"Interwencja". Zawodowy kierowca przez błąd policji stracił prawo jazdy. Kolejne problemy

Polska
"Interwencja". Zawodowy kierowca przez błąd policji stracił prawo jazdy. Kolejne problemy

Przez zaniedbanie policji zawodowy kierowca tira stracił prawo jazdy. Osoba zatrzymana za prowadzenie pod wpływem alkoholu podała dane pana Mariusza, a funkcjonariusze dali się oszukać. Mężczyzna czeka na rozprawę, która oczyści go z zarzutów, a policja… tylko dokłada zmartwień. Materiał "Interwencji".

- Upodlony się czuję, bo już niżej nie można upodlić człowieka. To jest walka z wiatrakami - mówi pan Mariusz.

 

Mężczyzna mieszka w Suwałkach w województwie podlaskim. Od dwudziestu lat jest zawodowym kierowcą. Jeszcze do niedawna jeździł tirami po całej Europie.

"Z początku nie uwierzyłem, śmiałem się"

Na początku listopada ubiegłego roku, w okolicach Koszalina, został zatrzymany do rutynowej kontroli. I wtedy na jaw wyszło, że prawo jazdy zostało mu odebrane. Ale pan Mariusz nic o tym nie wiedział. Tę historię pokazywaliśmy miesiąc temu, licząc, że sprawę uda się szybko wyjaśnić.

 

- Policjant pobrał dane z tachografu, po około 20 minutach przyszedł do mnie i stwierdził, że mam zatrzymane prawo jazdy. Ja z początku nie uwierzyłem, śmiałem się… Ostatecznie mój pracodawca był zmuszony wysłać drugiego kierowcę, żeby auto wróciło na bazę - opowiadał w listopadzie pan Mariusz.

Prawo jazdy odebrane podczas kontroli, której nie było

Okazało się, że prawo jazdy zostało zabrane półtora roku temu podczas rutynowej kontroli w Luzinie w województwie pomorskim za jazdę pod wpływem alkoholu. Problem w tym, że pan Mariusz nigdy kontroli w tym miejscu nie przechodził.

 

- Jeżdżę według przepisów i może dlatego tych kontroli nie było. Dopiero trafiłem przypadkowo po ponad roku. Po powrocie poszedłem od razu na komendę tutaj w Suwałkach i zgłosiłem, że zostało popełnione przestępstwo. Domyślałem się kto, powiedziałem, że z moich informacji wynika, że sprawca tego przyznał się. To mój brat Marcin. Pan policjant mi powiedział z Luzina - opowiadał pan Mariusz.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Stracił nogę, płacił składki, ale na emeryturę z ZUS jest za stary

 

Pan Mariusz z bratem nie utrzymuje kontaktów od 20 lat. Jak policjanci zweryfikowali dane podczas kontroli? O to chcieliśmy zapytać rzeczniczkę komendy powiatowej policji w Wejherowie. Odmówiono nam komentarza przed kamerą.

 

"Informuję, że z uwagi na ochronę danych osobowych i obowiązek przestrzegania przepisów Ustawy o ochronie danych osobowych, nie udzielamy takich informacji. (…) Z uwagi na informację otrzymaną od pani, Komendant Powiatowy Policji w Wejherowie wszczął czynności wyjaśniające w tej sprawie" - brzmi oświadczenie nadesłane przez policjantów.

 

- Policjant stwierdził, że nic nie zrobi w tej sprawie, bo zapadł wyrok. Ja już miesiąc siedzę w domu, nie mogę iść do pracy. No bo gdzie? - skomentował zawodowy kierowca.

"Sąd nie weryfikował danych"

- Sąd nie weryfikował danych pana Mariusza z tego powodu, że pan Mariusz nie stawił się na posiedzeniu. Akt oskarżenia, który wpłynął do sadu rejonowego w Wejherowie, był aktem wraz z wnioskiem o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy. Kara została uzgodniona z osobą podejrzaną przez policjanta prowadzącego czynności przy akceptacji prokuratora - przekazał Grzegorz Kachel, wiceprezes Sądu Rejonowego w Wejherowie.

 

Informował wówczas, że "17 listopada otrzymaliśmy materiały z komisariatu policji w Luzinie wskazujące, że brat pana Mariusza przyznał się, że podał nie tylko nie swoje dane, ale też prowadził samochód w tym czasie. 20 listopada przewodniczący II wydziału karnego skierował postępowanie o wznowienie postepowania do Sądu Okręgowego".

 

ZOBACZ: "Interwencja": Piłkarze przegrali z dzikami. Stracili boisko

 

Termin rozprawy, która może pomóc panu Mariuszowi zostać znowu niewinnym człowiekiem, wyznaczono na 10 stycznia. Mężczyzna już dwa miesiące jest bez pracy, bo bez prawa jazdy nie może jeździć. Trzy tygodnie temu komornik zajął konto kierowcy na poczet kary za jazdę pod wpływem alkoholu.

 

- Dwa tygodnie temu przyszła z banku informacja. To jest kwota ponad 5 tysięcy złotych - mówi pan Mariusz.

"To jest walka z systemem"

To nie koniec kłopotów kierowcy. Policjanci, którzy w listopadzie ubiegłego zatrzymali pana Mariusza, chcą go teraz ukarać za jazdę bez uprawnień, mimo że mężczyzna nie wiedział, że odebrano mu prawo jazdy. Pan Mariusz musiał oddać próbki DNA.

 

- Odciski palców, zdjęcia, jak przestępca. Całe szczęście, że nie byłem sam, tylko z panią mecenas - wspomina kierowca.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Spółka nie chce oddać ziem. Rolnicy są wściekli

 

- Ja nie chcę oceniać zachowania funkcjonariuszy policji dokonujących zatrzymania osoby faktycznie prowadzącej pojazd w stanie nietrzeźwości, ale najprawdopodobniej na tym etapie nie zweryfikowano w sposób dostateczny danych osobowych osoby zatrzymanej, opierając się najprawdopodobniej na oświadczeniu ustnym - stwierdził Grzegorz Kachel, wiceprezes Sądu Rejonowego w Wejherowie.

 

- Tutaj ani policjant nie jest ukarany ani nikt, to jest takie przerzucanie z jednego na drugiego. Bo nic się nie dzieje, nic. To jest walka z systemem, nikt na takiego szarego człowieka nie chce zwracać uwagi, tylko jest kara - podsumowuje pan Mariusz.

 

Materiał wideo z "Interwencji" dostępny tutaj.

 

Aneta Krajewska/ "Interwencja"

ap / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie