"Interwencja". Tragiczny finał ciąży. Małżeństwo z Kępna wini lekarzy
Małżeństwo z Kępna w Wielkopolsce wini miejscowy szpital za śmierć ich dziecka. Pani Dobiesława w 36. tygodniu ciąży trafiła do placówki z silnymi bólami w okolicy brzucha. Jak się później okazało, błędnie zdiagnozowano u niej kolkę nerkową. Sprawy przybrały dramatyczny przebieg. Dziecko zmarło, a lekarze z innej placówki przez kilka dni walczyli o życie pani Dobiesławy. Materiał "Interwencji".
Pani Dobiesława i pan Jacek Jabłońscy z Kępna w Wielkopolsce są małżeństwem od 14 lat. Para doczekała się dwóch córek, które mają dziś 13 i sześć lat. W maju 2022 roku na świecie miała się pojawić trzecia córka - Amelia.
- 27 kwietnia 2022 roku zaczęło mnie boleć pod prawym bokiem podbrzusze, tak jakby od nerki. To nie są bóle porodowe, bo dwa poprzednie porody miałam naturalne, to wiedziałam, jak ból porodowy wygląda - opowiada Dobiesława Jabłońska.
27 kwietnia 2022 roku będąca w 36. tygodniu ciąży pani Dobiesława trafiła do szpitala powiatowego w Kępnie. Kobietę diagnozowano w kierunku kolki nerkowej. W ciągu dwóch dni dolegliwości były łagodzone środkami przeciwbólowymi. W pewnej chwili sprawy przybrały dramatyczny obrót.
Tragedia w szpitalu w Kępnie. "Dopilnuję, że winni będą ukarani"
- Coś tragicznego się działo… Przyszła położna i zadzwoniła po lekarza. On mnie wtedy chwycił za brzuch, a drugą ręką tętno mi sprawdzał, położna mi mierzyła ciśnienie i w tym momencie zamknęłam oczy. Tylko słyszałam od lekarza: "szybko, jedziemy na cięcie", ale to już było za późno - wspomina pani Dobiesława.
ZOBACZ: "Interwencja". Twierdzą, że kierowca mógł ich zabić. Śledczy mają inne zdanie
Córka państwa Jabłońskich niestety zmarła, a pani Dobiesława walczyła kilka dni o życie w innej placówce, gdzie musiała przejść skomplikowaną operację usunięcia nerki. Małżeństwo ma żal do personelu medycznego szpitala powiatowego w Kępnie.
- Obudziłam się dopiero na OIOM-ie, pytałam się męża, co z Amelką. Odpowiedział, że porozmawiamy później, a ja już wiedziałam, że ona nie żyje. Ale gdzieś tam myślałam o starszych córkach, że muszę chociaż ja przeżyć - wspomina pani Dobiesława.
- Dziecka nie ma przez zaniedbania lekarzy, dziecka nie ma przez zaniedbania personelu. Moja żona nie ma nerki. Nikt nie wróci moim córkom siostry, ale dopilnuję, dopóki będę miał siłę, że winni będą ukarani - zapowiada Jacek Jabłoński.
Lekarze bronią się przed oskarżeniami. "Wykonano prawidłową diagnostykę"
- Próbujemy żyć normalnie, ale przychodzą takie dni, że myślimy o córce. Jak dla mnie to była przede wszystkim źle postawiona diagnoza, bo ja nie miałam kolki nerkowej, tylko krwiaka o wielkości 20 centymetrów, którego lekarz prawdopodobnie nie widział. Gdyby jednak poszerzył diagnostykę, to dziecko by dziś żyło, a ja bym miała nerkę - mówi pani Dobiesława.
Redakcja "Interwencji" próbowała porozmawiać z przedstawicielami szpitala o działaniach, jakie zostały podjęte przez medyków. Niestety odmówiono im wypowiedzi przed kamerą. Państwo Jabłońscy zgłosili sprawę do Wielkopolskiej Izby Lekarskiej przeciwko medykom z Kępna, ale postępowanie umorzono.
ZOBACZ: "Interwencja": Zabójstwa kobiet w Brójcach. Jest zwrot w sprawie
- Na etapie przyjmowania pacjentki do szpitala niemożliwym było, a w zasadzie bardzo trudnym byłoby zdiagnozowanie tego, co okazało się, kiedy pacjentka trafiła na OIOM, czyli bardzo poważnego uszkodzenia nerki. Wykonano całkowicie prawidłową diagnostykę podczas przyjmowania pacjentki do szpitala, kierowano się objawami i wywiadem. Pacjentka w żadnym momencie nie wskazywała na jakąkolwiek urazowość upadku, uderzenia, czegokolwiek, co miałoby wywołać ból w okolicy nerki, dlatego diagnostyka była kierowana w kierunku kolki nerkowej, wszystkie objawy to potwierdzały - tłumaczy Przemysław Ciupka, rzecznik prasowy Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.
- Nie zrobili nic, olali pacjenta, po prostu olali pacjenta. Wrzucili ją do jednego worka z innymi pacjentami, bo kobiety w ciąży mają kolkę nerkową, to tu też jest kolka nerkowa, bo jesteś w ciąży, to musi boleć. Rzecznik Praw Pacjenta napisał wyraźnie, że widzi naruszenie praw pacjenta, wystarczyło, żeby żonie zrobili tomograf komputerowy - ocenia Jacek Jabłoński.
Małżeństwo walczy o sprawiedliwość. Śledztwo zostało zawieszone
- Jednym z uprawnień rzecznika, w przypadku stwierdzenia naruszenia praw pacjenta, jest możliwość wytoczenia powództwa cywilnego i w chwili obecnej rzeczywiście rzecznik prowadzi taką analizę pod kątem wytoczenia powództwa na rzecz pacjentki przeciwko podmiotowi leczniczemu, czyli szpitalowi w Kępnie - informuje Katarzyna Kozioł z Biura Rzecznika Praw Pacjenta.
ZOBACZ: "Interwencja". Zginął podczas wylewania betonu na budowie. Nie ma winnych
Państwo Jabłońscy czekają teraz na dalsze kroki Prokuratury Regionalnej w Łodzi. Obecnie śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci ich dziecka i narażenia pani Dobiesławy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jest zawieszone. Sprawa ma ruszyć po otrzymaniu opinii od biegłych. Małżeństwo liczy na szybkie zakończenie postępowania.
- Nie życzę nikomu, żeby takie coś przeszedł, to boli, to bardzo boli. I nie wiem, czy kiedykolwiek przestanie boleć. Nawet gdy winni będą ukarani, to nadal będzie bolało - podsumowuje Jacek Jabłoński.
Materiał "Interwencji" możesz obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej