"Interwencja". Górnik przez pracę traci słuch. Odszkodowanie tylko na papierze

Polska
"Interwencja". Górnik przez pracę traci słuch. Odszkodowanie tylko na papierze
"Interwencja"
Górnik ma tak duży ubytek słuchu, że trudno mu rozmawiać z kimś przy stole

Antoni Żyła pracował przy odwiertach ropy i gazu ziemnego. Trudna praca odbiła się na jego zdrowiu. Górnik ma tak duży ubytek słuchu, że trudno mu rozmawiać z kimś przy stole. Pracodawca zagwarantował mężczyźnie 67 tys. zł odszkodowania. Problem w tym, że firma upada, syndyk ma na liście jej kilkuset wierzycieli, a pana Antoniego nie traktuje priorytetowo. Materiał "Interwencji".

67-letni Antoni Żyła mieszka niedaleko Przeworska na Podkarpaciu. Mężczyzna w 1975 roku rozpoczął pracę w jednej z krakowskich spółek geofizycznych. Był górnikiem, zajmował się odwiertami przy poszukiwaniach ropy i gazu ziemnego. Niestety podupadł na zdrowiu i w 2000 roku przeszedł na rentę.

 

- Przepracowałem 25 lat w firmie z Krakowa. Na różnych stanowiskach: od pomocnika geodety aż po dyplomowanego górnika. Na całym terytorium Polski się odbywały te poszukiwania ropy naftowej, gazu ziemnego. Pracowałem w szkodliwych warunkach, w hałaśliwych. Ubytek słuchu mam prawie 40 decybeli, prawie połowa - opowiada Antonii Żyła.

Pan Antoni miał dostać odszkodowanie. Znalazł się na długiej liście

Pracodawca pana Antoniego zagwarantował mu odszkodowanie. Miało one zostać wypłacone z chwilą przejścia górnika na emeryturę. Jednak w 2020 roku spółka górnicza ogłosiła upadłość. A 34 tysiące złotych odszkodowania, które miał dostać pan Antoni, znalazło się na długiej liście wierzytelności syndyka.

 

- Lista jest bardzo duża, jest około 600-700 osób - przyznaje pan Antonii, a jego córka Ewa Kieł dodaje: - Tato na tej liście jest przedostatni lub ostatni po to odszkodowanie. I to się może ciągnąć latami. Ktoś może tego nawet nie dożyć.

 

ZOBACZ: "Interwencja": W jej zaparkowane auto uderzył radiowóz. Odszkodowania nie ma

 

Pan Antoni nadal traci słuch. Do codziennego funkcjonowania potrzebuje specjalistycznego aparatu. Pieniądze z odszkodowania wystarczyłyby na pokrycie wszystkich kosztów. Próbujemy odnaleźć były zarząd upadłej spółki oraz syndyka, który obecnie zarządza spółką w likwidacji.

 

- Ja tej wierzytelności nie uznałem. Wskazałem, że tego typu wierzytelność nie przysługuje od spółki, tylko od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. I pan Antoni powinien kierować wniosek o wypłatę tego świadczenia do ZUS - wskazuje syndyk.

Pan Antoni traci nadzieję. "Przykro mi bardzo"

- Niedosłuch jest bardzo duży. Siedząc przy stole pół metra, on nie wie, co się do niego mówi. Aparat słuchowy, który on ma w tej chwili, wymaga wymiany, a jest bardzo kosztowny. Pasowałoby, by miał w dwóch uszach ten aparat i za to odszkodowanie to by były dwa aparaty - przyznaje Ewa Kieł, córka pana Antoniego.

 

Pan Antoni traci już nadzieję. Syndyk skierował sprawę do ZUS-u i teraz to Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie ją rozpatrywał.

 

- Jest piękna Barbórka w Katowicach, w Krośnie, inne przedsiębiorstwa świętują, a ja świętuję tu z żoną przy stole i tak tylko kawę sobie wypijemy i porozmawiamy. Przykro mi bardzo - mówi pan Antonii.

 

Cały materiał 'Interwencji" obejrzysz tutaj.

"Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie