"Interwencja". Zainwestowały 350 tys. zł w świetlicę. Ksiądz wypowiedział umowę
Dwie siostry z Łozina koło Wrocławia wydzierżawiły od parafii rozpadającą się świetlicę. Zainwestowały 350 tys. zł i otworzyły salę bankietową. Umowa obowiązywała do 2045 roku. W międzyczasie w parafii zmienił się ksiądz. Nowy proboszcz usunął kobiety z sali. Materiał "Interwencji".
- Sala kiedyś należała do gminy, potem przekazano ją parafii. Były tam spektakle, dyskoteki i sala w 1995 roku została zamknięta. Ksiądz myślał, żeby salę wyburzyć. Tam nie było nic, np. przyłączy wodno-kanalizacyjnych, nie było energetyki - wspomina Anita Krawczyk.
Anita i Ewa porozumiały się z ówczesnym proboszczem i podpisały umowę cywilnoprawną. Sala w 2013 roku przeszła przebudowę. Imprezy odbywały się pięć lub sześć razy w miesiącu. Parafia mogła korzystać z sali nieodpłatnie, kiedy tylko potrzebowała, otrzymując dodatkowo w prezencie obsługę kelnerską i kucharską.
- Dostosowanie tego wszystkiego do wymogów troszkę nam zajęło. Została dobudowana jedna część kuchni, zostały wybudowane toalety. W sam budynek zainwestowałyśmy 340 tysięcy złotych. W tym koszcie nie zostało ujęte utwardzenie parkingu, położenie kostki brukowej na tarasie - opowiada Anita Krawczyk.
"Interwencja". Proboszcz uznał, że umowa jest nieważna
Umowa obowiązywać miała do 2045 roku. Jednak pod koniec 2022 roku poprzedni proboszcz odszedł na emeryturę. A nowy, po pół roku urzędowania, powołując się na prawo kanoniczne uznał, że umowa podpisana kilka lat wcześniej między siostrami a parafią jest nieważna.
- W marcu zaczęliśmy odświeżać salę, w maju dostałam pismo, że albo podpisuję umowę z czynszem na 8,5 tysiąca złotych, albo mam się wynosić. Uzasadnieniem według niego było, że według prawa kanonicznego umowy powyżej dwóch lat muszą mieć pieczątkę biskupa – wyjaśnia Anita Krawczyk.
Wideo na stronie "Interwencji"
- O to, że powinna być pieczęć biskupa, powinien zadbać proboszcz. Osoby, które zawierają umowę dzierżawy nie mają obowiązku znać prawa kanonicznego. W takich relacjach między Kościołem a osobami fizycznymi pierwszorzędną rolę ma prawo cywilne. Jeżeli umowa nie obowiązuje, przysługują tym paniom roszczenia o odszkodowanie i utracony zarobek w związku z utratą kontrahentów i odwołaniem imprez, ale również zwrot nakładu. Kwota włożona w remont powinna zostać zwrócona – mówi prawnik Anna Wichlińska.
Siostry twierdzą, że gdyby wiedziały, że umowa będzie obowiązywać tylko przez dziesięć lat, nie zainwestowałyby takich pieniędzy. - To byłby za duży koszt. Ksiądz definitywnie nie wyraził zgody, żebyśmy tę salę do końca roku mogły pociągnąć, żebyśmy chociaż te wszystkie imprezy zaplanowane na 2023 rok mogły zrealizować – opowiada Ewa Lis.
Łozina. Reporter rozmawiał z księdzem
Kobiety salę opuściły w lipcu 2023 roku. Aby ją wyremontować, pani Anita zastawiła mieszkanie i wzięła kredyt. Płaciły parafii czynsz: 1100 złotych. Kobiety i mieszkańcy z sołtys na cele usiłowali rozmawiać z nowym proboszczem.
- Prosiłam proboszcza, żeby z nami, radą parafialną, tymi paniami porozmawiał, rozwiązał problem. Ksiądz nas wyprosił. Jestem osobą głęboko wierzącą, ksiądz nas uczy, jak mamy żyć. Jeżeli w życiu codziennym nie postępuje tak, jak mówi z ambony, to nie jestem w stanie się z tym pogodzić – mówi Gabriela Podsiadły, sołtys miejscowości Łozina.
ZOBACZ: "Interwencja". Zginął podczas wylewania betonu na budowie. Nie ma winnych
Ekipie "Interwencji" udało się porozmawiać z księdzem. Chcieli zapytać, dlaczego wymówił umowę.
Ksiądz: - Nie będę rozmawiał, nie będę rozmawiał.
Reporter: - Kiedy ksiądz odda pieniądze pani Anicie i jej siostrze? Kiedy ksiądz się rozliczy z panią Anitą? Chciwość to przecież grzech ciężki.
Ksiądz: - Nie wyrażam zgody na nagrywanie mojego wizerunku.
Reporter: - Czy postepowanie księdza jest godne? Od kiedy prawo kanoniczne jest ważniejsze od umów cywilnoprawnych?
- Nawet ksiądz Stanisław, zawierający umowę z siostrami, wystosował list, z którego wynika, że realizacja umowy była w planach na minimum 25 lat – podkreśla adwokat Anna Wichlińska.
"Interwencja". Mieszkańcy oburzeni sytuacją
Były proboszcz podkreśla, że nie rozumie postępowania swego następcy. W liście czytamy też, że uratowano zabytek, a parafia i mieszkańcy czerpali korzyści z sali bankietowej. Oburzeni sytuacją są mieszkańcy. W obronie kobiet pojechali nawet do wrocławskiej kurii.
- Pojechaliśmy w kilka osób, rozmawialiśmy z biskupem. Do dnia dzisiejszego nie mamy informacji – zaznacza Gabriela Podsiadły, sołtys Łoziny.
- Jestem zażenowany, człowiek poświęcił część swojego życia, kupę pieniędzy, żeby to powstało i funkcjonowali. Zostaliśmy potraktowani jak śmieci – podsumowuje Łukasz Lis, mąż pani Ewy.
Czytaj więcej