei detektywi prowadzili dochodzenie, rozmawiając z sąsiadami i przeglądając nagrania z kamer przemysłowych.
ZOBACZ: Wielka Brytania. Polak i jego córki nie żyją. Ciała odnaleziono w domu
Tego samego dnia policja oświadczyła, że w związku ze śledztwem nie prowadzi żadnych poszukiwań. - Na tym etapie jesteśmy przekonani, że jest to odosobniony incydent - przekazał nadinspektor Chris Burgess w rozmowie ze "Sky News".
W celu ustalenia przyczyny śmierci ofiar w najbliższych dniach zostaną przeprowadzone sekcje zwłok.
Wielka Brytania. Tragedia w Anglii
W piątek rano w domu w Costessey w angielskim hrabstwie Norfolk policjanci znaleźli cztery ciała: 45-letniego Polaka, który był właścicielem domu, jego dwóch córek i 36-letniej kobiety, która - wedle brytyjskich mediów - miała przebywać w domu z wizytą.
ZOBACZ: Francja. Tragedia w Boże Narodzenie. Mężczyzna zabił żonę i czwórkę dzieci
- U wszystkich czterech osób znaleziono obrażenia. Sekcja zwłok pozwoli ustalić przyczyny śmierci - poinformował Chris Burgess z policji hrabstwa Norfolk. Policja przekazała, że 45-latek i 36-latka mieli rany kłute szyi.
Dziennik "Daily Mail" podaje, że 45-latek był inżynierem zajmującym się handlem nieruchomościami. Mężczyzna był absolwentem Politechniki Wrocławskiej. Przebywał w Wielkiej Brytanii od 20 lat. Dom w Costessey zakupił w grudniu 2016 r. Według tego samego źródła matka dziewczynek od kilku miesięcy nie mieszkała z rodziną. Tożsamości zmarłej kobiety nie potwierdzono.
Czytaj więcej