"Interwencja": Oferuje nowoczesny sprzęt do salonów kosmetycznych. Później są problemy
Grupa właścicielek salonów kosmetycznych z całej Polski alarmuje o problemach z firmą Łukasza D. Mężczyzna handluje wartym dziesiątki tysięcy złotych wyposażeniem do takich salonów. - On albo nie dostarcza sprzętu, albo dostarcza sprzęt używany, albo zabiera na serwis i już nie oddaje – mówi Aleksandra Błaszczyk, jedna z osób, które czują się pokrzywdzone. Material "Interwencji".
Grupa właścicielek salonów kosmetycznych z całej Polski opowiedziała reporterom "Interwencji" o swoich problemach firmą Łukasza D. Mężczyzna handluje wyposażeniem do salonów kosmetycznych.
- Trafiłam na niego na targach kosmetycznych w Warszawie, poszukiwałam sprzętu na tamten moment innowacyjnego i on taki sprzęt posiadał – wspomina Aleksandra Błaszczyk.
ZOBACZ: "Interwencja". Mężczyzna z niepełnosprawnością ma ogromne długi. Wini jedną osobę
- Umówiliśmy się na spotkanie, gdzie miał przyjechać pracownik, pokazać jak urządzenie działa. Po prezentacji postanowiłam, że zakupię je za 75 tys. zł. Wzięłam je w leasing. W tej chwili płacę około 1900 zł raty. Urządzenie nie działa, popsuło się – opowiada Magdalena Wierzbowska.
- To było urządzenie do kriolipolizy. Jest to zabieg usuwania tkanki tłuszczowej i to urządzenie kosztowało około 100 tys. zł. Wzięłam w leasing. Działało około 7 miesięcy. Na tle tego, co słyszę, że tam działa miesiąc, dwa albo przyjeżdża zepsute no to i tak miałam szczęście, że faktycznie ono trochę podziałało. Leasing płacę dalej – dodaje kolejna osoba, która czuje się poszkodowana przez firmę Łukasza D.
Sprzedawał jeden sprzęt kilka razy. Mężczyzna uważa, że to spisek
Aleksandra Błaszczyk twierdzi, że jedno z urządzeń firma Łukasza D. sprzedała trzy razy.
- Przyjechała do mnie pani szkoleniowiec ze sprzętem wyciągniętym z bagażnika. Używanym, moim zdaniem, bez opakowania, bez ofoliowania. Przeszkoliła mnie na tym sprzęcie i ten sprzęt mi zostawiła. Kiedy zadałam pytanie, że uważam, że ten sprzęt jest używany, pani stwierdziła, że ona nic o tym nie wie i mam się kontaktować z panem Łukaszem. Pan Łukasz zaprzeczył, powiedział, że sprzęt był po prostu odpakowany, bo był sprawdzany na serwisie. Po drodze znalazłam osobę, od której ten sprzęt do mnie przyjechał. Znalazłam na jego stronie niby zadowolonych klientów, którzy zakupili też ten sprzęt od niego. Skontaktowałam się z nimi i okazało się, że dzień wcześniej ten sprzęt został od nich zabrany rzekomo do serwisu. Na drugi dzień ta sama przedstawicielka, która ten sprzęt odebrała, przyjechała z nim do mnie. Jak się okazuje, ten sam sprzęt sprzedano trzy razy, ponieważ po mnie pojechał dalej – opowiada.
ZOBACZ: "Interwencja". Ostrzeżenie przed oszustem budowlanym. Działa również poza Polską
Grupa poszkodowanych przez firmę Łukasza D. na portalu społecznościowym ma kilkuset członków. Mężczyzna twierdzi, że wszystkie oskarżenia pod jego adresem to spisek.
- Nasza firma obsługuje bardzo dużo klientów i nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Mamy bardzo dużo klientów, którzy są zadowoleni. Wiadomo, że zawsze są jakieś skargi i ktoś się tam znajdzie niezadowolony, ale mamy problem taki, że dziewczyny, które z nami współpracowały, zrobiły nam konkurencję. Robią g… burzę i szkalują nasze dobre imię, potworzyły grupy. Chodzi o to, żeby dyskredytować naszą firmę i na naszym fame branżowym wybić się. Poprzez to, że one zaczęły działać w ten sposób, to myśmy potracili miesięcznie po 200-300 tys. zł na samym obrocie – przekonuje Łukasz D.
"Milionowe przekręty". Sprawa trafiła do prokuratury
Pokrzywdzone zgłaszały swoje przypadki prokuraturze, lecz w większości były one umarzane. Udało nam się jednak ustalić, że poszkodowanych jest tak dużo, że policja ma wznowić postępowanie przeciwko Łukaszowi D. Mężczyzna ma jednak tak wielu wierzycieli, że nie liczą oni raczej na odzyskanie swoich pieniędzy.
ZOBACZ: Warszawa: Złodziej lalek schwytany. Kradł je regularnie
– Ja byłam stratna 24 tys. zł, a adwokat mnie kosztował 6 tys. Ci, którzy mają się o co ubiegać, to się ubiegają. No, ale są osoby, którym walka o te 10-15 tys. zł się nie kalkuluje, te sprawy w sądzie i tak naprawdę są poszkodowane i nie mogą nic z tym zrobić. A ten człowiek działa dalej – mówi Aleksandra Błaszczyk.
- Za małe jakieś przewinienia policja potrafi przyjść, a tutaj facet robi, uważam, milionowe przekręty – dodaje kolejna z osób, które czują się pokrzywdzone.
Cały materiał "Interwencji" dostępny TUTAJ.
Czytaj więcej