Wojciech Bąkowicz nie żyje. Dziennikarz sportowy miał 24 lata
W wieku 24 lat zmarł Wojciech Bąkowicz. Niepełnosprawny dziennikarz, który zajmował się głównie piłką nożną, współpracował z kilkoma redakcjami sportowymi oraz udzielał się na platformie X.
Informację o śmierci Wojciech Bąkowicza potwierdził w mediach społecznościowych jego ojciec Arkadiusz.
"Dziś nad ranem odszedł mój wspaniały syn - Wojtek" - napisał we wtorek na platformie X. Jak dodał pogrzeb jego syna odbędzie się 4 stycznia o godzinie 13 w kościele parafialnym Świętego Piotra i Pawła w Kamieńsku.
Współpracował z wieloma redakcjami
Wojciech Bąkowicz swoją przygodę z dziennikarstwem sportowym rozpoczął w serwisie igol.pl, z którym związany był w latach 2017-2020. Później współpracował z portalami lodzkisport.pl, katowickisport.pl oraz goal.pl.
W swojej przygodzie z dziennikarstwem pisał głównie o piłce nożnej. "Entuzjasta wielkiego i małego futbolu" - pisał sam o sobie.
ZOBACZ: Adam Jóźwiak nie żyje. Toruński dziennikarz miał 32 lata
Wojciech Bąkowicz "przez całe życie zmagał się z wieloma chorobami, ale nie odebrały mu pogody ducha" - napisali o młodym dziennikarzu jego koledzy z Łódzkiego Sportu.
"Nawet, gdy choroba przykuła go do łóżka nie przestawał rozwijać swojej pasji. Zasłynął jako jeden z niewielu dziennikarzy, którzy oglądali wszystkie mecze ekstraklasy w każdej kolejce. Gdy przez problemy zdrowotne nie mógł już siedzieć, pisał na leżąco. Do końca pozostawał oddany polskiej piłce" - dodali.
Ostatni wpis Wojciecha Bąkowicza. Pojawił się na koniec 2023 roku
Młody dziennikarz dzielił się również swoimi przemyśleniami na temat piłki nożnej w serwisie X, gdzie miał ponad 5,5 tys. obserwujących. To właśnie na tej platformie zamieścił swój ostatni wpis, który pojawił się 31 grudnia 2023 roku.
"To mogło być podsumowanie 2023 roku, ale nie musiało. A nie musiało z bardzo prostej przyczyny - byłoby nudne jak flaki z olejem. Jednakże to dobry moment na podziękowania. Tak, między innymi Tobie. Dziękuję Ci z całego serduszka za wszystkie słowa wsparcia! Niby to tylko słowa, ale potrafią działać cuda. Tym bardziej że było – i w sumie to nadal jest – ciężko. Niemniej jednak widząc, jaki odzew tutaj budzi moja aktywność – naprawdę nie wiem, jak mam za to Wam dziękować" - pisał.
ZOBACZ: Zmarł Janusz Gortat. Był polską legendą sportu
"Życie jest, jakie jest. Może i mam pecha od poczęcia. Ale za to ogrom szczęścia do ludzi. Ten rok to też dla mnie dowód na to, że można się rozwijać nie tyle nie wychodząc z domu, co nie wstając z łóżka. Co prawda sam sobie troszkę przeczę, bo zawsze uważałem, że dziennikarstwo to przede wszystkim wyjście do ludzi, a wywiad w cztery oczy nigdy nie zastąpi telefonicznego. Podobnie relacja z meczu – sprzed telewizora to nie to samo, co z trybuny prasowej. Ale jest, jak jest. Trzeba działać, jeśli tylko ma się okazję. I chęci… Zdrowego (przede wszystkim) i Wesołego Nowego Roku dla wszystkich bez wyjątku!" - podsumował.
Czytaj więcej