Hezbollah grozi Izraelowi. "Historyczna szansa wyzwolenia ziemi Libanu"
- To historyczna szansa na wyzwolenie ziemi okupowanej przez Izrael - powiedział w piątek szef libańskiego Hezbollahu Hassan Nasrallah. Przywódca zapowiedział "nadejście odpowiedzi" na zabójstwo szefa Hamasu Saleha al-Arouriego w Bejrucie, który po libańskiej stronie był objęty ochroną Hezbollahu.
We wtorek po izraelskim ataku na terenie Bejrutu zginął Saleh al-Arouri, jeden z przywódców palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas. Gazeta "Jerusalem Post", powołując się na libańskie źródła w strukturach bezpieczeństwa, podała, że izraelski samolot bojowy wystrzelił sześć rakiet kierowanych, a dwie z nich uderzyły w miejsce posiedzeń Hamasu.
Obok al-Arouriego zginęło sześciu innych członków organizacji. 57-letni przywódca Hamasu żył w Bejrucie i miał znajdować się pod ochroną Hezbollahu. Przedstawiciele tej organizacji odebrali atak przeprowadzony na ich terenie jako upokorzenie.
ZOBACZ: Turcja. Masowe aresztowania "szpiegów". Mieli działać na rzecz Izraela
W piątek szef organizacji Hassan Nasrallah stwierdził, że w przypadku braku odpowiedzi na izraelski zamach, cały Liban znajdzie się w niebezpieczeństwie i zapewnił, że "odpowiedź niewątpliwie nadejdzie". Wcześniej premier tego państwa Nadżib Mikati oskarżył Izrael o "chęć wciągnięcia Libanu w nowy etap konfliktu".
"Historyczna szansa" dla Libanu. Chcą odebrać ziemie Izraelowi
W piątkowej wypowiedzi Nasrallah stwierdził, że działania na południowej granicy "otworzyły 'historyczną szansę' dla Libanu na wyzwolenie ziemi okupowanej przez Izrael". - Stoimy dziś przed historyczną szansą wyzwolenia każdego centymetra naszej libańskiej ziemi i powstrzymania wroga przed naruszeniem naszych granic i przestrzeni powietrznej - powiedział.
Jego zdaniem również Irak ma "'historyczną szansę' na pozbycie się obecności USA w tym kraju". Nasrallah zreferował, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy "ruch oporu" przeprowadził 670 operacji na granicy libańsko-izraelskiej. - Zniszczyliśmy dużą ilość czołgów i sprzętu - przekazał.
W ocenie lidera Hezbollahu izraelska armia ukrywa prawdziwe rozmiary strat jakie ponosi na granicy z Libanem. Jego zdaniem przy tej linii liczącej niespełna 80 km Izrael zgromadził około 120 tys. żołnierzy.
Zamach w Iranie. Teheran grozi USA i Izraelowi
W czwartek najwyższy przywódca Iranu Ali Chamenei zapowiedział, że sprawców środowego zamachu bombowego spotkają "surowe konsekwencje". Władze z Teheranu obwiniły o atak Izrael oraz USA. Równocześnie podległym sobie wojskowym poleciły ćwiczenie "strategicznej cierpliwości".
W zamachu, do którego doszło w mieście Kerman, zginęły 84 osoby, a dziesiątki zostały rannych. Początkowe informacje mówiły o 95 ofiarach śmiertelnych. Pierwotnie żadna grupa nie przyznała się do ataku, w środę uczyniło to Państwo Islamskie.
ZOBACZ: Iran. Najwyższy przywódca grzmi po zamachu. Obiecuje pomścić ofiary
Do sprawy odniósł się Ali Chamenei. - Okrutni przestępcy muszą wiedzieć, że rozprawimy się z nimi i bez wątpienia spotkają ich surowe konsekwencje - powiedział przywódca polityczno-religijny.
Z kolei szef kancelarii prezydenta Iranu Mohammad Dżamszidi o zamach obwinił Izrael i USA. Stany Zjednoczone stanowczo odrzuciły oskarżenia. Administracja Białego Domu wskazała, że nie ma też żadnych dowodów na to, że zamach zorganizował Izrael.
W ostatnich latach w Iranie dochodziło do zamachów bombowych. Organizowało je głównie Państwo Islamskie oraz grupy związane z arabskimi separatystami.
Czytaj więcej