"Śniadanie Rymanowskiego". Krzysztof Szczucki chce dymisji szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza
- Liczę na to, że pojutrze pan minister Władysław Kosiniak-Kamysz złoży dymisję - powiedział w programie "Śniadanie Rymanowskiego" polityk PiS Krzysztof Szczucki. Jego słowa odnoszą się do piątkowego wtargnięcia w przestrzeń powietrzną Polski rosyjskiej rakiety. Zebrani w studiu goście rozmawiali też o kwestii likwidacji mediów publicznych.
Prowadzący Bogdan Rymanowski rozpoczął dyskusję od zapowiedzi Donalda Tuska, który chce pojednać Polaków, podzielonych przez polityczne spory.
Zdaniem posła Konfederacji Konrada Berkowicza nie nastąpi żaden przełom, bo nowy rząd zdaje się iść ścieżką poprzedniego. - Na przykład Tusk żywiołowo krytykował 1,5 mld zł na kancelarię Morawieckiego, sam zabudżetował 2 mld. Krytykował 2 mld zł na TVP, zabudżetował 3 mld. Krytykował wysoki deficyt, zabudżetował rekordowo wysoki 180 mld, wyższy niż w projekcie Morawieckiego - wymieniał polityk.
Monika Rosa z KO broniła wystąpienia Tuska i podkreśliła, że mimo krótkiego czasu, sporo obecnemu rządowi udało się osiągnąć. Wymieniła przy tej okazji finansowanie in vitro i dopięcie budżetu. Zaznaczyła, że rząd koalicyjny rozpoczął też realizację kolejnych punktów. - To znaczy zmiany w telewizji tzw. publicznej, wsparcie KPO czyli przywiezienie 5 mld euro - mówiła.
- Niech Donald Tusk wywiąże się ze swojej obietnicy przestrzegania konstytucji, to wtedy będziemy mogli mówić o nadziei na przyszły rok - skomentował z kolei Krzysztof Szczucki (PiS), który nawiązał do kwestii likwidacji mediów publicznych.
Wiceszef MSZ Andrzej Szejna (Lewica) został zapytany o zapowiadaną przez Tuska zmianę w prowadzeniu polskiej polityki zagranicznej.
"Gangstersko-awanturnicza polityka zagraniczna"
Tusk w swoim orędziu zapowiedział też zmiany w prowadzeniu spraw w przestrzeni międzynarodowej.
- Byliśmy osamotnieni przez gangstersko-awanturniczą politykę zagraniczną (poprzedniego rządu - red.). Politykę obniżania prestiżu Polski na arenie międzynarodowej, skłócania się z sojusznikami. Tego już nie będzie, ponieważ kłótnie zastąpimy - jak powiedział pan premier - twardą rozmową o wspólnych interesach i o tym co nas łączy, a nie dzieli - powiedział.
ZOBACZ: Komunikat MSZ. Nagle wezwano chargé d’affaires Rosji
Szejna podkreślił, że zarzut prowadzenia "gangsterskiej polityki" nie odnosi się do prezydenta Andrzeja Dudy i wyraził nadzieję na owocną współpracę z Pałacem Prezydenckim.
Szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek stwierdził, że prezydent po 24 lutego 2022 roku w kwestii dbania o bezpieczeństwo Polski "zdał egzamin celująco".
Rosyjska rakieta nad Polską. "Liczę na dymisję ministra"
Kolejnym tematem był incydent związany z przekroczeniem w piątek polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę.
- To cios w bezpieczeństwo naszej granicy i przestrzeni powietrznej - stwierdził Szczucki i odwołał się do incydentu z rakietą, która została odnaleziona w lesie pod Bydgoszczą. Wtedy obecny szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wzywał swojego poprzednika Mariusza Błaszczaka do dymisji. - Liczę na to, że pojutrze pan minister Kosiniak-Kamysz złoży dymisję - powiedział.
Szczucki dodał, że ten incydent "wymaga wyjaśnienia". - Rakieta z granicy wschodniej wkroczyła do polskiej przestrzeni powietrznej. Obrona powietrzna nie zadziałała. Trzeba wyjaśnić, dlaczego tak się stało. W tym kontekście jest niepokojące to, że z zapowiedzi rządu wynika, że wydatki na zbrojenia będą ograniczane - mówił.
ZOBACZ: Rosyjska rakieta nad Polską. Żołnierze WOT zakończyli poszukiwania resztek pocisku
Szejna zwrócił się do polityka PiS i przypomniał, że szczątki pocisku spod Bydgoszczy zostały znalezione przez przypadek, po kilku miesiącach. - Rakieta, która przekroczyła przestrzeń powietrzną RP (w piątek - red.) była monitorowana, samoloty zostały poderwane, zawróciła i nic nieszczęśliwego się nie stało - mówił wiceszef MSZ.
- Należy zadać sobie pytanie, czy to była zabłąkana rakieta, czy to było działanie rozpoznawcze. (...) Uważam, że w tej kwestii polskie siły zbrojne, wedle raportu, który przedstawił Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, zareagowały prawidłowo - stwierdził.
Dodał, że należy wzmacniać obronę powietrzną. - Tak długo, jak trwa konflikt w Ukrainie, będziemy narażeni na tego typu zdarzenia - podkreślił.
Mastalerek stwierdził, że kwestie bezpieczeństwa muszą zostać wyjęte spod sporu politycznego. - Współpraca prezydenta z premierem oraz wojska z prezydentem i rządem była bardzo dobra - zdradził.
Szef gabinetu prezydenta powiedział, że nie zgadza się ze stwierdzeniem, że wojsko nie było przygotowane. - O tym, że nastąpi zmasowany atak Rosji w Ukrainie było wiadomo od wielu dni. Wojsko Polskie i sojusznicze były gotowe. Przecież F-16 zostały od razu poderwane. Ta rakieta była śledzona - tłumaczył.
- Jeżeli jest widoczna na radarach trajektoria lotu i widać, że leci, zawraca i wyleci z naszego terytorium, a leci nad zabudowanymi obszarami, czy pan podjąłby decyzję o zestrzeleniu rakiety nad naszym terytorium i ryzykował życie obywateli, że ona po prostu uderzy w zabudowania? To są sprawy wojskowe i powinniśmy je zostawić wojskowym - stwierdził pytany, dlaczego rakieta nie została zestrzelona.
Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka i Monika Rosa również zgodzili się, że reakcja państwa w tej sytuacji była modelowa.
"Nie będziemy ograniczać zbrojeń, armia będzie rozwijana"
Szczucki obawia się, że rząd Tuska będzie obcinał wydatki na zbrojenia mimo że incydenty związane z naruszaniem polskiej przestrzeni powietrznej są niepokojące. - Ale my nie będziemy ograniczać zbrojeń, armia będzie rozwijana - zapewniła Rosa.
Jednocześnie przyznała, że w przypadku "kontraktów koreańskich jest dużo wątpliwości".
ZOBACZ: Rosja reaguje na zarzuty Polski. "Nie macie dowodów"
Również Berkowicz sprzeciwił się narracji podejmowanej przez niektórych polityków PiS, jakoby w piątek nie zadziałała obrona powietrzna.
- Twierdzenie, że nie zadziałała obrona powietrzna, to bzdura. Żadna obrona, żadnego państwa - nawet świetnie wyposażonego - nie zestrzeliłaby pocisku, który nie leci w kierunku infrastruktury krytycznej, wojskowej albo cywilnej. Co więcej, nie robi się tego, bo ujawnia się w ten sposób miejsce emisji radaru - mówił.
Poseł Konfederacji stwierdził też, że nie wiadomo, co to za rakieta. Jego zdaniem wysoce prawdopodobne jest, że mógł to być ukraiński pocisk. - Ale to nieistotne - podkreślił, "bo takie sytuacje są normalne w czasie trwania zmasowanego ataku za wschodnią granicą Polski".
Kwestia likwidacji mediów publicznych
Goście rozmawiali w studiu także o kwestii likwidacji mediów publicznych i działań podjętych przez ministra kultury w tej sprawie.
- Prezydent zarówno w przypadku TVP jak i wcześniej TVN bronił własności i wolności - powiedział Mastalerek i przypomniał, że Duda był mocno atakowany przez własny obóz polityczny za wstrzymanie "lex TVN". - Dziś mamy do czynienia z bardzo podobną sytuacją - dodał.
ZOBACZ: Śledztwo prokuratury. Powodem działania ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza
Rosa broniła posunięć Sienkiewicza. - Minister skorzystał z jasnych przepisów prawa spółek handlowych. Jako właściciel, w momencie którym te spółki nie są finansowane, ich przyszłość finansowa jest niepewna, postawił w stan likwidacji. Co oczywiście nie oznacza likwidacji, a restrukturyzację, audyt - mówiła.
Mastalerek zwrócił się do Rosy i zaznaczył, że nie przez przypadek przytoczył przykład TVN. - Jeśli państwo, autorytety prawne, publicyści, opinia publiczna zgodzicie się na to, żeby na podstawie uchwał sejmowych, które nie są źródłem prawa, robić takie nielegalne przejęcia telewizji publicznej, to powiedziałem o sprawie "lex TVN" z następującego powodu: może najdzie się w przyszłości większość parlamentarna, która uchwałą, a nie ustawą będzie chciała regulować jakieś prywatne stacje telewizyjne, takie jak TVN. Nie boicie się państwo? Dajecie dziś przyzwolenie i narzędzia - zwrócił się do polityk KO.
Więcej odcinków programu obejrzysz TUTAJ.
Czytaj więcej