Unia Europejska. Eksperci nie mają wątpliwości. Migracja w 2024 roku wzrośnie
Migracja do Europy wzrośnie w 2024 r. Ludzie będą próbowali dotrzeć na kontynent przed wprowadzeniem nowych przepisów migracyjnych - wynika z prognozy austriackiego Międzynarodowego Centrum Rozwoju Polityki Migracyjnej (ICMPD). Ekspert nazywa zjawisko "efektem zamkniętego sklepu".
W obliczu kampanii wyborczych, w tym w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, podczas których imigracja będzie tematem dzielącym, wielu z tych, którzy chcą przybyć do Europy, będzie spieszyć się z przyjazdem przed zmianą systemu - uważają twórcy raportu, o którym pisze "The Guardian".
- Nazywam to efektem zamkniętego sklepu. Ludzie usłyszą o wszystkich propozycjach dotyczących migracji ogłoszonych w kampaniach wyborczych i pomyślą, że muszą być tutaj (w Unii Europejskiej - red.), zanim wejdą one w życie - powiedział Michael Spindelegger, dyrektor generalny ICMPD, cytowany przez dziennik.
Spindelegger wezwał polityków do wzmożenia wysiłków na rzecz stworzenia legalnych szlaków i współpracy z prywatnymi przedsiębiorstwami w celu utworzenia centrów rekrutacyjnych i szkoleniowych w krajach Afryki i Azji Środkowej.
Więcej uchodźców niż w 2023 roku
Wojna na Bliskim Wschodzie i perspektywa odzyskania władzy w Stanach Zjednoczonych przez Donalda Trumpa doprowadziłyby do ogromnego przepływu ludzi - wynika z raportu ICMPD.
ZOBACZ: Obóz dla uchodźców w Strefie Gazy zrównany z ziemią. Są zabici i ranni
Według twórców podsumowania amerykańskie restrykcje dotyczące szlaków migracyjnych mogą doprowadzić do wzrostu liczby Wenezuelczyków i Kolumbijczyków korzystających z bezwizowego ruchu do Hiszpanii.
- Myślę, że zobaczymy więcej uchodźców przybywających do Europy, nawet większe liczby niż w 2023 roku - podkreślił Spindelegger, były wicekanclerz i minister spraw zagranicznych Austrii, cytowany przez "The Guardian".
Unia Europejska. Nowy pakt migracyjny
Pod koniec grudnia 2023 r. Rada i Parlament Europejski osiągnęły porozumienie w sprawie paktu migracyjnego.
Podstawą polityki azylowej UE jest podpisana w 1990 r. Konwencja dublińska. Rozmowy o reformie wspólnego europejskiego systemu azylowego rozpoczęto w 2016 roku.
Celem nowej polityki jest zrównoważenie obecnego systemu, w którym kilka państw członkowskich jest odpowiedzialnych za większość wniosków azylowych w Europie. Wśród tych krajów są np. Grecja czy Włochy. W sierpniu 2023 r. podawano, że do tego drugiego kraju drogą morską przybyło ok. 100 tys. migrantów. Stąd pomysł na system solidarnościowy.
Czytaj także: Jest porozumienie. "Przymusowa solidarność" na terenie całej Unii Europejskiej
Zgodnie z założeniem paktu państwa członkowskie mogą wybrać formę indywidualnego wkładu. Do wyboru: relokacja, wkład finansowy lub alternatywne środki solidarnościowe, takie jak delegowanie personelu. "Żadne z państw nigdy nie będzie zobowiązane do przeprowadzenia relokacji" - czytamy na stronie Rady Europejskiej.
Pakt migracyjny zakłada, że poszczególne kraje członkowskie miałyby przyjąć część osób migrujących do UE z krajów trzecich. Liczba tych osób byłaby proporcjonalna do liczby mieszkańców danego kraju. W Polsce byłoby to ok. 2500 osób. Jeśli państwo nie wyrazi zgody na przyjęcie migrantów, może uiścić wkład finansowy (szacuje się, że miałoby to być 20 tys. euro za osobę). Pieniądze te mają trafiać do puli środków przeznaczonych na pomoc krajom do trzecim, do których Unia chce relokować część uchodźców.
Dodatkowo państwa będące "pod presją migracyjną" mają być zwolnione z obowiązku przyjmowania azylantów. Pakt migracyjny ma wprowadzić także wspólną procedurę azylową w całej UE.